Wilczyce okupują Puszczę Karpacką. "Rzecznicy prasowi nie mówią prawdy i manipulują faktami"
28.01.2021 12:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przedstawicielki inicjatywy Wilczyce od początku stycznia w ramach protestu mieszkają w obozie rozbitym w Puszczy Karpackiej. Żądają zaprzestania wycinki drzew i natychmiastowej reformy Lasów Państwowych. Zarzucają pracownikom kłamstwo i manipulację. - To brak elementarnej logiki - mówi rzeczniczka LP.
Anonimowe obrończynie lasów, ukrywające się pod nazwą "Wilczyce", protestują w okolicach Bieszczadzkiego Parku Narodowego od początku stycznia. Od tego czasu konsekwentnie prowadzą w mediach społecznościowych swoją proekologiczną narrację. Postulują m.in. przeciwko wycince drzew i polowaniom oraz żądają zmian w strukturach funkcjonowania Lasów Państwowych.
"My, Wilczyce, stajemy dziś w obronie Lasu. W imieniu wszystkich istot domagamy się sprawiedliwości międzygatunkowej. Żądamy zaprzestania wycinki i polowań w ponad stuletnich drzewostanach w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, w planowanych i projektowanych rezerwatach przyrody oraz we wszystkich lasach w kraju, wskazanych przez stronę społeczną oraz środowisko naukowe jako lasy, które powinny zostać wyłączone z gospodarki leśnej.
Żądamy podjęcia natychmiastowych działań ochronnych oraz reformy LP zgodnej z oczekiwaniami społecznymi. Od tego zależy przyszłość klimatyczna, nasze bezpieczeństwo wodne oraz dobro pozostałych gatunków, które mają takie samo prawo do życia, wolności i realizowania swoich naturalnych potrzeb, w środowisku wolnym od presji człowieka" - czytamy na profilu kolektywu Wilczyce na Facebooku.
Wilczyce blokują wycinkę drzew
Inicjatorki akcji na rzecz ochrony przyrody przekonują, że stare naturalne lasy są domem dla niezliczonych gatunków roślin i zwierząt. Manifestują swoją niezgodę na dewastację dzikiej przyrody. Kolektyw zarzuca LP eksploatację lasów jako magazynów drewna oraz konsekwentną realizację planu zniszczenia ich na obszarach, które mogłyby zostać włączone do parków narodowych. Wówczas nie ma już podstaw, by takie lasy objąć ochroną.
- My nie jesteśmy tutaj, aby prowadzić dialog z nadleśnictwem. Takie próby były już wcześniej podejmowane przez inne inicjatywy. Rozmowy prowadziła m.in. inicjatywa Dzikie Karpaty czy Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze - mówią Wilczyce w rozmowie z WP. - To jest bezpośrednia blokada, a my jesteśmy tutaj po to, by powstrzymać wycinkę drzew i nasz cel został zrealizowany. Znamy stanowisko LP i nie mamy czasu słuchać ich tłumaczeń.
Wilczyce - Lasy Państwowe odpierają zarzuty
Do propagowania akcji Wilczyc szybko przystąpił poeta, Jaś Kapela, który na swoim Facebooku opublikował obszerny wpis. Zachęcał w nim nie tylko do czynnego udziału w inicjatywie, ale i wywołał do tablicy LP, zarzucając im szereg przewinień. Począwszy od działania na szkodę przyrody, przez transport polskiego drewna do Chin, aż po opalanie nim elektrowni.
Jako że przedstawiciele państwowej jednostki nie poczuli się do odpowiedzialności, by odpowiedzieć publicznie na zaczepki pana Kapeli, postanowiliśmy sami poprosić LP o komentarz i zajęcie stanowiska w tej sprawie. "Niestety, pełno kłamstw" - przeczytaliśmy już w pierwszym zdaniu obszernej odpowiedzi na te zarzuty.
- Niektóre osoby, jak chociażby pan Jan Kapela, potrafią zarzucać LP, że rzekomo kierują się w swym działaniu wyłącznie kryterium zysku ("dupki", "deskoroby" i inne wyzwiska), by dosłownie za chwilę zarzucać Lasom Państwowym, że… utrzymują deficytowe nadleśnictwa. To brak elementarnej logiki - mówi w rozmowie z WP Anna Malinowska, rzecznik prasowy LP. - Te same osoby i organizacje często usiłują stworzyć wrażenie, że zlikwidowanie danego, trwale czy przez długi okres deficytowego nadleśnictwa, i zastąpienie na danym obszarze zrównoważonej gospodarki leśnej wyłącznie bierną ochroną przyrody, np. w formie parku narodowego, spowodowałoby, iż w magiczny chyba sposób "zniknęłyby" też koszty stanowiące o obecnej deficytowości takiego nadleśnictwa. To jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i wszelkim i przykładami wokół nas - tłumaczy nam.
Wilczyce nękane przez nieznanych sprawców
Choć Wilczyce w rozmowie z WP zastrzegają, że nie odpowiadają za to, co postuluje Jaś Kapela, to popierają zarzuty wobec kłamliwości i manipulacji pracowników LP. Na Facebooku poinformowały także o atakach na ich leśny obóz.
- Jesteśmy nieustannie nękane przez nieznanych sprawców. W nocy kilkukrotnie do obozu zakradały się osoby, które podejmowały próby kradzieży lub niszczenia naszego sprzętu, co mogło spowodować zagrożenie życia - opowiadają nam Wilczyce. - Przecięto liny, na których na drzewach wisiały platformy, a wczoraj pod opony samochodów należących do osób, które nas wspierają, zostały podłożone kolce. Barykada zrobiona z gałęzi została polana płynem łatwopalnym i podpalona, a tydzień temu ktoś wrzucił kostki toaletowe do strumienia, z którego pijemy wodę. Te osoby mogą być pracownikami LP lub Straży Leśnej. Póki co nie mamy pewności. Zbieramy dowody, a sprawa będzie zgłoszona do prokuratury - opowiadają.
"Karpackie lasy nie potrzebują obrony"
Rzeczniczka prasowa LP odniosła się także do postulatu Wilczyc odnośnie gospodarki leśnej w okolicach Bieszczad. Jak sugerują LP, wschodnia część polskich Karpat jest jednym z najgęściej pokrytych lasami i najbogatszych przyrodniczo obszarów Unii Europejskiej. W połowie XIX w. lesistość tego terenu spadła do niecałych 32 proc., ale od 75 lat rośnie i przekracza już 60 proc.
- Nie potrzebują one "obrony" tego bazującej na manipulacji, przeinaczaniu faktów, obrażaniu ludzi należycie i przepisowo wykonujących swą pracę, ignorowaniu lokalnej społeczności, konfrontacji. Nie potrafimy dostrzec sensu ataku wymierzonego w gospodarkę leśną w regionie, który stał się przykładem bezprecedensowej w skali, postępującej zarówno spontanicznie, jak i planowo, renaturyzacji – mówi Anna Malinowska.
LP zdementowały także oskarżenie o rzekomym eksporcie polskiego drewna do Chin, nazywając je "fake newsem". Rzeczniczka LP tłumaczy, że jednostka sprzedaje drewno na składzie w lesie, a o tym, w jaki sposób nabywca wykorzysta surowiec, decyduje on sam. Aktywistki podtrzymują jednak tezę o skorumpowaniu tej instytucji i działaniu stawiającym na pierwszym miejscu nie dobro przyrody, a zyski.
- LP próbują przekonywać aktywistów do swoich racji i nie dają szansy na weryfikację swojego stanowiska. Rzecznik prasowy LP nie jest ekspertem zajmującym się leśnymi ekosystemami. Za nami stoją naukowcy z wykształceniem leśnym i przyrodnicy, którzy badają gatunki chronione, więc jesteśmy pewne tego, że wiemy, co robimy - zapewniają aktywistki.
- Pracownicy LP często nie działają w oparciu o dowody naukowe i nie biorą pod uwagę konsekwencji swoich działań. Las, którego bronimy, jest lasem wodochronnym i na takim terenie nie powinny być prowadzone żadne prace gospodarcze. Warto mieć na uwadze, że rzecznicy prasowi często nie mówią prawdy i manipulują faktami, działając w interesie politycznym, a nie w interesie przyrody i społeczeństwa - podsumowują Wilczyce.