Tak się plażowało w Warszawie prawie 100 lat temu. "Niezwykle popularna rozrywka"
W 20-leciu międzywojennym warszawiacy, zupełnie jak współcześnie, często korzystali z kąpielisk nad Wisłą. Ogromną popularnością cieszyła się nadwiślańska plaża Poniatówka, poza tym odwiedzano plaże na Saskiej Kępie i Bielanach.
03.08.2023 | aktual.: 28.06.2024 13:35
Kiedy nadchodziły upały, elita przedwojennej Warszawy wyjeżdżała na długie wakacje na letniska, klasa średnia spędzała czas pod miastem, a większość udawała się na miejskie, wiślane plaże.
Wakacje w 20-leciu międzywojennym
W 20-leciu międzywojennym, warszawiacy, zupełnie jak współcześnie, wypoczywali tak, jak ich było na to stać. Najbogatsi wybierali popularne wówczas kurorty, jak Druskienniki lub Truskawiec i spędzali tam nieraz dwa miesiące. Z kolei średniozamożna inteligencja wybierała bliższe miejsca.
- W 20-leciu międzywojennym Warszawa była duszna, przeludniona, pracownicy umysłowi, przemysłu i handlu mieli długie urlopy, więc wyjazdy były popularne. Najczęściej udawali się do podwarszawskich miejscowości letniskowych usytuowanych wokół Otwocka, Falenicy, Świdra, Wołomina czy Małkini - mówi Zofia Rojek, kuratorka z Muzeum Warszawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dużo gorszej sytuacji byli najbiedniejsi warszawiacy, czyli zdecydowana większość. Służący, pracownicy fabryk, robotnicy nigdy nie mieli urlopu.
- Te osoby spędzały czas najczęściej na plażowaniu nad Wisłą i była to niezwykle popularna rozrywka. Nawet ówczesne czasopisma doradzały, że na upały dobra jest kąpiel w Wiśle przed pracą - wytłumaczyła kuratorka.
Równie popularna, jak teraz, była nadwiślańska plaża Poniatówka. Poza tym odwiedzano plaże na Saskiej Kępie oraz Bielanach.
- Były tam wydzielone miejsca do pływania, plaże wyposażono w drewniane przebieralnie, a czas spędzano podobnie jak dzisiaj: czytano, opalano się, rozmawiano z przyjaciółmi - opowiada Zofia Rojek. - Bardzo ważne były zajęcia sportowe, organizowano zawody wioślarskie, zapaśnicze i inne. Przyciągały one ogromną liczbę uczestników, bo wtedy tężyzna fizyczna i zamiłowanie do sportu stały się jednym z filarów zdrowego trybu życia - podkreśla kuratorka.
Stroje plażowiczów zasłaniały więcej niż teraz. - Nawet mężczyźni pływali w zabudowanych strojach, a śmiałkowie korzystający z samych kąpielówek spotykali się często z krytyką - mówi Zofia Rojek.
Kuratorka zauważa, że do dziś niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o popualrność nadwiślańskich plaż. - Tradycja plażowania moim zdaniem nigdy się nie skończyła. Może było ono mniej popularne w latach 80. czy 90., ale współcześnie wystarczy pójść nad Wisłę, żeby zobaczyć, że jest tam mnóstwo osób - kończy Zofia Rojek.