Wakacje 2020. Dystans, maseczki i wyrywkowe testy, czyli jak wygląda lot do Grecji
Najpierw trzeba wypełnić szczegółowy formularz lokalizacji pasażera, by otrzymać specjalny kod QR uprawniający do wjazdu. Ale to dopiero początek. Następnie musimy wytrzymać w maseczce ochronnej przez cały czas przebywania na lotnisku i w samolocie. Loty do Grecji nie wyglądają już tak, jak kiedyś.
Na Kretę poleciałam w połowie lipca. Nie kupowałam nowych biletów lotniczych, tylko skorzystałam z możliwości bezpłatnej zmiany terminu podróży, jaką oferowały wszystkim pasażerom linie lotnicze (pierwotnie miałam lecieć w maju, ale oczywiście nie było to wówczas możliwe). Każdy, kto zajrzy teraz na stronę czy tanich linii, czy narodowego przewoźnika, zdziwi się, jak korzystne są ceny! Ryanair lata do Chanii w niedziele i jeszcze w sierpniu oferuje bilety w cenie od około 400 zł (w dwie strony, bez bagażu), natomiast ostro konkurują z nim PLL LOT, na których stronie znaleźć można połączenia w cenie nawet niższej (z bagażem podręcznym do 8 kg).
Lecieć czy nie? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ważąc wszystkie zagrożenia i korzyści. Uwzględniając fakt, że trzeba postarać się bardziej niż przed pandemią, wypełniając szereg dodatkowych formalności i śledząc postanowienia greckich władz, bo te monitorują sytuację epidemiczną i reagują na bieżąco.
Jak ta podróż wygląda? Na pewno nie tak jak kiedyś, ale jest do zniesienia.
Zobacz też: Pierwszy przypadek koronawirusa na wyspie. Polka uspokaja i zdradza szczegóły
Wakacje w Grecji - formularz i kod podstawą do wjazdu
Od połowy czerwca Grecja otworzyła sezon wakacyjny wznawiając loty międzynarodowe do Aten, a od 1 lipca - na pozostałe lotniska, także na wyspach. Zaprosiła tym samym turystów z zagranicy, szeroko otworzyła dla nich drzwi, rezygnując z obowiązkowych testów na obecność koronawirusa i 14-dniowej kwarantanny. Trudno się dziwić - turystyka odpowiada za ok. 20 proc. greckiego PKB. Do tego kraj ten łagodnie zniósł pandemię, do tej pory odnotowano w nim ok. 4 tys. zakażeń, 200 osób zmarło.
Polacy znaleźli się w grupie mieszkańców krajów, którym pozwolono na wjazd do Grecji już od początku lipca (bo takiej możliwości nie mieli jeszcze wówczas Brytyjczycy czy Szwedzi). Odstąpienie od obowiązkowych testów nie oznacza jednak, że nie ma ich wcale.
Na kilka dni przed wylotem na Kretę dowiedziałam się, że najpóźniej na 72 godziny przed podróżą muszę wypełnić specjalny formularz lokalizacji pasażera i na tej podstawie otrzymam kod QR uprawniający do wjazdu. Przy jego pomocy tworzony jest algorytm, który kieruje na wyrywkowe badania na obecność koronawirusa już po przylocie.
Formularz wypełnia się online na stronie travel.gov.gr, po angielsku, podając sporą liczbę danych. W przypadku podróży samolotem wybiera się opcję "aircraft", podaje w pierwszej kolejności szczegóły dotyczące lotu (jak nazwa linii, numer lotu czy lotnisko docelowe), następnie swoje dane osobowe, adres zamieszkania w Polsce i tymczasowy w Grecji (wszystkie miejsca pobytu, jeśli w planie mamy przemieszczanie się), a na koniec także dane kontaktowe osoby upoważnionej do informowania w razie wypadku i dane osób, z którymi się podróżuje - nie tylko dzieci, ale też dorosłych niebędących rodziną czy domownikami.
Wakacje w Grecji - na lotnisku skanują i testują
Strona grecka przysyła unikatowy kod QR dosłownie w ostatniej chwili przed wylotem (ja otrzymałam go kilka godzin wcześniej). Trzeba zapisać go w urządzeniu mobilnym, by pokazać na lotnisku docelowym po wylądowaniu. W praktyce może się zdarzyć, że władze greckie się z tym spóźnią - czytałam o takich przypadkach. Dobrze jest więc wypełniony formularz wydrukować i mieć w garści na wszelki wypadek.
A jak wygląda egzekwowanie kodu? Obsługa lotniska w Chanii prosiła tylko o okazanie go. Nikt go nie skanował. Nie widziałam, by skierowano na przesiewowe testy kogokolwiek z naszego lotu. Nie zmierzono mi też temperatury. Rozmawiałam też z koleżanką, która kilka dni wcześniej leciała na Zakynthos i przyznała, że u niej wyglądało to identycznie - ot, po prostu trzeba było pokazać kod QR na ekranie swego telefonu i bez przeszkód szło się do wyjścia z lotniska.
Czy oznacza to jednak, że testów nie ma i możemy się całkowicie wyluzować? Nic bardziej mylnego. Ze względu na ograniczoną liczbę testów, greckie lotniska kierują na nie tylko konkretną liczbę pasażerów dziennie. Na Zakynthosie to 250 osób.
Nie dalej jak w poniedziałek 20 lipca właśnie na tej wyspie pierwszy przypadek COVID-19 u turystki wykryto u Polki przebadanej w dniu przylotu. Na wynik testu kobieta czekała w samoizolacji, w miejscowości Tsilivi, a gdy okazał się pozytywny, wraz z rodziną została przeniesiona do hotelu w Keri, przygotowanego na miejsce odbywania kwarantanny.
Na Krecie zabezpieczono na taki wypadek dwa hotele - w Hersonissos i w Chanii. Jak podał portal crete.pl, rzeczywiście potwierdzono parę zakażeń wśród turystów wjeżdżających na wyspę. W skali całej Grecji nowych przypadków było o wiele więcej. Najwięcej - właśnie wśród osób przekraczających granicę. Z powodu nagłego pogorszenia się sytuacji epidemiologicznej podjęto decyzję o czasowym zamknięciu granicy dla podróżnych z Serbii.
Wakacje w Grecji - pustki na lotniskach i w samolotach
- Naprawdę trzeba siedzieć w maseczce przez cały lot? - o to najczęściej pytali mnie znajomi.
Naprawdę, i to nie tylko w samolocie, ale już na terenie lotniska. Zresztą wejść do hali mają prawo tylko osoby posiadające kartę pokładową. Odprowadzający bliskich czy czekające na ich powrót muszą zostać na zewnątrz. Każdemu przed wejściem na terminal mierzy się temperaturę. W środku mnóstwo oznaczeń przypominających o zachowaniu dystansu 2 m od innych osób, powstrzymania się od korzystania z wind czy zajmowania miejsc siedzących obok siebie. Wszędzie dozowniki z płynem odkażającym. W kolejce do odprawy także nikt się nie tłoczy, wszyscy karnie noszą maseczki. Pasażerowie są zdyscyplinowani, a o dystans społeczny nietrudno, bo rzadko kto decyduje się na lot.
Na lotniskach są pustki. W samolocie Ryanaira z Modlina do Chanii było 93 pasażerów (na 189 miejsc), a w drodze powrotnej - 95. Także tylko w połowie wypełniona była maszyna LOT-u z Chanii na Okęcie.
Lot do Grecji - jak jest na pokładzie?
Na pokładzie musimy wypełnić jeszcze jeden formularz. Dotyczy on lokalizacji podróżnych dla celów zdrowotnych (w drodze powrotnej rozdawała go, a potem zbierała załoga samolotu). Jest on pomocny, jeśli służby odpowiedzialne za zdrowie publiczne nabiorą podejrzenia co do zaistnienia zagrożenia chorobą zakaźną na pokładzie samolotu. Innymi słowy - jeśli po powrocie do kraju okaże się, że leciał z nami ktoś zakażony i siedział niedaleko.
W samolocie obowiązują pewne obostrzenia sanitarne. Personel pokładowy nie zaserwuje nam gorących posiłków, kawy czy herbaty, dopuszczalne są jedynie paczkowane przekąski i napoje. Jeśli ktoś chce skorzystać z toalety, musi to zasygnalizować, a nie wędrować "samopas" po samolocie.
Wspomniany już obowiązek zasłaniania ust i nosa przez cały czas lotu oczywiście dotyczy także załogi. Jedna z przemiłych stewardes, dbających o dobre samopoczucie zestresowanych przecież nieco pasażerów, nosiła maseczkę z napisem "Kiss me before landing" (ang. pocałuj mnie przed lądowaniem). Prawdę mówiąc, odrobina humoru i serdeczności może w tak niecodziennej sytuacji rozładować napięcie.