Zostawiła torebkę na pokładzie. "Proszę pani, samolot to nie samochód, który można sobie otworzyć"

Chyba każdy, kto często lata samolotem, przeżył kiedyś sytuację, gdy linia lotnicza zgubiła mu bagaż lub sam zostawił coś na pokładzie. Zwykle towarzyszą temu nerwy, ale gdy wylądowałam na lotnisku w Gdańsku, nie spodziewałam się, że odzyskanie zguby okaże się tak skomplikowane.

Oczekiwanie na pozostawiony w samolocie bagaż trwało dłużej niż można by się spodziewać
Oczekiwanie na pozostawiony w samolocie bagaż trwało dłużej niż można by się spodziewać
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, Archiwum prywatne
Sylwia Król

17.12.2024 | aktual.: 17.12.2024 11:19

Często podróżuję samolotem, dlatego bardzo dobrze znam komunikat załogi, która za każdym razem przypomina, aby wysiadając, sprawdzić, czy zabraliśmy ze sobą wszystkie swoje rzeczy. Po tym, co mi się przydarzyło, wiem, że następnym razem na pewno dwa razy upewnię się, zanim opuszczę pokład.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zostawiłam na pokładzie torebkę

Kilka dni temu wylądowałam na lotnisku w Gdańsku porannym lotem ze Sztokholmu. Po opuszczeniu samolotu zorientowałam się, że zostawiłam na pokładzie torebkę wraz ze wszystkimi dokumentami. Niestety stało się to już po przekroczeniu bramki, zza której nie można cofnąć się, aby zawiadomić personel naziemny lotniska.

Natychmiast udałam się więc do pobliskiego stanowiska Welcome Airport Services, zajmującego się zagubionym bagażem, i opowiedziałam, co się stało. Ponieważ od momentu, kiedy opuściłam samolot upłynęło kilka minut, byłam pewna, że zgubę uda się bez problemu odzyskać.

Obsługująca mnie pracownica obiecała, że spróbuje skontaktować się z kimś z personelu naziemnego, dodając jednak, że teraz priorytetem jest ponowne załadowanie samolotu przed kolejnym lotem. - Pani dokumenty to teraz sprawa poboczna - usłyszałam.

Po chwili, gdy udało się nawiązać kontakt, okazało się, że nikt z personelu pokładowego nie zgłosił zagubionego przedmiotu. Zdziwiło mnie to, bo bardzo dokładnie podałam lokalizację torebki. Poprosiłam, aby w miarę możliwości sprawdzili ponownie, szczególnie, że w torebce były dokumenty, m.in. paszport, karty płatnicze oraz klucze do mieszkania.

W odpowiedzi usłyszałam, że być może będzie to możliwe, gdy pasażerowie zajmą już swoje miejsca. W tym momencie wizja tego, że samolot odleci zaraz w nieznanym kierunku z moimi dokumentami na pokładzie wydawała się coraz bardziej realna.

Po zagubiony bagaż zawsze pierwszej kolejności należy udać się do biura rzeczy znalezionych
Po zagubiony bagaż zawsze pierwszej kolejności należy udać się do biura rzeczy znalezionych© WP

Chaos komunikacyjny

To, co najbardziej rzuciło mi się w oczy w trakcie tych kilkunastu minut, to ogromny chaos komunikacyjny. Czekając na kolejne informacje, dostrzegłam przechodzących akurat członków personelu pokładowego, z którymi wcześniej leciałam.

Podeszłam szybko, opowiedziałam, co się stało i zapytałam, czy jest szansa, aby wydostać torebkę zanim samolot odleci. Usłyszałam że nie ma powodu do nerwów, bo ten konkretny samolot nigdzie już w tym dniu nie poleci. Zdziwiłam się, ale też odetchnęłam z ulgą, choć tylko na chwilę, bo wkrótce podeszła do mnie pracownica biura Welcome Airport Services. - Przykro mi, samolot właśnie odleciał - poinformowała ze stoickim spokojem, wręczając mi wizytówkę z numerem telefonu do biura rzeczy znalezionych po czym dodała - Proszę się dowiadywać, być może samolot wróci jeszcze dzisiaj do Gdańska.

Nie mogąc uwierzyć w to, że w ciągu zaledwie kilku minut usłyszałam dwa całkowicie sprzeczne komunikaty, powtórzyłam jej słowa stewardesy, z którą przed chwilą rozmawiałam. - Rzeczywiście, samolot stoi na płycie lotniska - przyznała po chwili skonsternowana, gdy poprosiłam, aby jeszcze raz sprawdziła. Na pytanie, jak to możliwe, że pomyliła samoloty odpowiedziała jedynie, że pracownicy biura korzystają z systemu, który nie zawsze jest aktualizowany na bieżąco.

To linia lotnicza odpowiada za bagaż pasażera przez całą podróż
To linia lotnicza odpowiada za bagaż pasażera przez całą podróż© Adobe Stock

Pilot samolotu zabrał klucz

Po chwili udało się nawiązać kontakt z jednym z członków personału naziemnego. Niestety, okazało się, że w międzyczasie załoga zdążyła zamknąć i opuścić samolot. - Klucz zabrał kapitan lotu i najpewniej udał się już do hotelu - usłyszałam.

Pracownicy biura nie mieli możliwości kontaktu z załogą. Zdesperowana zapytałam, czy naprawdę nie można już nic więcej zrobić. - Proszę pani, samolot to nie samochód, który można sobie otworzyć - usłyszałam. Dowiedziałam się, że najprawdopodobniej zostanie teraz odholowany na miejsce postoju i w nocy wejdzie tam ekipa sprzątająca. Nie mając innego wyjścia, opuściłam lotnisko, nie wiedząc ani na którą godzinę zaplanowano sprzątanie ani dokąd przewidziano kolejny lot, na wypadek, gdyby personel sprzątający nie znalazł jednak torebki.

Brak dedykowanych procedur

Oczywiście sytuacja wydarzyła się z mojej winy. Jednak przez cały czas zastanawiałam się, co dzieje się w przypadku, gdy pasażer ma zaplanowany kolejny lot tego samego dnia lub na pokładzie zostanie coś absolutnie niezbędnego, np. lekarstwa, a samolot nadal stoi na płycie lotniska. Czy naprawdę nie ma procedur, które umożliwiłyby wejście do środka w wyjątkowej sytuacji? Czy tylko pilot ma dostęp do klucza?

- O procedury musi pani zapytać konkretną linię lotniczą, bo co do zasady to ona odpowiada za całą podróż pasażera wraz z bagażem - poinformowała mnie Agnieszka Michajłow, rzeczniczka gdańskiego lotniska. - Na gdańskim lotnisku obsługę pasażerów na zlecenie Ryanair prowadzi agent handlingowy, firma Welcome Airport Services. To m.in. ten agent prowadzi biuro uszkodzonego lub zagubionego bagażu na naszym lotnisku. I do niego zgłasza się wszelkie sprawy dotyczące zagubionych lub pozostawionych rzeczy na pokładzie samolotu.

Co na to linia Ryanair? W krótkiej wiadomości mailowej również odesłano mnie do powyższego miejsca. Nie byłoby w tym absolutnie nic złego, gdyby nie fakt, że pracownicy biura mają nie tylko utrudniony kontakt z personelem naziemnym lotniska, a w praktyce nie mają w ogóle możliwości kontaktu z załogą. 

Nauczka na przyszłość

Można powiedzieć, że moja historia zakończyła się szczęśliwie. Dobę później odzyskałam torebkę, którą ekipa sprzątająca znalazła na pokładzie we wskazanym przeze mnie miejscu. Niestety jest i nieco smutniejszy aspekt całego zdarzenia. Uradowana z odzyskania dokumentów, kart i kluczy, przed pokwitowaniem odbioru nie zajrzałam do portfela, z którego jak się później okazało zniknęła niewielka kwota pieniędzy. Najprawdopodobniej w ogóle nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że wraz z nią zniknął też złoty łańcuszek, który planowałam oddać do naprawy. Zmęczona wydarzeniami ostatniej doby, nie zgłosiłam tego jednak nikomu. Na pewno zapamiętam jednak żeby przed opuszczeniem samolotu, dwa razy wszystko sprawdzić, bo odzyskanie zguby może się okazać trudne lub nawet niemożliwe.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)