Trwa ładowanie...

Smutny Gdańsk. Wstydliwa strona turystycznego hitu

"Błagam, powiedzcie, że to Photoshop", "Oczy mi krwawią" – tak internauci komentują zdjęcia na profilu "Smutny Gdańsk". Obok zabytków i turystycznych atrakcji zobaczyć tam można architektoniczne koszmarki i syf. Czasem nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać

Smutny Gdańsk. Wstydliwa strona turystycznego hituŹródło: www.facebook.com/Smutny-Gdańsk
d3by4d7
d3by4d7

Co do tego, że Gdańsk jest niezwykle atrakcyjny turystycznie, nie mamy żadnych wątpliwości. Od lat doceniany jest także poza granicami Polski. W zeszłym roku znalazł się na podium prestiżowego konkursu o tytuł ”European Best Destination 2017”, gdzie konkurował z dwudziestoma miastami, m.in.: Berlinem, Paryżem, Londynem, Porto czy Madrytem.

Rosnącą popularność polskiego miasta potwierdzają liczby. Latem (od czerwca do sierpnia) ubiegłego roku Gdańsk odwiedziło blisko 800 tys. gości z całego świata. Zagraniczni turyści cenią go za różnorodność i klimat.

Z tym klimatem jednak bywa różnie. Tak jak wszystkie słynne metropolie, Gdańsk ma także wstydliwą stronę. Obnaża ją facebookowy profil "Smutny Gdańsk", o którym zrobiło się głośno, gdy umieszczono na nim zdjęcia wejścia do kamienicy przy Długim Pobrzeżu. Wyglądały po prostu komicznie.

Poszerzono otwór, który przy okazji zniszczył ozdobne obrysy poprzednich, znacznie węższych drzwi. Górę załatano płytą wiórową. Sprawa była jeszcze ciekawsza, gdy wyszło na jaw, kto mieszka w owej kamienicy. Jednym z lokatorów jest Stanisław Michel, architekt, który miał ogromny udział w odbudowanie historycznego śródmieścia Gdańska. "Oczy mi krwawią!", "O co tu chodzi?" – komentowali internauci. Ostatecznie okazało się, że oryginalne drzwi trafiły do renowacji i po jej zakończeniu wróciły na swoje miejsce. Wszystko odbyło się za zgodą konserwatora.

d3by4d7

Takich smaczków można znaleźć w Gdańsku dużo więcej i niestety większość, w przeciwieństwie do słynnych już "drzwi Michela", nie jest tymczasowa. Najciekawsze zbierają administratorzy i fani profilu Smutny Gdańsk. Znajdziemy tam architektoniczne koszmarki, ale też zaniedbane zabytkowe perełki, o których nikt nie pamięta. Czasem nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać.

- Na stronie swoje zdjęcia wrzuca kilka osób. Administratorzy studiowali historię sztuki, może stąd nasze zainteresowanie detalami, na które prawie nikt nie zwraca uwagi– mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Iza, jedna z administratorek strony Smutny Gdańsk.

Na stronie można zobaczyć zdjęcia sypiących się murów czy opuszczonych miejsc. Dla laików wyglądają nieznacząco, ale gdy wczytamy się w komentarze, czekają na nas ciekawe historie. Społeczność wymienia się informacjami na temat publikowanych miejsc. Jak na zdjęciu poniżej - gdy zostało opublikowane nie było wiadomo, co to za miejsce, ale kilka minut później internauci zaczęli komentować, że to stara przystań AZS.

- Gdańsk jest specyficzny, to miasto tak naprawdę zachowało się tylko na obrzeżach, w mniej znanych miejscach. Zabawne jest, gdy niezorientowane osoby podziwiają kreacje powojennych architektów. Może dlatego, to znikanie autentycznego Gdańska tak bardzo mnie boli. Istnieje nieco podobna strona poświęcona Warszawie i to mnie nie dziwi. To też miasto, które prawie zniknęło i zasługiwałoby na wyjątkowe traktowanie - dodaje.

Na profilu znajdziemy też masę zdjęć miejsc po prostu zaniedbanych, niemających wartości zabytkowej. Coraz więcej internautów wyłapuje zakątki, które po prostu straszą i wysyłają administatorom profilu. Często miejsca położone są całkiem blisko centrum lub atrakcji turystycznych - aż dziwne, że istnieją.

Co ważne, celem strony nie jest wyśmiewanie miasta, a zwrócenienie uwagi na problem, a w niektórych przypadkach nawet znalezienie rozwiązania. - W sytuacjach, gdy można coś dobrego zdziałać, podsyłam tematy znajomym architektom, którzy mają w tym zakresie większe doświadczenie - dodaje Iza.

d3by4d7

Praktycznie wszystkie zdjęcia na profilu są smutne i na większość aż przykro patrzeć, jednak przeglądając profil ciężko się od czasu do czasu nie uśmiechnąć. "Wiszące" drzwi bez schodów czy ławki z różnej długości nogami to tylko dwa przykłady bujnej wyobraźni mieszkańców Gdańska.

W dużym zbiorze gdańskich absurdów znajdziemy też ruderę przy ulicy Przyjemnej czy sypiące się mury tuż przed hotelem "Number one". Mamy wrażenie, że nawet sam Bareja by tego lepiej nie wymyślił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Niedoceniany zakątek Europy

d3by4d7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3by4d7