Wypadek w Austrii. Balon prawdopodobnie dwa razy uderzył o ziemię
W Buckligen Welt w Austrii mogło dojść do katastrofy. Balon na rozgrzane powietrze prawdopodobnie dwa razy uderzył o ziemię. Przyczyną wypadku mogło być rażące niedbalstwo organizatora wycieczki.
Do wypadku doszło w kraju związkowym Dolna Austria, na północy kraju. Jak podaje portal ORF.at. ranni zostali odnalezieni przez ratowników medycznych w dwóch zupełnie innych miejscach. Dwie ciężko i dwie lekko ranne osoby znajdowały się w Untereck w gminie Hollenthon, a pięć osób z niewielkimi obrażeniami ciała znaleziono w Stang w gminie Kirchschlag.
Część rannych prawdopodobnie wypadła z kosza balonu
Osoby potrzebujące pilnej pomocy medycznej zostały przetransportowane do szpitali helikopterami. Najbardziej ucierpiała kobieta w wieku 30 lat, która trafiła do szpitala w Wiedniu oraz ok. 60-letni mężczyzna, którego przewieziono do lecznicy w Oberwart w Burgenlandzie. Pozostali ranni zostali przewiezieni do punktów medycznych karetkami.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nadal nie wiadomo jak mogło dojść do wypadku, ani jak wyglądał przebieg całego zdarzenia. Są podejrzenia, że balon mógł uderzyć o ziemię, a potem ponownie unieść się do góry. Część osób prawdopodobnie wypadła z kosza. Na tę chwilę ani lokalna policja, ani prokuratura nie potwierdzają tej przyczyny wypadku.
Czytaj także: Poruszenie w Egipcie. Chodzi o nagą turystkę
Ustalenie przyczyny wypadku balonu może potrwać kilka tygodni
Prokuratura w Wiener Neustadt prowadzi jednak śledztwo przeciwko baloniarzowi pod kątem karygodnego zaniedbania. Prawdopodobnie to w jego wyniku doszło do wypadku oraz poważnego uszkodzenia ciała kilku pasażerów wycieczki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Trzeba jeszcze poczekać na przesłuchania świadków i dochodzenia policji - powiedzieli prokuratorzy w rozmowie z noe.ORF.at, cytowani przez portal "Polsat News". Balon na ogrzane powietrze ma też zostać zbadany przez eksperta, jednak wykonanie takiej ekspertyzy może zająć nawet kilka tygodni.
Do tego czasu rzecznik prokuratur Erich Habitzl nie zgodził się na podanie innych informacji o wypadku, by nie doszło do niepotrzebnych "spekulacji".