Trwa ładowanie...

Wyspy Zielonego Przylądka. Dobry wybór na pierwsze spotkanie z Afryką

Ten niewielki kawałek lądu położony u wschodnich wybrzeży Afryki jeszcze do niedawna znany był w Polsce tylko z piosenek Cesarii Evory. Teraz Wyspy Zielonego Przylądka stały się miejscem, w którym możemy spędzić urlop w wygodnym hotelu, a na miejsce dolecieć bez przesiadki. I wiecie co? Absolutnie warto!

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

Wyspy Zielonego Przylądka. Dobry wybór na pierwsze spotkanie z AfrykąŹródło: iStock.com, fot: arrowsg
d1jlosv
d1jlosv

Największa wyspa Cabo Verde to Sal. Z Polski przylecimy na nią samolotem czarterowym bez przesiadki, a klimat spokoju i wyluzowania poczujemy już na niewielkim lotnisku. Nie spotkamy zabieganych ludzi i nie będziemy stać długo w kolejce po bagaż. Przywita nas za to ciepłe i dość suche powietrze (temperatura przez cały rok nie spada poniżej 20 st. C), i wszechogarniający spokój.

W oczekiwaniu na transport do hotelu naszą jedyną aktywnością prawdopodobnie szybko stanie się machanie do niewielkich grupek turystów, którzy co jakiś czas na pace auta prowadzonego przez mieszkańców będą nas pozdrawiać w drodze na objazd wyspy. Kilka dni później zapewne to my będziemy machać innym turystom. Ot, taka lokalna rozrywka.

Przywitaj się z Afryką

Wyspy Zielonego Przylądka to dobry wybór na pierwsze spotkanie z Afryką, zarówno dla par, singli czy rodzin z dziećmi. – Z jednej strony poczujemy prawdziwie afrykański klimat, staniemy na pustyni, zobaczymy spaloną słońcem ziemię, rybaków łowiących ryby na pomoście czy kobiety z koszami na głowach. Jednocześnie spędzimy czas w hotelu o wysokim, europejskim standardzie, a do miasteczka bez przeszkód możemy wybrać się sami, bez przewodnika i czuć się bezpiecznie – mówi Agata Biernat z Wakacje.pl.

Zobacz też: Najpiękniejsze wyspy na świecie

Wpływy europejskie, przede wszystkim portugalskie, czuć tutaj mocno, a jednocześnie na ulicach spotkamy wielu Senegalczyków, którzy przybyli tu z głębi lądu.

d1jlosv

Większość hoteli na wyspie Sal położona jest w pierwszej linii brzegowej, więc do szerokiej piaszczystej plaży będziemy mieli zaledwie kilka metrów. Żółty piasek miejscami przechodzi w czarny, tworząc niepowtarzalną mozaikę. Na plażach możemy odpocząć albo skorzystać z popularnych tutaj sportów wodnych. Ale to nie wszystko. Można też wybrać się na przejażdżkę konno o zachodzie słońca.

Lokalne hotele mają bardzo wysoki standard, w wielu jest więcej niż jeden basen i aquapark. Wszystkie są zadbane i czyste. Bez problemu kupimy pobyt z wyżywieniem all inclusive. Za tydzień wakacji na Wyspach Zielonego Przylądka zapłacimy już ok. 4000 zł z przelotem i pełnym wyżywieniem w hotelu 4-gwiazdkowym.

Sal jest niewielką wyspą, którą bez problemu zwiedzimy w jeden dzień. Na taką wyprawę śmiało możemy zabrać dzieci, które z pewnością będą zachwycone pustynią. Przy odrobinie szczęścia dostrzeżemy zjawisko fatamorgany, a nad zatoką spotkamy rekiny żółte. Te niewielkie stworzenia nie tylko można nakarmić, ale też poczuć, jak przepływają koło naszych nóg!

No stress

W ciągu dnia i wieczorem można wybrać się do miasteczka i przyjrzeć się z bliska życiu mieszkańców wysp. Spokojni, wyluzowani, początkowo mogą wydawać się nieco zamknięci – zwłaszcza starsze pokolenie, które pamięta jeszcze czasy niewolnictwa.

d1jlosv

Do Santa Marii dojdziemy spacerem z hotelu lub podjedziemy bezpłatnym busem. Na pomoście rybacy pozwolą nam podejrzeć swoją pracę przy oczyszczaniu ryb.

MADACI iStock.com
MADACIŹródło: iStock.com, fot: Iacob MADACI

Podczas spaceru szerokimi uliczkami będziemy mogli podziwiać stoiska pełne pamiątek, w tym rękodzieła. Wielu sprzedawców pochodzi z Senegalu, o czym na pewno poinformują nas rdzenni mieszkańcy Sal, próbując przyciągnąć do swojego sklepiku. Możecie być pewni, że na początek dostaniecie w prezencie bransoletkę z napisem "no stress". To hasło usłyszycie jeszcze dziesiątki razy, bo jest prawdziwym mottem Kabowerdyjczyków.

Wieczorem warto wybrać się do miejscowego pubu i wypić z lokalsami ich ulubiony trunek – poncz. Wielu mówi po angielsku, wszyscy po portugalsku, więc chętnie zaproszą na turystów na pogawędkę. Miejscowi wiedzą, że turyści są ich gwarancją pracy w hotelach i źródłem utrzymania, ale w rozmowie przy ponczu nie zaznamy nieszczerości.

Warto wybrać się na objazd wyspy i zobaczyć codzienne życie poza hotelem. Spotkamy ludzi przechadzających się po bazarach czy siedzących na ławce przy domku-lepiance. Patrząc na nich, będziecie pewni, że żyją w myśl zasady "no stress".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

icon info

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

d1jlosv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1jlosv

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj