Trwa ładowanie...
ludzie
Marta Legieć
09-01-2017 08:46

Wakacyjny opiekun, czyli kim jest rezydent?

Rezydent – spotkał się z nim każdy, kto choć raz wyjechał na wakacje organizowane przez biuro podróży. Dla wielu to praca, która urzeczywistnia marzenia o podróżowaniu. Poza dopilnowaniem podstawowych kwestii formalnych do zadań rezydenta należy przede wszystkim opieka nad turystami w sposób, który zapewni im bezpieczeństwo i zadowolenie z wakacji. To zajęcie może więc być przyjemne albo stresujące, wiele zależy od samych turystów. Jak jest w rzeczywistości, opowiada Wirtualnej Polsce Anna Głowacka, pracująca jako rezydentka w Tunezji.

Wakacyjny opiekun, czyli kim jest rezydent?Źródło: archiwum prywatne/Anna Głowacka
d4kvi3a
d4kvi3a

Jak się wpada na pomysł, żeby zostać rezydentem?
Podczas wakacji na pierwszym roku studiów, na Europeistyce na Uniwersytecie Warszawskim, pojechałam do Tunezji jako animator. To był mój pierwszy, trzymiesięczny kontrakt. Wtedy odkryłam, że turystyka jest tym, co chciałabym robić w przyszłości. Jednak w pracy animatora nie miałam tyle kontaktu z klientem, ile chciałam mieć. Postanowiłam więc, że w kolejnym sezonie zatrudnię się jako rezydent, czyli skupię się na obsłudze osób przyjeżdżających na wakacje. Po powrocie do Polski zdecydowałam się na zmianę kierunku studiów. Wybrałam Turystykę i Rekreację na warszawskim AWF-ie. A późnej, idąc za ciosem, wyjechałam do pracy na sześć miesięcy, już jako rezydent.

Czyli kierunek wyjazdu do pierwszej pracy miał znaczenie?
Zdecydowanie. Z pierwszego pobytu w Tunezji wróciłam zakochana w tym kraju. Byłam w Hammamecie, czyli na lądzie. Kolejnym kierunkiem była wyspa Dżerba, która okazała się po prostu piękna. Zresztą Tunezją wciąż się zachwycam. Jeżdżę tam prywatnie, na wakacje. Pokochałam ten kraj, ludzi tam żyjących i tamtejszą kulturę, która wydaje się nam bardzo obca, a w rzeczywistości jest nam bardzo bliska. Uwielbiam klimat Tunezji, gwar mediny i fakt, że taksówkami można jeździć za grosze. No i oczywiście wyjątkową kuchnię. Cały czas odkrywam Tunezję, która ma w sobie wiele uroku i mnóstwo pięknych miejsc.

archiwum prywatne/Anna Głowacka
Źródło: archiwum prywatne/Anna Głowacka

Wydawało mi się, że rezydent żyje, jeżdżąc od hotelu do hotelu, nic poza tym nie widząc.
No nie tylko. Staramy się być jak najbliżej naszych podopiecznych. Z klientami jeździmy na wycieczki, często jesteśmy przewodnikami. W ten sposób i my poznajemy kraj, ludzi i tradycje.

d4kvi3a

Czy pół roku pracy w zawodzie rezydenta to standardowy kontrakt?
Tak. Większość rezydentów wyjeżdża do pracy właśnie na sześć miesięcy. Zwykle praca zaczyna się w kwietniu i trwa do września. Czasem zdarzają się dłuższe kontrakty. Wszystko uzależnione jest od tego, jak długo trwa sezon w danej destynacji. W Meksyku rezydent może pracować dłużej niż pół roku.

Praca wydaje się dość wymagająca. Jaka jest w rzeczywistości?
Rzeczywiście jest wymagająca, przede wszystkim dlatego, że przez cały czas ma się kontakt z ludźmi. Na dobrą sprawę dla turystów trzeba być dostępnym przez całą dobę. Telefon może zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Wiele sytuacji wymaga od rezydenta elastyczności. Musi zadziałać, kiedy coś złego dziele się w hotelu, oswoić turystów w kraju, który często jest dla nich egzotyczny. Trzeba też utrzymywać dobry kontakt z szefami hoteli i recepcjonistami, bo dzięki temu można być skutecznym, szybciej i sprawniej pomagać swoim klientom, kiedy w hotelu potrzebne jest im wsparcie. To praca dla ludzi, którzy są otwarci i nie mają zamkniętych horyzontów. Chcą się rozwijać, sprawdzić w nowym środowisku, poznać nowy kraj i nowych ludzi. Rezydentura na pewno kształtuje charakter. Uczy dyscypliny, punktualności, elastyczności.

archiwum prywatne/Anna Głowacka
Źródło: archiwum prywatne/Anna Głowacka

Jakie są największe pozytywy tej pracy?
To przede wszystkim ogromna liczba osób, jakie poznałam. Z wieloma z nich do tej pory utrzymuję kontakt. Nagrodą dla mnie był ich optymizm i zadowolenie z pobytu tam, gdzie pracowałam. Poza tym odkryłam wspaniały kraj.

d4kvi3a

Jest jakiś klucz do pozytywnego myślenia z tym zawodzie?
Wyobrażam sobie, że turyści, nie zawsze są pozytywnie nastawieni i przyjacielscy. Wiele zależy od tego, jak sam rezydent podchodzi do swojej pracy. Jeśli stara się postawić po stronie klienta, który często jest zagubiony i wystraszony, jest o wiele łatwiej. Jeśli stara się do swoich podopiecznych podejść po ludzku, zrozumieć ich potrzeby, a nie wyłącznie dbać o interes biura turystycznego, które go zatrudnia, wszystkim stronom jest raźniej, a sama praca staje się po prostu przyjemna.

Turyści, których rezydenci mają pod swoją opieką, są wymagający?
Bywają wymagający, czasami zabawni. Jak w życiu. Zaskakujących i śmiesznych sytuacji jest naprawdę sporo. Kiedyś jeden z panów dzwonił do mnie o godzinie drugiej w nocy z pytaniem o wybielającą pastę do zębów. Wydaje się, że to drobiazg, ale wyobrażam sobie, że dla niego było to istotne. Poza tym dla turystów świadomość, że są daleko od domu, ale w każdej chwili mogą do kogoś zadzwonić i uzyskają pomoc, jest naprawdę ważna. Wsparcie, nawet w postaci wykonanego telefonu sprawia, że daleko od domu czują się bezpieczniej.

d4kvi3a
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kvi3a