USA. Halloween 2020, czyli "cukierek albo wirus"

Choć zwyczaje związane z Halloween wywodzą się z Europy, to w USA nabrały największego rozmachu i weszły do kanonu popkultury. Od końca września amerykańskie miasteczka przybierają kolor pomarańczowy.

Mieszkańcy prześcigają się w dekorowaniu swoich domów dyniami, z których wycinają lampiony, przypominające wykrzywione w strasznym grymasie twarze, tzw. Jack O'Lantern.

Poręcze przy schodach spowijają pajęczyny, drzwi do domów strzegą kościotrupy, czarne koty i czarownice, z rabatek wyrastają przydomowe nagrobki. Tak przygotowana scenografia jest tłem corocznych zwyczajów związanych z obchodami Halloween, czyli święta zmarłych, które jest przede wszystkim puszczeniem oka w stronę duchów, upiorów, zombie, wampirów, czarownic i innych mrocznych postaci.

Ale mimo demonicznej atmosfery, w USA Halloween to przede wszystkim familijna tradycja. Przebrane dzieci chodzą od domu do domu wołając "trick or treat", czyli "cukierek albo psikus" i na ogół wychodzą z wiaderkami pełnymi słodyczy.

Całe rodziny odwiedzają podmiejskie farmy, gdzie czekają labirynty z dyń lub korytarze wycięte w polu kukurydzy, przejażdżki tradycyjnym wozem, nawiedzone domostwa i inne jesienno-halloweenowe atrakcje. Dorośli urządzają tematyczne imprezy, spotykając się w domach lub pubach. W wielu miastach odbywają się parady potworów i zjaw. Halloween to coś więcej niż tylko zwyczaj, to ważna część amerykańskiej tradycji. Oraz biznes generujący miliardy dolarów. Czy także w tym roku? Tak.

Nie ulega wątpliwości, że mimo pandemii Halloween w Stanach Zjednoczonych się odbędzie.

Z badania Harris Poll wynika, że 80 proc. Amerykanów planuje w tym roku udać się na tradycyjny sąsiedzki obchód "trick or treat". Ale wiadomo też, że tegoroczna zabawa będzie wyglądać inaczej, a maski potworów zastąpią maseczki sanitarne (te pierwsze nie chronią przed rozprzestrzenianiem wirusa, a dwie maski na raz utrudniają oddychanie).

Nie bez przyczyny gubernator New Jersey Phil Murphy podczas konferencji prasowej radził: "Można się przebrać za pajaca, ale się tak nie zachowywać".

Centers for Disease Control and Prevention, amerykański odpowiednik Sanepidu, wydał zalecenia, jak powinno wyglądać tegoroczne, bezpieczne świętowanie. Większość ze wskazówek każe unikać wszystkiego, co w Halloween najfajniejsze - dużych skupisk ludzi, częstowania cukierkami nieznajomych oraz krzyku, który nasila ryzyko zakażenia drogą kropelkową. I jak tu się porządnie wystraszyć i nacieszyć?

W Hoboken, gdzie mieszkam, na Halloween czekają wszyscy. Małe miasteczko po drugiej stronie rzeki od Manhattanu wyróżnia się niską, urokliwą zabudową i fantazyjnymi dekoracjami. Jak w halloweenowej bajce. Jest tu też mnóstwo barów i klubów dla dorosłych amatorów upiorów.

Na "trick or treat" przychodzą nie tylko miejscowi, tłumnie przyjeżdżają też nowojorczycy. Ale w tym roku na lokalnych forach internetowych drży. Liza pisze: "Zawsze dekorujemy nasz dom i czekamy na dzieci z miskami pełnymi słodyczy, ale w tym roku po prostu się boimy. Nasza uliczka jest wąska, trudno tu zachować dystans, a Halloween wypada w sobotę, więc pewnie pojawią się tłumy. Zrozumcie nas, w tym roku cukierków nie będzie".

Ale wielu mieszkańców deklaruje, że zrobi wszystko, by zapewnić frajdę dzieciom, dla których ten rok był szczególnie trudny. W sieci krążą patenty na bezpieczne, bezdotykowe rozdawanie cukierków - na przykład zrzucanie ich wprost do wiaderek za pomocą przywiązanej do poręczy długiej rurki. Niektórzy zamierzają przygotować imienne torebki z cukierkami dla dzieci sąsiadów, do bezkontaktowego odbioru. Inni planują urządzić "trick or treat" w małym, rodzinnym gronie.

Rodzice pytają lekarzy, czy nie należy odkażać wszystkich zapakowanych cukierków żelem antybakteryjnym. Eksperci zalecają, że najlepiej odstawić cukierki na trzy dni, bo tyle wystarczy, żeby wirus się nie przenosił. Tylko kto tyle wytrzyma?

Zobacz wideo: Przebrała się na Halloween za umęczoną matkę