Szalona historia nowożeńców. Po imprezowej nocy dowiedzieli się, że są właścicielami hotelu
Świeżo upieczeni małżonkowie z Londynu udali się w podróż poślubną na Sri Lankę. Do tego stopnia dali ponieść się zabawie, że po jednej z imprezowych nocy dowiedzieli się, że zostali właścicielami hotelu, w którym się zatrzymali. Aktualnie zajmują się nieplanowanym biznesem na końcu świata.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Choć wiele osób mogłoby uznać tę historię za życiowy błąd i powód do wylania morza łez, małżonkowie ze stolicy Anglii upatrują w niej świetną okazję do rozkręcenia dochodowego biznesu. Jednak zacznijmy od początku. Jak to się stało, że Brytyjczycy zostali właścicielami hotelu na egzotycznej wyspie? Już wyjaśniamy.
33-letnia Gina Lyons i 35-letni Mark Lee postanowili świętować zawarcie związku małżeńskiego na położonej na Oceanie Indyjskim Sri Lance. Posiadali skromny budżet, więc zatrzymali się w niedrogim, nieco nadgryzionym zębem czasu hoteliku w miasteczku Tangalle, ale ulokowanym przy plaży i z domkiem na drzewie. Szybko zaprzyjaźnili się z obsługą. Do tego stopnia, że postanowili napić się z nimi rumu. Zdecydowanie nie była to jedna butelka trunku.
W trakcie spotkania para dowiedziała się, że aktualnym właścicielom kompleksu kończy się umowa dzierżawy. Małżeństwo podjęło wtedy spontaniczną i nieprzemyślaną decyzję, że przejmie obiekt na 3 lata, z możliwością przedłużenia kontraktu. Rachunek wyniósł 30 tys. funtów (ok. 146 tys. zł). Problem polegał na tym, że para nie posiadała takich środków. Co więcej – nie uporała się jeszcze ze zobowiązaniami finansowymi po ślubie. Do tego wszystkiego okazało się, że Gina jest w ciąży.
Jednak nowożeńcom udało się dojść do porozumienia z najemcą. Pierwszą połowę muszą zapłacić do końca br., drugą do marca 2019 r. Gdy o sytuacji powiedzieli rodzinie i znajomym, spadła na nich fala krytyki. Bliscy mówili wprost, że są nieodpowiedzialni i żeby jak najszybciej rozwiązali umowę. Jednak Gina i Mark postanowili zmierzyć się z wyzwaniem. Zrezygnowali z pracy, wyprowadzili się z Londynu i zaczęli prowadzić nowy biznes.
Od tamtego wydarzenia minęło kilka miesięcy, a para nie narzeka na brak zajęć. Nazwała swój hotelik "Lucky Beach", a dzięki kredytowi mogła dokonać remontu, na który przeznaczyła w sumie 8 tys. funtów (ok. 39 tys. zł). Odkąd historię londyńczyków opisały media, mają zajęte wszystkie 7 pokoi na wiele miesięcy naprzód. Dziś małżonkowie są przekonani, że decyzja jaką podjęli, choć pod wpływem alkoholu, była prawdopodobnie najlepszą w ich życiu. Prowadzą dochodowy biznes, a ich związek nabrał więcej barw. Jednak zapewniają, że kolejne ważne decyzje będą podejmować na trzeźwo.
Źródło: Daily Mail
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Dwójka gości hotelowych zarażonych groźną bakterią w Egipcie
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.