Zwierzęta w samolocie - najdziwniejsze przypadki
Spodnie pełne kolibrów
Pasażerowie samolotów próbują wnosić na pokład przeróżne rzeczy, począwszy od tych kompletnie nieporęcznych, a skończywszy na całkowicie nielegalnych lub niebezpiecznych dla innych towarzyszy podróży. Niemałą grupę stanowią ci, którzy chcą przemycić na pokład żywe zwierzęta, i nie mówimy tu o pieskach czy kotkach. Pisaliśmy już o pomyśle przewozu kijanek w ustach czy żółwia w kanapce, jednak wielu osobom udaje się wnieść do samolotu zwierzaki, które na pewno nie powinny się tam znaleźć.
Pasażerowie samolotów próbują wnosić na pokład przeróżne rzeczy, począwszy od tych kompletnie nieporęcznych, a skończywszy na całkowicie nielegalnych lub niebezpiecznych dla innych towarzyszy podróży. Niemałą grupę stanowią ci, którzy chcą przemycić na pokład żywe zwierzęta, i nie mówimy tu o pieskach czy kotkach. Pisaliśmy już o pomyśle przewozu kijanek w ustach czy żółwia w kanapce, jednak wielu osobom udaje się wnieść do samolotu zwierzaki, które na pewno nie powinny się tam znaleźć.
Zacznijmy od akcji przemytniczych, które zakończyły się niepowodzeniem. We wrześniu 2011 roku na lotnisku Rohambeau w Gujanie Francuskiej kontrola bezpieczeństwa zatrzymała dziwnie poruszającego się holenderskiego turystę. Gdy go przeszukano okazało się, że w spodniach ma zaszytych 12 żywych kolibrów, każdy w oddzielnej kieszonce.
at/if