W PodróżyTurystka pokazała paragon z Zakopanego. "Tak ukrył krętactwo"

Turystka pokazała paragon z Zakopanego. "Tak ukrył krętactwo"

Krótka zima w polskich górach sprawia, że od świąt do końca ferii Zakopane przeżywa prawdziwe oblężenie. Nie inaczej było w miniony weekend - gdy do stolicy Tatr tłumy ściągnęły skoki narciarskie. Wraz z turystami pojawia się niestety wielu oszustów czy naciągaczy. Doświadczyła tego nasza czytelniczka.

Kurs spod Gubałówki do połowy ulicy Piłsudskiego kosztował naszą czytelniczkę 50 zł
Kurs spod Gubałówki do połowy ulicy Piłsudskiego kosztował naszą czytelniczkę 50 zł
Źródło zdjęć: © WP
oprac. IKO

18.01.2022 12:31

Jadąc na urlop w polskie góry, trzeba być czujnym na każdym kroku, bo oszuści i naciągacze nie śpią. Na niedoświadczonych turystów czekają m.in. pensjonaty widmo, które wymagają wpłaty zaliczki albo nawet całej kwoty za pobyt. Na miejscu okazuje się, że pod podanym adresem apartamentów nie ma.

Zakopane taksówką - ile wynosi opłata za 1 km?

Ale także w trakcie pobytu w górach można się naciąć. Nasza czytelniczka, pani Ewa, spędziła tydzień w Zakopanem ze znajomymi. Od czasu do czasu korzystali oni z taksówek. - Za przejazd po mieście płaciliśmy różnie, ale nie więcej niż 20-30 zł, w końcu Zakopane nie jest duże, więc jeżdżąc po mieście trudno przejechać więcej niż 2-3 km. Średnia opłata za 1 km to 5 zł, a opłata początkowa to 8 zł - opowiada w rozmowie z WP.

- Niestety raz trafiliśmy na taksówkarza naciągacza. Był to nasz ostatni dzień w Zakopanem, więc nie byliśmy czujni i nie zwróciliśmy uwagi, czy taksometr jest włączony - przyznaje pani Ewa. Turyści jechali pod skocznię z okolic dolnej stacji kolejki na Gubałówkę, więc trasa była krótsza niż 3 km, szczególnie, że ulica Piłsudskiego była częściowo zamknięta z powodu skoków. Musieli wysiąść na skrzyżowaniu z ulicą Sabały.

Wzburzona turystka o taksówkarzu: "Tak ukrył swoje krętactwo"

- Jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam, że do zapłaty jest 50 zł - mówi wzburzona pani Ewa. - Nie lubię się wykłócać, więc zapłaciliśmy, ale poprosiłam taksówkarza o rachunek. Okazało się, że oczywiście nie włączył taksometru, a swoje krętactwo, bo inaczej tego nazwać nie mogę, na rachunku ukrył pod hasłem "cena umowna". Nie wiem, z kim się umawiał na taką kwotę, bo na pewno nie ze mną - podsumowuje nasza czytelniczka.

Przypominamy, że przed jazdą taksówką w ośrodkach turystycznych, nie tylko za granicą, warto się upewnić, jaka będzie cena kursu, a także sprawdzić, czy kierowca ma włączony taksometr.

Źródło artykułu:WP Turystyka
zakopanetaksówkinaciągacze
Zobacz także
Komentarze (1169)