Zgubiłeś bagaż? Nie poleciałeś? Możesz dostać nawet 6 tys. zł od linii
Wybierasz się na wakacje życia albo właśnie z nich wracasz, może załatwiasz coś na końcu świata. Chcesz, by wszystko poszło jak z płatka, a tu jak na złość, wydarza się coś, na co nie masz wpływu. I sądzisz jeszcze, że to tylko twój problem. Tymczasem może przysługiwać ci odszkodowanie. Niestety, prawie nikt z tego prawa nie korzysta.
1 proc. Polaków wie, jak się upomnieć o swoje, gdy zaginie im walizka, nie polecą o konkretnej godzinie albo ktoś uzna, że nie wejdą na pokład. Pozostałe 99 proc. zdaje się na los – załamuje ręce i złości się, że traci czas czy ulubione rzeczy. Za nieprzyjemności mogliby zgarnąć jednak i 600 euro. A kiedy bagaż nie dotrze do punktu docelowego, bądź dotrze, lecz w złym stanie, można liczyć i na 6 tys. zł. Co zrobić, żeby pieniądze trafiły do kieszeni?
W kwestii bagażu, trzeba postępować następująco: od razu po wylądowaniu kontaktujemy się z obsługą i poznajemy lokalizację zguby, jeśli to się nie uda – składamy reklamację do przewoźnika. Po jej przyjęciu, dostajemy odszkodowanie współmierne do wartości tego, co było w bagażu. Kiedy wyjedzie na taśmie zniszczony, wypełniamy protokół niezgodności - ważne, by zrobić to jeszcze na lotnisku, a potem w ciągu 7 dni zgłaszamy przewoźnikowi nasze roszczenia. 21 dni mamy wtedy, gdy bagaż wróci do nas po jakimś czasie. Gdyby przewoźnik się ociągał, zostaje nam złożyć skargę w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.
Z lotami sprawa wygląda nieco inaczej. Według europejskiego prawa, kiedy rejs zostanie odwołany lub opóźniony o więcej niż 3 godziny, pasażerowi należy się zwrot kosztów biletów i odszkodowanie za niemożność kontynuowania podróży do maksymalnie 600 euro. Jeśli spędzamy noc na oczekiwaniu, przewoźnik ma obowiązek się nami zaopiekować, wyżywić, zapewnić nam nocleg i darmowy transport na lotnisko. Co ważne, odszkodowanie dostaniemy tylko, jeśli winę za kłopoty ponosi linia lotnicza.
Źródło: Newseria.pl