Steffen Möller: Syberia - raj na Ziemi
Fascynuje go Syberia, którą nazywa rajem na Ziemi, a kolejnym podróżniczym marzeniem jest dla niego Kamczatka. Chętnie opowiada o braciach, fanach i o tym, dlaczego za każdym razem gazety inaczej podają jego wiek.
27.08.2012 | aktual.: 10.05.2013 10:01
Fascynuje go Syberia, którą nazywa rajem na Ziemi, a kolejnym podróżniczym marzeniem jest dla niego Kamczatka. Chętnie opowiada o braciach, fanach i o tym, dlaczego za każdym razem gazety inaczej podają jego wiek.
"Raj na Ziemi" - tak Pan mówi o... Syberii.
- W wakacje byłem tam już po raz drugi, w Omsku i Nowosybirsku. Ponad 30 st. ciepła, wszędzie szaszłyki. Mówiłem po polsku, bo nie znam rosyjskiego, ale mimo wszystko miałem kłopoty z porozumiewaniem się. W pociągu starsza Rosjanka raz mnie spytała: "Kak tiebia zawod?". Ja: "Aktor". A ona: "Wiktor?".
Mam plan, żeby za rok pojechać na Kamczatkę. W studiu filmowym w Moskwie, oglądałem kręcony właśnie rosyjski odpowiednik "M jak miłość". Wszystkie postaci mają inne imiona poza jedną - Steffenem. Przyznam, że Rosja była największym konkurentem dla Polski. Ale obecnie nie mam ochoty jeszcze raz zaczynać od zera.
Czy to znaczy, że miał się Pan przenieść do Rosji?!
- Często o tym myślałem. W Polsce już nie jest tak egzotycznie, jak kiedyś. Robi się normalka, ale muszę dodać, że przyjemna. W Niemczech jest nudna normalka.
Opisze Pan swoich fanów?
- Przede wszystkim babcie oraz nastolatki, chociaż nie tylko.
Czy Pana książka "Polska da się lubić" oznacza, że został Pan pisarzem?
- Nie, pisarzem jest Miłosz. Ja jestem obserwatorem, felietonistą. W telewizji opowiadałem o Niemczech, a teraz czas na Polskę. Moja książka ma dwa wątki. Pierwszy, to polska mentalność w moich oczach: od A jak absurd do Ż jak życzliwość - razem 40 cech. Drugi wątek stanowią moje ulubione miejsca w Polsce i na świecie: od Chicago do Lwowa. Są też elementy prywatne, jak listy od fanów. To moja pierwsza książka w języku polskim i mam nadzieję, że nie ostatnia.
* Jest Pan w Polsce od kilkunastu lat. Czy to wystarczający okres, aby napisać o nas książkę?*
- Pomysł narodził się, kiedy robiłem cykl felietonów dla Polskiego Radia. Zawsze noszę przy sobie notesik, w którym zapisuję to, co udało mi się zaobserwować w zachowaniu Polaków. Od ukończenia książki, czyli od czerwca, zapisałem już pół nowego notesika. Ostatnio zanotowałem, że w Polsce nikt nikogo nie chwali. Każdy jest mistrzem świata w krytykowaniu, ale za zamkniętymi drzwiami.
A coś pozytywnego?
- Jest taka piękna polska cecha: lekkość. Bardzo wiele osób w tym kraju umie dać ciętą ripostę. Rozmowa rzadko utyka w martwym punkcie, bo Polacy zawsze mają fantastyczny sposób, aby wybrnąć z każdej sytuacji.
Z wykształcenia jest Pan filozofem. Czy to pomaga w pracy?
- Oczywiście, zresztą od filozofa do kabareciarza jest tylko milimetr. W obu przypadkach trzeba coś analizować, tyle że kabareciarz zawsze dokłada puentę.
* Czy Pana rodzina ma pojęcie, jak bardzo popularny jest Pan w Polsce?*
- Rzadko mnie odwiedzają - raz na parę lat. Jednak w Niemczech jest wielu Polaków. Moja mama gra w klubie tenisowym, gdzie dozorcą jest taki miły pan Wojtek. Na Śląsku ma on krewnych, którzy za każdym razem biorą autograf od matki Steffena. Moja mama jest tym zawsze zdziwiona.
* A co porabiają Pana bracia, Julian i Timan?*
- Ich zdjęcia zobaczycie w mojej książce. Starszy mieszka w Paryżu i pracuje w branży ubezpieczeniowej, a najmłodszy studiuje w Bawarii. On jest najwyższy z całej rodziny, za to ja - najniższy. A i tak mam z tym kłopot, bo często boli mnie krzyż.
* W wywiadach raz Pan mówi, że ma 26, innym razem, że 17 lat. Jak to w końcu jest?!*
- Bawi mnie, że z tak banalnego tematu dziennikarze robią 10-minutowe wywiady. A ja i tak nic nie powiem! Nie chcę lądować w żadnej szufladzie. Śmieszy mnie, że za każdym razem podają inny wiek.
Aha, czyli tak jak Elvis...
- Elvis? (śmiech) To ciekawe. Dziwię się, że lubią mnie starsze osoby. Może dlatego, że jestem taki grzeczny. Okazuje się, że starsi ludzie kojarzą Niemców tylko z wojną. Jest w nich potrzeba poznania pozytywnego Niemca.
Czuje Pan, że pomaga odbudować dobry wizerunek Niemców?
- Tak, dużo ludzi mi to mówi.
* Kabareciarz, filozof, aktor. A polityka Pana nie interesuje?*
- Interesuje, ale aby zostać politykiem, musiałbym mieć polskie obywatelstwo, bo teraz nawet nie mogę głosować. Ale ja z natury nie nadaję się do tego. Ja jestem taki one man show. Nie potrafię siedzieć 9 godzin i głosować na nowy podatek dla psów.
Czym nas Pan jeszcze zaskoczy?
- Może zagram następnego Jamesa Bonda. Podobno obecny kandydat jest beznadziejny (śmiech).
Ze Steffenem Möllerem rozmawiała Patrycja Kotys.
| Dossier: Steffen Möller - niemiecki aktor i kabareciarz, od kilkunastu lat mieszkający i występujący w Polsce. Znany z programu Europa da się lubić, roli Stefana Müllera w serialu M jak miłość oraz z pierwszej edycji programu TVP2 Załóż się, którego był prowadzącym. Jest autorem książki "Polska da się lubić", wydanej także po niemiecku pod tytułem "Viva Polonia". |
| --- |
Wydanie internetowe: www.magazynvip.pl