Trójmiasto walczy o puby, kluby i kawiarnie
Władze Gdańska nie zgadzają się by wspólnoty mieszkaniowe decydowały co może działać na Głównym Mieście, a co nie. Chcą pomóc restauratorom w walkach o koncesje na alkohol. Orężem w tej walce ma być skarga to Trybunału Konstytucyjnego. Gmina zaskarży niektóre zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
02.08.2007 | aktual.: 09.05.2013 11:28
_ Serce Gdańska musi ożyć _ - podkreśla mecenas Grażyna Niemczyńska-Plichta, która w imieniu gminy zajmuje się sprawą. _ A nie jest to możliwe z powodu nieprzychylności wspólnot do restauratorów. Kością niezgody jest ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, a konkretnie art. 18 pkt. 6, ust. 3 tej ustawy. Mówi on, że \"do wniosku o wydanie zezwolenia na sprzedaż alkoholu należy dołączyć m.in. pisemną zgodę właściciela, użytkownika, zarządcy lub administratora budynku\". _
_ Tajemnicą poliszynela jest fakt, że za wyrażanie takiej zgody wspólnoty żądają od restauratorów remontów elewacji, klatek schodowych, czy innych nakładów materialnych a nawet pieniężnych _ - podkreśla Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska ds. gospodarki komunalnej. _ Chcemy te działania ukrócić _.
Ukrócić, czyli zmienić prawo. By się tak stało gdańscy urzędnicy zdecydowali się na trzy niezależne ścieżki. Poprosili o interwencję Unię Metropolii Polskich. Chcą skierować skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a niezależnie od tego dążą do stwierdzenia niewykonalności przepisu z ustawy o \"trzeźwości\" .
_ Przepis ten jest bowiem sprzeczny z ustawą o własności lokali. Ustawa ta reguluje działania wspólnoty w stosunku do części wspólnych budynku. Lokale użytkowe do nich nie należą - są odrębną własnością. Interpretując przepisy w ten sposób można domniemywać, że podejmowanie uchwał wspólnotowych w kwestii koncesji na alkohol jest zbędne _ - wyjaśnia Lisicki.
Restauratorzy całym sercem popierają działania gminy.
_ Tak naprawdę jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę naszych sąsiadów. Mogą oni w każdej chwili sprawić, że lokal przestanie istnieć. Dlatego uginamy się pod ich żądaniami _- usłyszeliśmy od właściciela jednego z lokali przy ul. Długiej. _ Cieszymy się, że Gdańsk postanowił zadbać o to, by Główne Miasto mogło żyć także nocą. _
Sopot pod działaniami Gdańska podpisuje się obiema rękami.
_ My też mamy podobne problemy _ - przyznaje Paweł Orłowski, wiceprezydent kurortu. _ Co prawda mają one mniejszą skalę, ale wynika to chyba z tego, że nasi mieszkańcy mają świadomość, że miasto żyje z turystów. A jeśli żyjemy z turystów, musimy im stworzyć dogodne warunki, by mogli się bawić czy napić się piwa. _
Wiceprezydent kurortu twierdzi, że w przepisach prawa jest także wiele innych sprzeczności, np. to że z jednej strony ograniczają one prawo własności (w przypadku decyzji o rodzaju prowadzonej działalności), a z drugiej nie wyposażają gminy w narzędzia typu ustalenie konkretnych godzin w których alkohol mógłby być sprzedawany.
Kraków wygrał w sądzie Gdy wspólnota mieszkaniowa nie udziela zgody na działalność w lokalu należącym do gminy, ta nie zważając na opór idzie do sądu. 26 października 2005 tamtejszy sąd uchylił niekorzystną dla gminy uchwałę wspólnoty i koncesja na alkohol mogła zostać wydana. Gmina w zamian za \"uciążliwość\" zobowiązana jest zapłacić dodatkową opłatę. Jest to zwyczajowo od 50 gr do 1,50 zł za metr kwadratowy powierzchni lokalu użytkowego. Dzięki temu wyrokowi starówka w Krakowie \"lokalami stoi\". A problem oporu wspólnot stał się marginalny.
Magdalena Rusakiewicz