Zagroda Maziarska w Łosiu. Kim byli i czym zajmowali się maziarze?
Małopolska słynie z wielu ciekawych zakątków. Nie wszystkie z miejsc wartych odwiedzenia są jednak powszechnie znane. Jedną z mniej popularnych atrakcji jest Zagroda Maziarska w Łosiu. Można tam symbolicznie przenieść się do czasów Łemków, prowadzących przed laty obwoźny handel smarami, mazią i produktami pochodzenia naftowego.
Łosie to niewielka wioska oddalona o ok. 40 km od Nowego Sącza i ok. 30 km od Krynicy-Zdroju. Choć jej nazwa wskazywałaby na bliższy związek ze zwierzakami, to próżno szukać konkretnych danych potwierdzających obecność łosi na tych terenach. Wiadomo natomiast, że dawniej mieszkali tutaj m.in. Łemkowie (wschodniosłowiańska grupa etniczna), którzy zostali przymusowo wysiedleni w ramach akcji "Wisła" w 1947 roku.
Chcąc dowiedzieć się więcej o życiu dawnych mieszkańców i zobaczyć wyjątkową architekturę drewnianą, warto odwiedzić tutejszy skansen. Jakie atrakcje czekają na turystów w Zagrodzie Maziarskiej w Łosiu?
Obwoźny handel mazią
Zanim wyruszymy na zwiedzanie budynków mieszkalnych i gospodarczych, poznajmy kilka najważniejszych informacji o ich dawnych użytkownikach.
Łemkowie – ta nazwa, będąca pierwotnie przezwiskiem, wywodzi się od często wypowiadanego przez nich słowa "łem" oznaczającego "tylko" – mieszkający we wsi Łosie zajmowali się głównie wytwarzaniem tzw. kołomazi. Uzyskiwano ją w procesie suchej destylacji odpadów sosnowych. Służyła przede wszystkim do smarowania osi drewnianych wozów. Co ważne, sprzedawano ją nie tylko w regionie.
Na szeroką skalę rozwinięto bowiem handel obwoźny. Wozy – obładowane początkowo mazią i smarami, a później również olejami i różnymi specyfikami uzyskanymi z ropy naftowej i dziegciu – wyjeżdżały każdej wiosny z wioski i docierały bezpośrednio do kupców, np. z terenów dzisiejszej Litwy, Łotwy, Rosji, Ukrainy oraz Węgier.
O popularności tej formy zarobkowania może świadczyć fakt, że w samym 1934 roku wyruszyło w świat 335 wozów maziarskich. Do czasu wybuchu II wojny światowej i późniejszego wysiedlenia Łemków, większość mężczyzn ze wsi Łosie zajmowała się właśnie maziarstwem, czyli handlem mazią i smarami. Po wojnie zostało ich zaledwie kilkunastu. Co ciekawe, ostatni maziarz wyruszył w długą drogę w latach 70. XX wieku.
Dochodowy zawód – związany z licznymi podróżami – sprzyjał poznawaniu innych kultur i nawiązywaniu znajomości z obcokrajowcami. Nic dziwnego, że mieszkańcy oprócz kultywowania własnych tradycji, coraz częściej zaczęli korzystać w życiu codziennym z różnych usprawnień podpatrzonych za granicą. O tym w jakich warunkach mieszkali Łemkowie, można dowiedzieć się podczas zwiedzania Zagrody Maziarskiej w Łosiu.
Zagroda Maziarska w Łosiu dostępna dla turystów
Zagroda Maziarska w Łosiu to oddział Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach. Można tutaj zobaczyć m.in. chyżę (chałupę) z 1899 roku, stodołę, spichlerz oraz chyżę z Bartnego z 1928 roku będącą jedynym translokowanym obiektem na terenie skansenu etnograficznego.
Na szczególną uwagę zasługują oryginalne wozy maziarskie. Należy do nich m.in. wóz Dymitra Kareła, czyli jednego z ostatnich maziarzy z Łosia. Można zobaczyć także krzyże z XVIII i XIX wieku, które zdobiły nieistniejące już dzisiaj cerkwie łemkowskie.
Ze względu na niewielką powierzchnię skansenu pół godziny powinno wystarczyć, by obejrzeć najważniejsze obiekty. Bilet normalny do Zagrody Maziarskiej w Łosiu kosztuje 4 zł, a ulgowy 2 zł. W czwartki wstęp jest bezpłatny.
Warto przyjechać tutaj na jedną z cyklicznie organizowanych imprez folklorystycznych, np. "Święto Maziarzy Łosiańskich" lub "Łemkowsko – pogórzański jarmark wielkanocny".
Po wyjściu ze skansenu, można jeszcze przejść się wokół pobliskiej greckokatolickiej cerkwi Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z 1810 roku. Zarówno Zagroda Maziarska, jak i cerkiew w Łosiu leżą na Szlaku Architektury Drewnianej Małopolski.
Sztuka podróżowania - DS4
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski