W zakopiańskim szpitalu mają ręce pełne roboty. "Zużyliśmy już kilkaset kilogramów gipsu"
Ferie zimowe w pełni, a miłośników białego szaleństwa nie brakuje na podhalańskich stokach. W efekcie SOR zakopiańskiego szpitala przyjmuje dziennie nawet sto osób — głównie narciarzy ze złamaniami oraz urazami głowy.
Zakopiański SOR już teraz przyjmuje nawet 100 pacjentów dziennie, a ta liczba można jeszcze wzrosnąć. Wśród poszkodowanych dominują turyści poniżej 40. roku życia, nie brakuje też dzieci zaczynających przygodę ze sportami zimowymi.
Tłumy w zakopiańskim szpitalu. "Zużyliśmy już kilkaset kilogramów gipsu"
— Największa liczba pacjentów pojawia się po południu i wieczorem, gdy działają stacje narciarskie na naszym terenie. Urazy są różne, jak i ich rozległość. Część z nich wymaga zabiegów operacyjnych i pobytu na oddziale szpitalnym — mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Jerzy Toczek, kierownik Przychodni Specjalistycznych w zakopiańskim szpitalu.
— Zużyliśmy już kilkaset kilogramów gipsu — dodaje i wyjaśnia, że unieruchomienie jest konieczne nie tylko w przypadku złamań, ale i naderwań czy zwichnięć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Narciarze przeceniają swoje umiejętności
Wśród miłośników białego szaleństwa niestety nie brakuje osób, które nie są odpowiednio przygotowane do takiego wysiłku fizycznego albo przeceniają swoje umiejętności. — Bardzo szybko starają się wejść na wysokie obroty, ale okres stagnacji i braku wysiłku przez kilka miesięcy daje o sobie znać — dodaje dr Toczek i przypomina, że bezpieczna jazda na nartach wymaga nie tylko odpowiednich umiejętności, ale też dobrej kondycji fizycznej.
Oczywiście wypadkom turyści ulegają też poza stokami narciarskimi — np. na oblodzonych czy ośnieżonych chodnikach.
Trudne warunki w Tatrach. TOPR apeluje
Intensywne opady śniegu oraz silny wiatr wywołały w Tatrach wzrost zagrożenia lawinowego do trzeciego stopnia. Ratownicy TOPR apelują o ostrożność do turystów, którzy przebywają obecnie w górach. Odradzane są wszelkie wędrówki powyżej górnej granicy lasu — w tym do schroniska przy Morskim Oku oraz Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich.
Tatrzańscy ratownicy zaapelowali też do narciarzy jeżdżących na Kasprowym Wierchu, aby korzystali tylko z przygotowanych tras w Kotle Gąsienicowym i Goryczkowym. Często zdarza się, że miłośnicy białego szaleństwa wyjeżdżają tam na sąsiednie stoki – Beskidu w Dolinie Gąsienicowej czy Pośredniego Goryczkowego w Dolinie Goryczkowej. Są to jednak miejsca narażone na lawiny śnieżne, które mogą wyzwolić narciarze.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"