Choć powszechny mit czasów PRL-u mówi, że Polacy w tamtych czasach byli swego rodzaju więźniami we własnym kraju. O ile w odniesieniu do okresu lat 50. i 60. stwierdzenie to można uznać za prawdziwe, to w późniejszym czasie zagraniczne wyjazdy nie były niczym nadzwyczajnym. Potrzebne były, tak jak i teraz, dwie rzeczy - dokumenty i pieniądze.
Powszechny mit czasów PRL-u mówi, że Polacy w tamtych czasach byli swego rodzaju więźniami we własnym kraju. O ile w odniesieniu do okresu lat 50. i 60. stwierdzenie to można uznać za prawdziwe, to w późniejszym czasie zagraniczne wyjazdy nie były niczym nadzwyczajnym. Potrzebne były, tak jak i teraz, dwie rzeczy - dokumenty i pieniądze.
Paszport do 1988 r. był dokumentem, którego nie posiadało się w szufladzie - na każdy wyjazd był wydawany po pozytywnym rozpatrzeniu przez władze specjalnej ankiety. Od lat 60., aby wyjechać do krajów socjalistycznych wystarczyła wkładka paszportowa, która była załącznikiem do dowodu osobistego. Według danych z 1974 r. opłata za nią wynosiła 300 zł. W połowie lat 70. zliberalizowane przepisy zastąpiły ją stemplem w dowodzie z odpowiednią adnotacją, uprawniającą do przekraczania granicy.
Większym problemem były pieniądze. Wyjazdy z biura podróży ("Orbis", "Gromada", "Sports-tourist", "Almatur") kosztowały ok 10 tys. złotych (przeciętne wynagrodzenie w 1975 r. wynosiło ok. 4 tys. zł). Do tego niezbędne były dewizy - 800 dolarów lub bonów PeKao. I to stanowiło największy problem.
Mnogość kierunków, jakie można było wybrać była jednak ograniczona - bez większych problemów organizowane były wyjazdy do tzw. demoludów, czyli krajów bloku wschodniego. Zobacz, czy nadal są one atrakcyjnymi miejscami na letni wypoczynek.
udm/if
Urlop nad Balatonem - Węgry
Balaton (Jezioro Błotne) to największy tego typu zbiornik wodny w Europie Środkowej. Położone w północno-zachodnich Węgrzech, ok. 80 km od Budapesztu, stanowiło mekkę polskich turystów w czasach PRL-u. Mimo niewielkiej głębokości, jest często nazywane "węgierskim morzem", głównie ze względu na tworzące się na nim, nawet przy lekkich podmuchach wiatru, imponujące fale. Największą atrakcją była miejscowość Siofok, leżąca na południowym brzegu jeziora. Znajdowały się tam najnowocześniejsze, jak na ówczesne czasy, hotele oraz Nagy Strand, 17-kilometrowa plaża z deptakiem.
Obecnie Balaton przeżywa swoisty renesans - starsi turyści wracają tu wiedzeni sentymentem, a młodsi odkrywają ten niezwykle piękny zakątek Węgier. Najbardziej urozmaicony jest północny brzeg jeziora - to tu po wylegiwaniu się na plaży można zwiedzić półwysep Tihany wraz z malowniczym opactwem benedyktyńskim i pobliskimi winnicami.
Kurorty Morza Czarnego - Rumunia
Rumunia rozwijała swój przemysł turystyczny dzięki kredytom, podobnym do tych zaciąganych przez Edwarda Gierka, załatwianym w latach 70. przez Nicolae Ceausescu. W kurortach w pobliżu Konstancy nad Morzem Czarnym - Mangalii i Mamai - otwierano nowoczesne hotele i ośrodki wypoczynkowe. W Techirghiol nad jeziorem o tej samej nazwie powstały uzdrowiska, gdzie wykorzystywano dobroczynne działanie solanek i wód mineralnych. Mimo że nie gościło tu tylu polskich turystów, co na przykład w Bułgarii, to Rumunia była w czasach komuny atrakcyjnym kierunkiem turystycznym.
Obecnie wczasy w Konstancy, najważniejszym rumuńskim ośrodku przemysłowym i turystycznym nad Morzem Czarnym, są droższe od tych w Chorwacji. Jednak warto pojechać tam, by cieszyć się ciepłym morzem i wielokilometrowymi piaszczystymi plażami.
Wybrzeże Adriatyckie - kraje byłej Jugosławi
Jugosławia dla wielu Polaków, którzy wyprawiali się na urlopy swoimi małymi fiatami, była wręcz powiewem Zachodu. Adriatyckie plaże i zabytki Istrii czy zjawiskowy Dubrownik, którego jeszcze nie zniszczyła wojna, były marzeniem niejednego polskiego turysty. Wyprawa do Jugosławii autem zapakowanym puszkami z mielonką stawała się później tematem rozmów na wielu imieninowych przyjęciach.
W tej chwili Chorwacja jest jednym z najczęściej wybieranych przez Polaków miejsc na urlop. Wciąż jeździmy tam najczęściej samochodami, chociaż od pewnego czasu jest też możliwa podróż samolotem z polskich lotnisk.
Złote Piaski i Słoneczny Brzeg - Bułgaria
Bułgaria była kolejnym krajem _ demoludów _, który przyciągał wszystkich pragnących wypocząć nad ciepłym morzem. Jechało się do Warny, najczęściej autokarem, a stamtąd był już tylko krok do plaży w Złotych Piaskach. Największym kurortem nad Morzem Czarnym, do którego ciągnęła cała ludowa Europa, był Słoneczny Brzeg. Jego budowa rozpoczęła się w 1958 roku i od tamtego czasu przyjeżdżali tu na wakacje nie tylko wysoko postawieni członkowie partii, ale i drobni ciułacze.
Do dnia dzisiejszego Słoneczny Brzeg, nazywany Las Vegas Wschodniej Europy, przyjmuje gości w ponad 600 hotelach i 400 restauracjach. Mimo że czasy komunizmu należą już do przeszłości, to zmodernizowane czarnomorskie kurorty wciąż cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem wśród turystów.
Krym
W czasach "żelaznej kurtyny" wyjazd na Riwierę Francuską zastępowany był wakacjami na Krymie w ówczesnym ZSRR. To miejsce rozpalało umysły kacyków partyjnych i dyrektorów państwowych firm - opromienione blaskiem konferencji w Jałcie, sonetami Mickiewicza, uwodzicielską Odessą i bazą floty czarnomorskiej było szczytem marzeń urlopowych wielu Polaków.
*Krym *jeszcze do niedawna, tzn. do aneksji przez Rosję, niezmiennie zachwycał turystów. Kojarzy się z oszałamiającymi widokami, dziką przyrodą i fascynującymi zabytkami. Niestety niestabilna sytuacja polityczna ostatnich miesięcy powoduje, że miejsce to staje się turystyczną pustynią.
udm/if