MiastaWstałam przed godz. 4, by zrobić coś niesamowitego. Na koniec dali wino, podpalili mi włosy i bili brawo

Wstałam przed godz. 4, by zrobić coś niesamowitego. Na koniec dali wino, podpalili mi włosy i bili brawo

Kiedy dowiedziałam się, że podczas wizyty w Wilnie będę miała okazję lecieć balonem, to nie wiedziałam, czy skakać z radości czy raczej uciekać, ale na początku zdecydowanie bliższe było mi to drugie. Postanowiłam jednak spróbować i to, co zaskoczyło mnie najbardziej, nie działo się wcale w chmurach, a na ziemi.

Z góry widoki były przepiękne, ale niezła atrakcja czekała też na dole
Z góry widoki były przepiękne, ale niezła atrakcja czekała też na dole
Źródło zdjęć: © WP

Nigdy nie nastawiam budzika, bo zawsze wstaję, zanim zadzwoni. Używam go tylko, jeśli mam poranny lot. Ale zazwyczaj latam samolotem, a nie balonem. Tym razem jednak budzik się przydał, bo zbiórkę miałam o godz. 4 nad ranem.

Lot balonem w okolicy Wilna

Z placu Ratuszowego w centrum Wilna zabrał mnie bus, którego radosna ekipa poinformowała, że mogę się jeszcze zdrzemnąć, bo jedziemy za miasto. Po drodze dosiadło się jeszcze trzech turystów z USA i para Litwinów z córką - tak mieli zamiar świętować jej piąte urodziny.

Na miejsce startu jechaliśmy ok. godzinę. Gdy dotarliśmy na polanę, to już z balonem rozkładała się jedna ekipa. Za nami przyjeżdżały kolejne. - Miejsce startu zależy głównie od pogody - wyjaśnił nam pilot balonu, którym mieliśmy zaraz unieść się w niebo i razem z ekipą zabrał się za nadmuchiwanie naszego środka transportu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Żyją z pasją i z rozmachem. Jacy jeszcze są Meksykanie na co dzień?

Takich grup jak nasza było kilka. Przed startem pilot dokładnie nas poinstruował, gdzie kto ma stać, gdy będziemy startować i lądować. - W trakcie lotu możecie się przemieszczać - dodał.

  • Godzina 4 nad ranem na placu Ratuszowym w Wilnie
  • Z tego miejsca startowało kilka grup
  • Nadmuchiwanie balonu
[1/3] Godzina 4 nad ranem na placu Ratuszowym w WilnieŹródło zdjęć: © WP

No to lecimy

Powoli wznosiliśmy się w górę, a wszystkie moje lęki zdawały się znikać w oddali. W koszu balonu było jak... na balkonie. I tego się nie spodziewałam. Nawet lekkie wychylenie i spojrzenie w dół nie powodowało stresu, a jedynie zachwyt nad widokami. A te były nieziemskie. Już po chwili w oddali zaczął pojawiać się zamek w Trokach. Obiekt położony na wyspie na jeziorze Galwe z góry robi ogromne wrażenie.

- Później tam pojedziemy - zachwycali się Amerykanie. - Naprawdę warto - namawiał nasz pilot. Ale nie tylko zamek zrobił na nas wrażenie.

  • Cień balonu cały czas był przed nami
  • Zamek w Trokach
  • Widoki robiły wrażenie
  • Zwyczajne domostwa wyglądały nadzwyczajnie
  • Lot był niesamowitym doświadczeniem
[1/5] Cień balonu cały czas był przed namiŹródło zdjęć: © WP | Ilona Raczyńska

Z góry zupełnie zwykłe domy i ich podwórka wydawały się magiczne. Wsie powoli budziły się do życia, bo było ok. godz. 7. Ktoś odpalał traktor, ktoś inny wsiadał na rower lub wyprowadzał psa. Ten widok z perspektywy balonu zdawał się być istną litewską idyllą, na którą można by patrzeć bez końca.

Niesamowite były też inne balony, które sunęły po niebie w oddali. Niektóre zdawały się nas gonić, a inne uciekały. Pilot był w stałym kontakcie z innymi załogami oraz przede wszystkim ze swoją ekipą, która busem podążała w ślad za nami.

W końcu, po ok. godzinie, gdy pilot wypatrzył miejsce do lądowania, poprosił byśmy zajęli nasze wcześniej ustalone pozycje i zaczęliśmy zbliżać się do ziemi. Lądowanie było równie miłe i delikatne, co cały lot. Wysiedliśmy z kosza, a gdy z balonu zeszło powietrze, ekipa poprosiła nas byśmy wszyscy stanęli tyłem do materiału. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka, ale mieliśmy po prostu na niego wskoczyć i ugnieść go, jak tylko się da. Zabawa była przednia, nie tylko dla jedynego w naszym gronie dziecka. Później wszyscy pomogliśmy spakować kosz i balon.

  • Na chwilę przed wylądowaniem
  • Składanie balonu
[1/2] Na chwilę przed wylądowaniemŹródło zdjęć: © WP | Ilona Raczyńska

Chrzest dla nowicjuszy

Ale to nie był koniec atrakcji. Gdy wysiedliśmy z balonu, poinformowano nas, że pora na chrzest. - Składa się z trzech części: wypicia wina musującego, spalenia kosmyka włosów i posmarowania czoła odrobiną ziemi - opowiedziała jedna z osób z ekipy. - Wyjaśniła też, że tradycja picia wina musującego sięga XVIII wieku, początków latania balonem i braci Montgolfier (z Francji). Mówi się, że kiedy po raz pierwszy wzbili się w przestworza balonem na ogrzane powietrze i wylądowali, rolnicy otoczyli ich, myśląc, że są potworami. Piloci dali im szampana, aby ich uspokoić i pokazać, że są nieszkodliwi.

Piloci z Francji, Litwy, Niemiec, Japonii i innych krajów zgodnie z tradycją częstują pasażerów lampką szampana po locie. Jednak nie to było najbardziej intrygującym, co miało nas spotkać w trakcie chrztu. - Spalenie kosmyka włosów symbolizuje ogień, który wzbija balon na ogrzane powietrze w niebo, a potarcie odrobiny ziemi na czole oznacza ziemię, z której balon wystartuje, i na którą ponownie wyląduje - dodała opiekunka grupy.

Wszyscy (poza dzieckiem) dostaliśmy po lampce wina musującego, a gdy przyszedł czas na spalanie kosmyków włosów, wszyscy trochę zadrżeli. To nie był żart. Każdemu z nas naprawdę spalono kilka włosów, które natychmiast gaszono szampanem. Nie ominęło to nawet łysego mężczyzny, któremu podpalili włosy na przedramieniu. Co ważne, nikt z nas nie protestował, ale wszyscy byliśmy w lekkim szoku. Jednak tradycja - rzecz święta. Na koniec każdy z nas został naznaczony błotkiem z miejsca, w którym wylądowaliśmy.

  • Kieliszek wina musującego dla uczczenia udanego lotu
  • Każdy dostał certyfikat
  • Ziemia na czole symbolizuje ziemię, na której wylądowaliśmy
  • Podpalony kosmyk włosów gasi się winem musującym
[1/4] Kieliszek wina musującego dla uczczenia udanego lotuŹródło zdjęć: © WP | Ilona Raczyńska

Były jeszcze brawa i dyplomy. I powiem wam, że to wszystko było niesamowite. Chcę jeszcze raz! Ale kolejny będzie bez chrztu, bo ten jest tylko dla nowicjuszy.

Ilona Raczyńska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Turystyka
wilnolitwamiasta

Wybrane dla Ciebie