Słynny pies Baltic nie żyje. "Był najwierniejszym przyjacielem"
Siedem lat temu w Balticu zakochali się wszyscy. Został bohaterem mediów po tym, jak przepłynął 30 km na krze i trafił na ponton mechanika wachtowego. To on właśnie przekazał smutne wieści - pies zmarł.
O śmierci słynnego kundelka (jego historię poznacie tutaj)
poinformowała "Gazeta Bałtycka". – Przez siedem lat był najwierniejszym przyjacielem – powiedział Adam Buczyński, mechanik wachtowy. To on w styczniu 2010 r. uratował Baltica przed śmiercią, wciągając go z kry na ponton.
Dodał, że pochował psa z honorami. – Zrobiłem mu trumnę i pochowałem w lesie w Siemirowicach, gdzie mieszkam. Przecież nie będę zakopywał go w worku – wyjaśnił i wrócił do dnia, kiedy go zobaczył. – W jego wielkich przerażonych oczach widziałem tylko błaganie o pomoc. Jego wola przetrwania była przeogromna – mówił gazecie. O wyjątkowym psie mówiono "farciarz" - dryfował na krze w odległości około 30 km od najbliższego brzegu.