Woził lwa Bentleyem. "Już nic mnie na tym świecie nie zdziwi"
W mediach społecznościowych pojawił się szokujący filmik nagrany w Tajlandii. Widać na nim mężczyznę, który w podróż Bentleyem po mieście zabrał pupila. Nie jest nim jednak typowo domowe zwierzę, tylko... lew.
Choć posiadanie lwa w Tajlandii jest legalne, to wideo z dzikim zwierzęciem na tylnym siedzeniu białego kabrioleta marki bentley, wzbudziła zainteresowanie nie tylko lokalsów i turystów, ale również policji.
Lew jeździł po mieście w kabriolecie
Na nagraniach, udostępnionym m.in. na Facebooku, widać przypiętego łańcuchem lwa, wożonego ulicami nadmorskiego kurortu Pattaya na tylnym siedzeniu drogiego samochodu. Kierowcą był obywatel Sri Lanki, zaś właścicielką dzikiego zwierzęcia Swangjit Kosoongern, znajoma Lankijczyka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Porównał Polki i Azjatki. "To jest zupełnie inny świat"
Pod nagraniem szybko pojawił się wysyp komentarzy. "To niewiarygodne, jacy narcystyczni idioci chodzą po tej planecie", "Już nic mnie na tym świecie nie zdziwi", Za dużo pieniędzy mają", "Biedny zwierzak" - piszą internauci. "To po prostu duży kotek" - zażartowała inna osoba.
Poniosą konsekwencje
Tajska policja szybko rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie. W Tajlandii można legalnie posiadać lwa, ale musi być on oficjalnie zarejestrowany. Według policji właścicielka zwierzaka, Sawangjit, kupiła lwa od osoby, która nie miała stosownych uprawnień.
Kobieta mierzy się z oskarżeniem o posiadanie dzikiego zwierzęcia bez pozwolenia, za co grozi jej do roku pozbawienia wolności i grzywna w wysokości nawet do 100 tys. batów (ok. 11 tys. zł). Poszukiwany jest również Lankijczyk, któremu za sprowadzanie dzikiego zwierzęcia do miejsc publicznych grozić może do sześciu miesięcy więzienia i grzywna do 50 tys. batów (ok. 5,5 tys. zł).
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Według władz w Tajlandii w rękach prywatnych właścicieli legalnie zarejestrowane, są obecnie 224 lwy.
Źródło: PAP/Facebook