Zatrważające, co dzieje się w kurortach. "Codziennie co najmniej jedno zgłoszenie"
Okres wakacyjny to dla policji w kurortach - zarówno nadmorskich, jak i górskich - pełne ręce roboty. Typem zgłoszeń, który nasila się latem, są zaginięcia dzieci. Rodzice gubią pociechy na plaży czy na zatłoczonych deptakach. - Nie ma dnia bez takiego zgłoszenia - przyznaje w rozmowie z WP asp. sztab. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji.
O tym, jak duża jest skala problemu, przekonamy się, zaglądając do mediów społecznościowych. Ostatnie posty zakopiańskiej policji, podsumowujące interwencje pod Tatrami, dotyczą m.in. tematu zaginięć dzieci.
Opiekunowie gubią dzieci na Krupówkach
3 lipca br. poinformowano, że policjanci prowadzili poszukiwania ośmioletniego chłopca w rejonie ulicy Strążyskiej w Zakopanem, które szczęśliwie zakończyły się po kilkunastu minutach. Podobnie szybko zakończyły się poszukiwania 11-latka w Poroninie. 4 lipca z kolei funkcjonariusze kolejny raz musieli interweniować na Krupówkach, gdzie w tłumie ludzi zagubiło się trzyletnie dziecko.
"Apelujemy do rodziców i opiekunów, aby szczególną opieką objąć najmłodszych, zwłaszcza w wysokim sezonie turystycznym, gdy na Podhalu przebywają dziesiątki tysięcy turystów i o zagubienie się w tłumie jest niezwykle łatwo" - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Polsce są prawdziwym hitem. Wyczekiwana atrakcja już otwarta
Asp. sztab. Roman Wieczorek, oficer prasowy zakopiańskiej policji, w rozmowie z WP podkreśla, że do zagubień najczęściej dochodzi przy największych atrakcjach turystycznych w mieście. Najwięcej zgłoszeń dotyczy Krupówek, Gubałówki, ale też rejonu dworca.
- Skala jest zatrważająca, bo praktycznie codziennie takie zgłoszenia otrzymujemy - przyznaje Roman Wieczorek. - Widać, że turyści świetnie się czują pod Tatrami. Do tego stopnia, że zapominają o swoich pociechach. Musimy im przypominać, żeby oprócz tego zachwytu pięknymi widokami i rozkoszowania się urlopem, pamiętali też o osobach, za które odpowiadają.
Oficer prasowy zaznacza, że sprawa nie dotyczy tylko rodziców, którzy tracą z oczu swoje pociechy, ale też opiekunów na wyjazdach zorganizowanych. - Nie chodzi tylko o maluszki, ale także starsze dzieci na wycieczkach czy koloniach. Takie zgłoszenia też się zdarzają - podkreśla.
Rzecznik zakopiańskiej policji zaznacza jednak, że ogromną pociechą w tej sytuacji jest fakt, że wszystkie tego typu zdarzenia dość szybko udaje się szczęśliwie zakończyć.
- 15 minut, góra pół godziny i dziecko trafia w ręce opiekunów - przyznaje. - Fakt, że takich sytuacji mamy wiele, pokazuje jednak, że gdy przychodzi sezon turystyczny, czy to w górach, czy nad morzem, czy gdziekolwiek indziej, to zafascynowanie pobytem wakacyjnym gdzieś usypia tę czujność rodziców, a tak nie powinno być - zauważa.
Nad morzem problem nie tylko na plażach
Zagubienia dzieci to także plaga nad morzem. Już w czerwcu, czyli przed rozpoczęciem wakacji szkolnych, media pełne były informacji na ten temat. Do kilku głośnych sytuacji tego typu doszło m.in. w Stegnie. Na początku czerwcówki zaginął kilkuletni chłopiec, z kolei kilka dni później dziewczynka, która znalazła się po dwóch godzinach aż 10 km dalej - w Mikoszewie.
- W sezonie jest to u nas spory problem, bo tych zaginięć jest bardzo dużo - przyznaje mł. asp. Karolina Figiel, oficer prasowa KPP w Nowym Dworze Gdańskim. - Obserwujemy to co roku.
Karolina Figiel podkreśla, że do sytuacji, w których rodzice tracą swoje pociechy z oczu, wcale nie dochodzi wyłącznie w tłumie. - Jedna z zasad to nie zasypiać przy dziecku. Ostatnio zaginął chłopczyk w ośrodku, w którym zatrzymał się z rodzicami - opowiada. - Po całym dniu plażowania rodzina wróciła do pokoju. Rodzice się zdrzemnęli, a sześciolatkowi dali telefon. Niestety zapomnieli zamknąć drzwi i chłopczyk wyszedł z pokoju. Poszukiwania trwały dwie godziny. Ostatecznie maluch znalazł się na terenie kompleksu wypoczynkowego. Siedział na klatce schodowej i płakał - kończy policjantka.
Podkreśla, że wystarczy dosłownie chwila nieuwagi i tracimy dziecko z oczu. Na plaży naszym wrogiem jest w tej kwestii telefon. Komenda w Nowym Dworze Gdańskim zna problem od lat, więc co roku kładzie duży nacisk na edukowanie turystów.
W mediach społecznościowych KPP pojawiło się niedawno wideo pokazujące, jak chwila nieuwagi - skupienie na książce albo drzemka - może doprowadzić do zaginięcia pociechy.
Radzą, jak dbać o bezpieczeństwo najmłodszych
W opisie podkreślono, że film "NIE POZWÓL MI SIĘ ZGUBIĆ" to "rzeczywistość, która rozgrywa się każdego lata. To obraz tego, jak wygląda akcja poszukiwawcza: walka z czasem, wielu ludzi, ogromny wysiłek i zaangażowanie, i wszyscy mają jeden cel - odnaleźć zagubione dziecko".
Policja apeluje jednocześnie, żeby nie dopuszczać do takich sytuacji i radzi, jak zadbać o bezpieczeństwo najmłodszych. "Odkładamy telefony – patrzymy na dzieci, zakładamy opaski z numerem kontaktowym, umawiamy się na punkt spotkania w razie zagubienia" - czytamy.
- Gdy dziecko oddali się od rodziców, wystarczy, że dwa razy okręci się wokół własnej osi i już nie jest w stanie trafić na swój koc - mówi nadkom. Monika Kosiec z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. - Rodzice często sami na własną rękę podejmują próbę poszukiwania dzieci, czego oczywiście nie negujemy, ale warto podkreślić, że w takich sytuacjach liczy się każda minuta. Im szybciej rodzic poinformuje nas o tym, że jego dziecko się zagubiło, tym my szybciej będziemy działać.
W takiej sytuacji ratownicy na plaży podają komunikat przez megafon, w którym informują m.in., jak dziecko było ubrane.
- I tutaj też apel do rodziców, żeby dzieciom zakładać jakieś kolorowe, jaskrawe akcenty, na przykład koszulkę albo czapeczkę. Taki komunikat słyszą wszyscy turyści i natychmiast włączają się w poszukiwania - podkreśla Monika Kosiec.
Karolina Figiel dodaje też, że ubranie dziecka w charakterystyczny kolor to jedno, ale warto także zrobić zdjęcie pociechy na początku plażowania, żebyśmy mieli uwiecznione, jak jest ubrana.
- Rodzice ze stresu zapominają, w co ich dzieci były ubrane. Mieliśmy sytuację, że pani zgłosiła zaginięcie córki i opisała, co miała na sobie. Policjanci i inne służby szukali więc dziewczynki w konkretnym stroju. Po jej znalezieniu okazało się, że jej ubranie było w zupełnie innym kolorze i to bardzo jaskrawym. Stres spowodował, że mama tego nie pamiętała - mówi.
Karolina Figiel podkreśla, że jednym z istotnych elementów jest to, żeby dziecko wiedziało, co zrobić, gdy się zgubi - najlepiej, żeby udało się do wieży ratowników. Gdy będzie miało opaskę niezgubkę z numerem telefonu rodziców, prawdopodobnie trafi do nich błyskawicznie i zaoszczędzi obu stronom ogromnego stresu.