Tajemnica Frankenstein. Polskie miasto mogło być inspiracją dla mrocznej powieści
Ząbkowice Śląskie to niewielkie miasto na Dolnym Śląsku, którego przeszłość budzi sporo emocji. Wszystko przez mroczną i intrygującą historię.
Jest kilka hipotez, które próbują wyjaśnić, w jaki sposób Ząbkowice Śląskie mogły wpłynąć na napisanie przez Mary Shelley powieści o potworze ożywionym przez człowieka zatytułowanej "Franekstein, czyli nowoczesny Prometeusz".
W XIX w. po Europie krążyły rozmaite opowieści o historiach na pograniczu prawdy i romantycznych fantazji. Shelley mogła zetknąć się z jedną z takich historii przez literaturę popularną lub ustne opowieści wędrowców, które docierały do Anglii. Już sama nazwa miasta – Frankenstein – mogła zainspirować ją do nadania takiego, a nie innego tytułu jej powieści.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ikona Zakopanego. "Nie zejdę z Krupówek, bo to jest moje życie"
Nietypowy zbieg okoliczności
Ząbkowice Śląskie aż do końca II wojny światowej nosiły nazwę Frankenstein. Nazwa ta pochodzi najprawdopodobniej od staroniemieckich słów: "franken" (nawiązującego do plemienia Franków) oraz "stein" (kamień, skała). W dosłownym tłumaczeniu oznaczałoby to "kamień Franków" lub "skałę Franków". Samo słowo samo "frank" można jednak też rozumieć jako "wolny", "niezależny od nikogo".
Dawna nazwa dolnośląskiego miasta przywodzi na myśl słynne dzieło Mary Shalley "Frankenstein, czyli nowoczesny Prometeusz". Nic zatem dziwnego, że wiele osób zadaje sobie pytanie: czy jest możliwe, że to właśnie to miejsce zainspirowało angielską pisarkę do stworzenia swojej słynnej, mrocznej powieści?
Mimo że Mary Shelley nigdy nie odwiedziła Dolnego Śląska, istnieją przesłanki, że legendy i opowieści z Ząbkowic Śląskich mogły trafić na jej karty.
Sprawa zuchwałych grabarzy
Historia Ząbkowic Śląskich jest pełna wydarzeń rodem z horroru, a jedną z najbardziej mrocznych kart jest tzw. afera grabarska z 1606 r.
W czasie, kiedy Europę nawiedzały liczne epidemie, Ząbkowice Śląskie nie były wyjątkiem. Miasto również doświadczyło morderczego pomoru dżumy. W ciągu kilku miesięcy choroba zabrała blisko jedną trzecią mieszkańców. Sprawa wydawała się jednak dziwna, a podejrzenia padły wówczas na grupę miejskich grabarzy.
Przypuszczano, że grabarze mieli celowo rozsiewać zarazę po mieście. Według relacji z dawnych kronik, mieli oni rozrzucać zakażone przedmioty oraz rozpylać proszek pozyskany z ludzkich zwłok, aby zarazić kolejne ofiary i – jak głosiły plotki – zapełnić sobie worki złotem za każdą kolejną pogrzebaną osobę.
W końcu kilku grabarzy zostało oskarżonych, osadzonych w więzieniu, a po procesie straconych. Historia o grabarzach szerzących zarazę przerażała okolicznych mieszkańców i przetrwała stulecia jako opowieść o mrocznych wydarzeniach z Ząbkowic Śląskich.
Ślady inspiracji w literaturze grozy
Mary Shelley mogła przebywać w kręgach osób zainteresowanych eksperymentami naukowymi i ideą przywracania życia. Uczeni w XIX w. byli mocno zafascynowani rewolucyjnymi osiągnięciami nauki. Shelley szczególnie pociągał świat alchemii, badań nad elektrycznością oraz eksperymentów z "ożywianiem" materii martwej.
Na pomysł stworzenia powieści o Frankensteinie mogły wpłynąć kontakty z takimi naukowcami jak: Luigi Galvani i Alessandro Volta czy Giovanni Aldini. Mary Shelley zetknęła się z nimi podczas swoich podróży po Europie.
Być może to właśnie legendy o ząbkowickich grabarzach odpowiedzialnych za śmierć setek mieszkańców, w połączeniu z wizjami o szalonych naukowcach, mogących wskrzeszać zmarłych, były impulsem do powstania "Frankensteina".
- Jeśli chodzi o historię z Ząbkowic Śląskich, to moim zdaniem Mary Shelley mogła ją słyszeć od Johna Williama Polidori. To był wówczas młodziutki lekarz, z którym George Byron spędzał wakacje nad jeziorem w Szwajcarii. Byli tam również Mary Shelley, jej mąż, Percy Shelley i dziewczyna Byrona - wyjaśnia nam Joanna Lamparska, pisarka i dziennikarka związana z Dolnym Śląskiem. - Ten lekarz - Polidori - interesował się bardzo truciznami i różnymi starymi historiami. Mógł mieć w rękach zapis historii z Ząbkowic Śląskich albo ją gdzieś zasłyszeć i jest prawdopodobieństwo, że po prostu ją Mary Shelley opowiedział podczas któregoś z alkoholowo-narkotykowych wieczorów. Jest też możliwe, że kiedy Mary była z mężem nad Renem, to usłyszała również historię innego lekarza w pałacu o nazwie Frankenstein - dodaje.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Historia Ząbkowic Śląskich jest nadal żywa
- Pomysł, że Mary Shelley mogła zaczerpnąć inspirację do napisania swojej powieści z historii Ząbkowic Śląskich wyszedł od pana Jerzego Organiściaka. To jest miejscowy, regionalny historyk i człowiek zajmujący się kulturą. On jako pierwszy podjął ten trop, który okazał na tyle nęcący, że wszyscy postanowili pójść jego śladem. Dla takiego małego miasteczka jak Ząbkowice Śląskie, zbudowanie sieci powiązań ze słynnym Frankensteinem było po prostu kuszące i atrakcyjne z perspektywy promocji. To trochę tak jak z potworem z Loch Ness - podsumowuje Joanna Lamparska.
Mieszkańcy Ząbkowic Śląskich chętnie korzystają z powiązań miasta z historią opisaną przez Mary Shelley. Ząbkowickie Centrum Kultury i Turystyki zachęca nawet do zwiedzania miasta śladami Frankensteina.
Co roku w sierpniu w Ząbkowicach Śląskich odbywa się się również Weekend z Frankensteinem. Wówczas przez miasto przechodzi Parada Potworów. Z całą pewnością będzie to idealny kierunek na wycieczkę w mrocznym klimacie.