Amsterdam wolności?
Wbrew pozorom osoba nastawiona kontrowersyjnie do wolności obyczajowej i wyobrażająca sobie ją w postaci setek całujących się jednopłciowych par , „straganów z prostytutkami” czy tysięcy „usmażonych” Marihuaną młodych ludzi śmiejących się bez celu, może się ostro rozczarować.
Wbrew pozorom osoba nastawiona kontrowersyjnie do wolności obyczajowej i wyobrażająca sobie ją w postaci setek całujących się jednopłciowych par , „straganów z prostytutkami” czy tysięcy „usmażonych” Marihuaną młodych ludzi śmiejących się bez celu, może się ostro rozczarować.
Jak każde miasto ma swoją legendę , tu akurat związaną z większym niż gdziekolwiek liberalizmem ale zaznaczam …tylko legendę. Kiedy rano obudziłem się w Amsterdamie z jednej strony miałem przepiękny widok na miasto zaś z drugiej na port i chciało mi się natychmiast rozpocząć rejs po tym niezwykle malowniczym zakątku europy. A i jeszcze jedno , ponieważ wszyscy myślą że Amsterdam jest stolicą Holandii tłustym drukiem wyprowadzam wszystkich z błędu i krzyczę NIE! Stolicą Holandii jest Haga!.To tyle jeśli chodzi o formalności.
Dojście od strony portu oraz dworca głównego do placu Damm zajmuje nie więcej niż 20 minut , po drodze warto zatrzymać się w jednym z kiosków serwujących niderlandzki przysmak – surowe śledziki roczniaki podawane z kiszoniakiem i cebulką , nie marynowane ani w oleju ani w occie ,ot tak po prostu Holland sushi. Jeśli nie lubicie surowych ryb to koniecznie zatrzymajcie się na frytki , to także narodowy specjał , podawane z gęstym majonezem albo z pipą czyli specjalnym sosem z orzeszków pinii, smażonej cebulki i podgrzanego majonezu.
Zresztą majonez jest holenderską specjalnością ; pyszny , puszysty , żółty, gęsty i delikatny w smaku , jego wszechobecność powoduje że chce się go dodawać do każdej potrawy. Gdy będziecie na Placu Damm to znaczy ze dotarliście do serca miasta , jeśli od strony portu to na wprost macie Muzeum Figur Woskowych Madamme Tissaud , po prawej stronie Pałac Królewski , po lewej pomnik za nim możecie powędrować w stronę kanału i dojść do dzielnicy czerwonych latarni. Oczywiście usługi kwitną ale ma ona również wielkie wzięcie turystyczne. Stojące w specjalnych witrynach kobiety zachęcają do skorzystania z ich” umiejętności „ , sa skąpo odziane i niezwykle sugestywne. Tych kilka ulic leży między pięknymi kanałami ,cudownymi kamieniczkami w których kryją się czarowne kawiarnie i restauracje.
Tak jak międzynarodowy jest sam Amsterdam tak jego kuchnia dość monotonna. Istnieje tu wiele restauracji lecz miałem wrażenie dość monodaniowych tzn. wszechobecne są steki niemal jak w Argentynie albo Brazylii ale dlaczego w Amście? Zachodzę w głowę. Nieopodal Sali koncertowej Kontzertgebau rozciąga się elegancka dzielnica w której króluje kawa. Kawa jest narodowym napojem holendrów , wypijają jej najwięcej na świecie i do tego robią poważne badania naukowe , które udowadniają że picie kawy usprawnia intelekt. Miłośnicy zakupów także się nie zawiodą mnóstwo tu sklepów i marek , których nie ma w Polsce. Tak więc dla każdego cos miłego.
Amsterdam jest także miastem w którym dochodzi do konfliktów między społecznością muzułmańską , która nie toleruje wolności obyczajowej a rdzennymi mieszkańcami Amsterdamu , którzy bronią charakteru miasta i swojej idei na życie ale to już całkiem inna historia….God Damm Am Amserdamm!!
*Autor: Piotr Poraj Poleski *