Wściekłe ptaki atakują. Ludzie wracają zakrwawieni ze spacerów
W Budapeszcie zostały ustawione pułapki na wrony w związku z agresywnie zachowującymi się ptakami, które atakują ludzi i zwierzęta. Jak się okazuje, problem pojawił się także w Warszawie, a osoby, które padają ofiarami wściekłych wron, wracają do domu zakrwawione.
Natura bywa czasem niebezpieczna dla człowieka. "Mnie wrony zaatakowały przy przedszkolu córki. Na szczęście miałam we włosach dużą spinkę, bo miałabym podrapaną głowę", "Podziobała mnie w ucho", "Przez tę wronę musiałem jechać do szpitala" - takie skargi w mediach społecznościowych pojawiają się w ostatnim czasie coraz częściej.
Warszawiacy wystraszeni
W sieci pojawiły się relacje mieszkańców polskiej stolicy, którzy zostali zaatakowani przez wrony. Kobieta z Białołęki padła ofiarą dużego ptaka. Incydent miał miejsce podczas powrotu ze spaceru z psem w okolicy ulicy Strumykowej, gdzie pani Anna oraz jej mały pupil zostali zaatakowani przez ptaki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Kobieta z Warszawy chciała uciec przed agresywnym ptakiem, ale ten poleciał za nią, doprowadzając do potknięcia i upadku. Dopiero wtedy wrona zostawiła kobietę. "Zakrwawiona wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i idę do lekarza" - napisała warszawianka we wpisie.
W szpitalach w Budapeszcie również pojawiły się ofiary ataków wron. Jedną z nich był mężczyzna, któremu krwawiła głowa. W związku z tym w dzielnicy w kilku miejscach zostały rozstawione pułapki na ptaki, które mają chronić mieszkańców.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dlaczego wrony atakują?
Zdaniem ekspertów agresywne zachowanie wron związane jest z tym, że dorosłe osobniki chcą chronić podloty, czyli pisklęta, które wyszły z gniazd i nie potrafią jeszcze latać. Jak podaje węgierski dziennik "Nepszava", wrony są najbardziej agresywne od końca kwietnia do połowy czerwca, a takie zjawisko powtarza się każdego roku.
Źródło: PAP/naTemat