Tłumy w kolejce do atrakcji. "Kupa kasy" nie odstrasza turystów
Śnieżny labirynt w Zakopanem to absolutny hit sezonu. Na zdjęciu, które wysłała nam czytelniczka widać, że w kolejce do kas ustawiają się prawdziwe tłumy.
Snowlandia w Zakopanem w tym sezonie otwarta została w pierwszą niedzielę ferii - 16 stycznia. Od początku przewijały się przez nią prawdziwe tłumy.
Niezwykła atrakcja w Zakopanem
Wewnątrz wszystko wykonane jest ze śniegu i lodu. Na terenie obiektu znajdują się: labirynt, górka saneczkowa, zamek i igloo z rzeźbami. Działa tam eż Tatrzański Park Edukacyjny (mini-zoo).
Za każdą atrakcję płaci się osobno. 10 minut na górce saneczkowej kosztuje 10 zł (każde kolejne 10 minut już tylko złotówkę). Bilet normalny do igloo i zamku kosztują po 20 zł, do mini-zoo 25 zł, a labiryntu 30 zł. Ulgowe są o 5 zł tańsze. By zaoszczędzić, można kupować w pakiecie.
- Zdecydowaliśmy się na trzy atrakcje: igloo, labirynt i zamek. I mimo zniżki, uważam że cena jest dość zaporowa - dla rodziny 2+1 to koszt 156 zł. Kupa kasy... - opowiadała nam w styczniu czytelniczka, która wybrała się do Snowlandii z dziećmi.
Ceny jednak nie odstraszają turystów. Przez całe ferie przez Snowlandię przewijają się tłumy.
Kolejki do Snowlandii
Jak jest w lutym? Ze zdjęć naszej czytelniczki z 18 lutego wynika, że są prawdziwe tłumy. Z jej relacji wynika, że do kasy nieustannie stoi kilkadziesiąt osób, ale najgorzej jest ok. południa. Później wszyscy ruszają na obiady, więc robi się luźniej.
- Przyznam, że gdy zobaczyłam ten tłum to zdębiałam. Nie mogłam zliczyć, ile ludzi tam stoi, ale powyżej 50 na pewno. Na szczęście otwarte były dwie kasy i szybko szło. Stałam ok. 15 minut - opisuje czytelniczka, która skorzystała z górki saneczkowej. - Dłużej stoi się do snowtubingu przy Wielkiej Krokwi. Tam godzina w kolejce to minimum, ale warto.