LudzieTatarska wspólnota. Święto Sabantuj na polskich kresach

Tatarska wspólnota. Święto Sabantuj na polskich kresach

Na polskich ziemiach żyją od stuleci, wyznają islam, są całkowicie zintegrowani - to nasi sąsiedzi, współpracownicy, przyjaciele. Polscy Tatarzy. Zobaczcie, jak potrafią się bawić.

Tatarska wspólnota. Święto Sabantuj na polskich kresach
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Joanna Klimowicz
Joanna Klimowicz

05.08.2019 | aktual.: 05.08.2019 17:27

Wyobraźmy sobie, że jest marzec roku pańskiego 1679, sejm na zamku grodzieńskim. Przybywają oficerowie chorągwi tatarskich na służbie Rzeczpospolitej, klękają by złożyć hołd królowi Janowi III Sobieskiemu, a ten w swej łaskawości podaje im do ucałowania pierścień. Ceni sobie niezmiernie waleczność, wojenny kunszt i wierność żołnierzy spod znaku półksiężyca i w uznaniu zasług nadaje im po wiek wieków ziemie w posiadanie.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Jak podróż w czasie

Goście i uczestnicy Święta Pługa - Sabantuj w Kruszynianach na Białostocczyźnie nie musieli zbytnio wysilać wyobraźni. Inscenizację nadania aktu własności wsi Kruszyniany, Łużany i Nietupa (obecnie Białogorce) mieli odegraną na scenie. Władczy głos króla brzmiał donośnie, aż ludzie ze śmiechem dygali. Zatykali uszy przy salwach honorowych i kanonadzie podczas rekonstrukcji bitwy pod Parkanami, w której Tatarzy stawali mężnie.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Podrygiwali oklaskując popisy tancerzy na scenie. Zajadali się orientalnymi potrawami, jak kibiny, pierekaczewnik i czebureki (na słodko lub mięsnie), krymski pilaw z kuminem albo stepową zupą szurpą z wielkiego kotła. Podziwiali zwinność zawodników tatarskich zapasów kyrysz i grację modelek prezentujących tradycyjne stroje na pokazie mody.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Na Sabantuj w Kruszynianach na początku sierpnia od lat zjeżdżają tłumy turystów z kraju, ale i coraz więcej Tatarów z Litwy, Białorusi, Krymu czy Tatarstanu. Tegoroczna, trzynasta edycja radosnego międzynarodowego święta, pod hasłem "My - Tatarzy polscy", była wyjątkowa. Aby uczcić 340-lecie osadnictwa Tatarów w tej okolicy, przed zabytkowym drewnianym meczetem zasadzono symboliczny dąb. Potem muzułmanie modlili się w meczecie o pokój i sprawiedliwość na świecie.

U siebie od 340 lat

Ten pierwszy dokument, wstawiony 12 marca 1679 r. w Grodnie przez króla Jana III Sobieskiego, a potwierdzony przez kolejnych władców, nadaje ziemie chorągwi tatarskiej pułkownika Samuela Murzy Krzeczowskiego.

W przywileju, spisanym na pergaminie z przywieszoną pieczęcią WKL, monarcha pisał: "Tedy My, pragnąc w jak największym bezpieczeństwie i siłach przeciwko nieprzyjaciołom Państwo nasze opatrzyć, pomienionego Samuela Murzę Krzeczowskiego, Pułkownika Tatarskiego i ludzi kompanii jego, jako Nam i Rzeczpospolitej dobrze zasłużonych, życzliwych i statecznych w Naszą królewską protekcję i jurysdykcję bierzemy i do obywatelstwa w Państwach Naszych tegoż Urodzonego Murzę Krzeczowskiego z kompanią i potomkami Ich przyłączamy".

Obraz
© Joanna Klimowicz

Tak wyróżnieni Tatarzy na ofiarowanej ziemi wybudowali folwarki i meczety, wzięli za żony tutejsze kobiety, a z obowiązku służbie wojskowej Rzeczpospolitej wywiązywali się nienagannie.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Tak ten egzotyczny na pozór świat trwa aż do dziś. Tatarzy są w Polsce jedną z najmniejszych grup etnicznych. Liczbę wiernych należących do Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, najstarszej i najważniejszej organizacji polskich wyznawców islamu, szacuje się na parę tysięcy osób, z czego większość - jakieś 2 tysiące to polscy Tatarzy. Początki ich osadnictwa na ziemiach polskich sięgają już XIV w. Od tego czasu zatracili swój język, ich nazwiska uległy spolszczeniu, ale spoiwem, scalającym społeczność jest religia - islam.

- Czy my, niemuzułmanie możemy wejść do środka? - pytali nieco nieśmiało turyści przybyli na Sabantuj. Przy wejściu witał ich przewodnik po meczecie Dżemil Gembicki, opowiadał, oprowadzał, po to tu jest. Nie tylko z okazji święta.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Tatarzy jak czak-czak

Tatarski świat wydaje się egzotyczny, ale przedstawiciele społeczności robią wiele, by swoją kulturę przybliżyć wszystkim zainteresowanym. Takim dobrym duchem kultywowania tradycji jest Dżenneta Bogdanowicz, prowadząca od kilkunastu lat wraz z mężem Mirosławem gospodarstwo agroturystyczne Tatarska Jurta w Kruszynianach. To właśnie ona wskrzesiła blisko tysiącletnią, zapomnianą tradycję święta w oczekiwaniu na plony i nieprzerwanie organizuje uroczystość.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Nie było przerwy nawet w ubiegłym roku, kiedy Bogdanowiczów dotknęła ogromna tragedia - na początku maja Tatarską Jurtę strawił ogień. Spłonął dorobek życia gospodarzy, razem z rodzinnymi pamiątkami, a przede wszystkim - ich miejsce pracy.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Z właściwą Tatarom siłą, ale i otoczeni wsparciem społeczności, stawili czoło nieszczęściu, uruchomili polową kuchnię i prowadzą działalność przez cały czas, korzystając z pomieszczeń mieszczącego się po sąsiedzku Centrum Kultury Muzułmańskiej Tatarów Polskich. Dziś Tatarska Jurta jest już odbudowana w stanie surowym - jeszcze okazalsza - i za rok z pewnością zaprosi na Sabantuj do siebie.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Tym razem Dżenneta Bogdanowicz otwierając zabawę, skierowała do gości młodych artystów z zespołu Buńczuk, by częstowali ich tatarskim ciastem czak-czak. Mówiła, że symbolizuje ono siłę wspólnoty. Jakby się zastanowić - ma to sens! Drobne kawałeczki ciasta zlepione są miodem w jednolitą masę.

- Częstujcie się wszyscy! Częstujcie się nami! - mówiła Dżenneta, zapraszając też do poznawania tatarskiej tradycji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

ludzietatarzykruszyniany
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (134)