To miasto wyludnia się najszybciej. Eksperci winą obarczają turystykę
Dane Narodowego Spisu Powszechnego 2021 dotyczące Helu nie napawają optymizmem. Okazuje się, że jest to najszybciej wyludniające się miasto w Polsce. Niektórzy eksperci winą za emigracje mieszkańców Helu obarczają turystów, którzy w sezonie letnim tłumnie odwiedzają wszystkie miejscowości na półwyspie.
Hel to niewielkie miasto położone na cyplu Mierzei Helskiej nad Morzem Bałtyckim. Ze względu na swoje urokliwe, piaszczyste plaże w sezonie letnim przyciąga turystów nie tylko z Polski, ale także z innych europejskich krajów. Nie brakuje tutaj także atrakcji turystycznych, takich jak Fokarium czy Latania Morska. Miłośnicy aktywnego spędzania wolnego czasu mogą udać się na przejażdżki rowerowe w bajkowej, nadmorskiej scenerii, a na chcących poznać fragment historii czeka Muzeum Obrony Wybrzeża. Jednakże z początkiem jesieni miasto pustoszeje, a wręcz zamiera.
Najszybciej wyludniające się miasto
Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021 był obowiązkiem każdego obywatela naszego kraju. Uzyskane dane dostarczyły urzędom statystycznym wiele informacji. Niektóre z nich, np. te dotyczące Helu, nie są pozytywne. Okazuje się, że z roku na rok ubywa tam mieszkańców, bowiem aż 24 proc. z nich opuścioło Hel w czasie ostatniej dekady. Według najnowszych danych mieszka tu ok. 3 tys. ludzi. Dla porównania w roku 2002 było ich 4300.
- Kocham Hel i chętnie tam wracam przy każdej okazji, ale w sezonie żyje się tam koszmarnie. Z drugiej strony, po wakacjach, nie dzieje się tam nic - mówi w rozmowie z WP Turystyka Ola, która wyprowadziła się z miasta zaraz po skończeniu szkoły. - Rodzice wynajmują pokoje i radzą sobie, a ja pomagam im, jak tylko mogę. Ale wolę codzienność w Trójmieście - dodaje.
Mirosław Wądołowski - burmistrz Helu - stara się nie przejmować najnowszymi statystykami i z optymizmem patrzeć w przyszłość. - Mieszkańcy nie uciekają z Helu. Zmieniają szkoły, wyjeżdżają za pracą, ale mam nadzieję, że ten trend się odwróci. Jestem spokojny o przyszłość naszego miasta - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Eksperci tłumaczą
Niestety w wypowiedziach ekspertów na próżno szukać wielkiego optymizmu. - Od kilku lat obserwujemy trend odpływu mieszkańców z małych i średnich miejscowości do metropolii. To silny nurt obserwowany w całym kraju. W przypadku Helu mamy jeszcze do czynienia ze specyfiką tej miejscowości - komentuje prof. dr hab. Iwona Sagan, kierownik Zakładu Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego. - Możemy tu mówić o swego rodzaju "wyspiarskim" położeniu. W związku z tym, to nie jest gmina komunikacyjnie łatwo dostępna - zwłaszcza w sezonie wakacyjnym dojazd jest utrudniony. Do tego odejście marynarki wojennej z półwyspu, która była potężnym pracodawcą.
Eksperci uważają także, że zbyt duża liczba turystów jest przyczyną emigracji tutejszej ludności. - Turystyka w zasadzie wymknęła się spod kontroli, gdyż doprowadziła m.in. do znacznego wzrostu cen nieruchomości, ale także cen usług i produktów podstawowych. Te uwarunkowania sprawiają, że młodzi ludzie nie są w stanie kupić mieszkania, a koszty życia wzrosły. To z kolei powoduje, że mieszkańców coraz częściej nie stać na to, żeby się w Helu utrzymać - dodaje prof. dr hab. Iwona Sagan.
Specjaliści pochwalają działania miasta, polegające na budowaniu mieszkań komunalnych oraz ożywianiu aktywności przedsiębiorczej i kulturalnej miasta. Niestety są oni zdania, że efekty wprowadzonych dziś inicjatyw będą widoczne dopiero za kilka lat, a Hel z problemem wyludniania mierzy się już teraz. - Raz uruchomiona spirala odpływu mieszkańców jest bardzo trudna do zatrzymania - podsumowała ekspertka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Źródło: Gazeta Wyborcza/WP