Turyści są w Beskidach, ale tłumów brak. Ma się to zmienić w lutym
Ferie zimowe w Beskidach spędza sporo turystów, ale tłumów na razie nie ma. Szczyt przyjazdów nastąpi raczej w lutym, gdy wypoczywać będą goście z województwa śląskiego i Mazowsza - powiedziała w rozmowie z PAP Sandra Kulka z Informacji Turystycznej w Szczyrku.
- W Szczyrku można znaleźć wolne miejsca noclegowe, choć - jak to zwykle bywa - niektóre obiekty są zapełnione. Turyści przyjechali, ale tłumów na razie jeszcze nie ma. To widać choćby na ulicach, które się nie korkują, i chodnikach - powiedziała w rozmowie z PAP Sandra Kulka.
Jak dodała, tradycyjnie najwięcej turystów przyjeżdża w Beskidy czy konkretnie do Szczyrku, gdy ferie rozpoczynają uczniowie na Mazowszu oraz w województwie śląskim. Wówczas zapełniają się nie tylko trasy narciarskie, ale także hotele i obiekty gastronomiczne.
- W tym roku będzie to luty, a szczególnie druga połowa tego miesiąca - wskazała.
Szczyrk przyciąga wielu turystów
Aktualnie w beskidzkich kurortach aura jest zimowa. Tylko w rejonie Szczyrku narciarze mają do dyspozycji ok. 20 km tras. Działają liczne wyciągi. Co ciekawe, w niektórych terminach Szczyrk cieszy się większą popularnością niż Karpacz czy Zakopane.
Nic dziwnego, że weekendowy wypoczynek dla dwóch osób to wydatek co najmniej 300 zł. Nocleg w czterogwiazdkowym hotelu? To koszt niemal 2 tys. zł. Nieco mniej zapłacimy za wynajęcie apartamentu - ok. 1,5 tys. zł.