Siedlisko Sobibór. Marzenie, które się spełniło
To niesamowite miejsce usytuowane na styku granic Polski, Ukrainy i Białorusi, w otoczeniu lasów Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Ewa Szeloch, właścicielka Siedliska, wiedziała od początku, że przeprowadzka tu była najlepszą decyzją w jej życiu.
01.02.2019 15:10
Julia Wiśniewska, Wirtualna Polska: Co skłoniło cię do przeprowadzki? I do wybrania tego konkretnego miejsca?
Ewa Szeloch: Zawsze marzyłam o domu z bali drewnianych, którego lokalizacja miała być w… Tatrach. Lata mijały, a w głowie pozostało marzenie. Pewnego razu stary przyjaciel z liceum zaprosił mnie w te okolice. Spotkanie po latach i uroczo przedstawiona wioska z pięknymi zabudowaniami drewnianymi spowodowały, że marzenie ożyło. Poprosiłam przyjaciela, żeby poszukał mi nieruchomości z drewnianym domem. Po trzech miesiącach miałam znalezione trzy nieruchomości. O wyborze właśnie tej zdecydowało bocianie gniazdo przy domu oraz przebiegające sarny na łące za stodołą (zresztą do tej pory też tak jest). To była po prostu chwila, impuls – muszę to mieć!
Ile lat prowadzisz już siedlisko?
Kupiłam je w 2004 roku.
Trudno było ci podjąć ten krok?
Kiedy realizuje się marzenia, podejmowanie decyzji nie jest trudne. Remontowałam dom po domu, pracowałam zawodowo cały czas. Zrezygnowałam z pracy trzy lata temu, bo już nie dało się godzić tylu obowiązków. W momencie kupna Siedliska pracowałam w Teatrze im J. Osterwy w Lublinie, gdzie zajmowałam się promocją i reklamą.
Miałaś konkretny plan na to, jak rozwijać Siedlisko, czy rodziło się to wszystko stopniowo? Oferta jest bogata: wesela, różnego rodzaju uroczystości, konferencje, szkolenia, warsztaty... A nawet domki w drzewach.
Początkowo wszystko rodziło się powoli, bez szerokiego planu. Wynajmowany był jeden dom. Wsłuchiwałam się w potrzeby naszych gości i powstawały kolejne miejsca noclegowe. W sezonie letnim nastawieni jesteśmy głównie na gości indywidualnych, mamy stałych klientów, którzy do nas wracają i to bardzo cieszy. Wszelkiego rodzaju uroczystości robimy trochę inaczej niż podobne miejsca – wynajmujemy Siedlisko na wyłączność, by móc zapewnić pełen komfort. Działamy w myśl naszego hasła: Celebruj życie – smakuj naturę. Rozwój miejsca jest odpowiedzią na potrzeby dzisiejszego świata – czyli spokoju, ciszy, oderwania się od pędu i codziennego zabiegania, obcowania z naturą, bycia eko. Nasze Domki w Gałęziach Drzew to kolejne spełnione marzenia o budowie takiego domku dla syna, gdy był mały. Nie udało się wtedy, niestety... A syn jest już dorosłym mężczyzną.
Siedliska są już dwa, bo oprócz tego w Sobiborze jest też Siedlisko Jabłonna, które powstało w zeszłym roku.
Siedlisko Jabłonna położone pod Lublinem jest odpowiedzią na zapotrzebowanie na organizowanie przyjęć okolicznościowych, wesel w przestrzeni blisko natury, w luźnej niezobowiązującej formie, bez stresu. Wesela w stodole, w różnych stylach i aranżacjach, to marzenie wielu młodych par. Stworzyliśmy po prostu ku temu odpowiednie warunki.
Znalazło się też miejsce dla przestrzeni coworkingowej. Rusza tego lata?
Idea stworzenia przestrzeni coworkingowej to pomysł mojego syna Bartosza. W tym roku uruchomimy przestrzeń z przeznaczeniem dla firm, które szukają inspirujących miejsc do pracy dla swoich pracowników.
Będzie charakteryzowała się kontrolowanymi warunkami środowiskowymi i nietuzinkowym wystrojem. Zastosujemy innowacyjne rozwiązania technologiczne. W taki sposób powstanie innowacyjna przestrzeń na skalę Polski, Europy, a może i świata. Więcej szczegółów będziemy ujawniać wkrótce!
Siedlisko, pod kątem architektonicznym i wnętrzarskim, to połączenie tradycji i nowoczesności.
Skończyłam studia artystyczne, uwielbiam urządzać wnętrza, a największą frajdę daje mi możliwość robienia czegoś z niczego. Renowacja mebli, wykorzystywanie starych desek do dekoracji, wyszukiwanie i wymyślanie nietuzinkowych rozwiązań itp. Zabawa łączenia starego z nowym to fantastyczne wyzwanie, które daje wyjątkowe efekty. Taka zabawa formą, materiałem. Wiele osób inspiruje się naszym miejscem. Syn projektuje i produkuje lampy, które są wystrojem naszych domów. Mój partner Jacek dzielnie realizuje moje zlecenia związane z naprawami itp.
Praca w agroturystyce to bycie na pełnych obrotach przez cały dzień. Masz czas na wypoczynek?
Teraz z tym wolnym czasem jest trudno, ze względu na ciągłą budowę. Każdego roku od tych 15 lat coś buduję! W tym roku kończę budowę bardzo dużej stodoły.
Czyli ciągle w budowie (śmiech). Jakieś kolejne plany co do tego miejsca?
Oczywiście! Związane są z możliwym powiększeniem Siedliska, dodatkowymi usługami i produktami Siedliskowymi. Na pewno mocno będziemy rozwijać ofertę dla firm i idei pracy zdalnej między innymi dla branż kreatywnych IT. Chcemy stworzyć specjalne plany pobytowe dla firm, dla których mamy już dedykowaną markę "Creativity nest".
Jak oceniasz swoją decyzję z perspektywy czasu? Chyba było warto…?
To wielka radość, gdy teraz po latach miejsce stało się rozpoznawalne w Polsce, wręcz modne. Cudownie jest móc obcować ze wspaniałymi i ciekawymi gośćmi. Miło jest słuchać słów uznania za cały projekt i pomysł. Dodaje to siły do dalszego działania. Gdy kupiłam nieruchomość, wszyscy stukali się w głowę, że chyba zwariowałam (śmiech).