Rosja - podziemne miasto
Rosja to dla wielu wciąż nieodkryty ląd, intrygujący, lecz obcy nam w swojej kulturze, mentalności, wielości narodów i religii. Maciej Jastrzębski, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Moskwie, w swojej książce "Matrioszka Rosja i Jastrząb" odsłania przed czytelnikami największe tajemnice tego kraju. Dziś przedstawiamy kolejny z fragmentów jego publikacji.
Jesień w *Moskwie *przychodzi szybko. W połowie października drzewa już prawie nie mają liści. Nim zdążą pożółknąć, brązowieją. Czerwień, tak pięknie zdobiąca polskie parki, w rosyjskiej stolicy jest nieobecna. Listopadowe dżdżyste dni przynoszą pierwszy zapach zimy i pierwsze płatki śniegu. Szybko zapadający zmierzch i chłód wyganiają spacerowiczów z moskiewskich deptaków. Na Arbacie pozostają tylko najwytrwalsi sprzedawcy obrazów i antykwariusze.
Borys Anatolijewicz nie rozstawia o tej porze roku sztalug. Nie maluje i nie handluje. Wybiera raczej długie spacery tunelami moskiewskiego metra. “Na głowę nie pada. Jest ciepło, a każda stacja to taka maleńka perełka socrealistycznej sztuki” — przekonuje znajomych, którzy nie bardzo mają ochotę na podziemne eskapady.
Wujek Borka ma rację, bo *moskiewska kolejka podziemna *uznawana jest, obok to-kijskiej i seulskiej, za jedną z trzech największych na świecie. Dwanaście linii tworzy sieć o długości prawie 310 km. Pociągi zatrzymują się na 186 stacjach, z których 44 uznane zostały za obiekty dziedzictwa narodowego. Władze rosyjskiej stolicy zapowiadają, że do 2020 r. wybudują jeszcze 66 nowych przystanków, dodając 142 km torów.
Moskiewskie metro skrywa wiele tajemnic i stało się inspiracją dla autorów powieści sensacyjnych. Pierwsze pomysły budowy podziemnej linii kolejowej pojawiły się w 1875 r. Ówczesne władze miasta chciały połączyć Dworzec Kurski z rejonem Marina Roszcza. Tunel miał przebiegać pod placami Łubiańskim i Trubnym. Jednak projekt porzucono, obawiając się trudności technicznych. Wujek Borka ma swoją teorię na ten temat. Otóż Marina Roszcza to w wolnym tłumaczeniu “zagajnik Marii”. Jedna z legend głosi, że w XV w. mieszkał w tym miejscu bojar Fiodor Koszka, który przyjaźnił się z carami. Jego syn, też Fiodor, miał żonę Marię, która była tak piękna, że nawet z dalekich stron przyjeżdżali panowie, żeby na nią popatrzeć. O jej urodzie dowiedział się też kniaź Iwan III, zwany Srogim. Wysłał do niej swojego zaufanego sługę i zaprosił ją na potajemną przejażdżkę. Później takich spotkań w pobliskim lasku było wiele. Gdy kochankowie spacerowali, ciesząc się rozmową, nikt postronny nie miał prawa im przeszkadzać. Na pamiątkę
tych spotkań las nazwano zagajnikiem Marii. Inna legenda wiąże nazwę Marina Roszcza z kobietą będącą hersztem rozbójników. Okrutna Marina wraz ze swoimi zbirami napadała na kupców i prześladowała każdego, kto chciał polować w podmoskiewskich kniejach. Obie opowieści mają wspólne zakończenie. Po śmierci Mariny jej duch wałęsał się po lesie, strasząc podróżnych. “Tak więc przesądni moskwianie nie bardzo mieli ochotę kopać tunele w ziemi nawiedzonej przez upiory” - tłumaczy wujek Borka.
W latach 1902 - 1925 jeszcze czterokrotnie podejmowano próby budowy metra. Projekty przygotowywali zarówno rosyjscy, jak i zachodni inżynierowie. Żadnego nie zrealizowano z prozaicznego powodu: brakowało pieniędzy. Dopiero latem 1931 r. władze *Moskwy *uznały, że bez metra nie rozwiążą problemów komunikacyjnych. Dwa lata później rozpoczęto budowę linii łączących stacje: Sokolniki, Komsomolskaja, Bibliotieka im. Lenina i Park Kultury. Kilka miesięcy później ruszyła budowa stacji: Aleksandrowskij Sad, Ochotnyj Riad, Smolenskaja i Dzierżyńskiego. Ta ostatnia obecnie nazywa się Łubianka. Oficjalnie *moskiewskie metro *otwarto 15 maja 1935 r. Do 1941 r., kiedy to Niemcy napadli na Związek Radziecki, ukończono budowę jeszcze kilku przystanków podziemnej kolejki. Łączyły one niemal wszystkie najważniejsze miejsca w centrum radzieckiej stolicy.
W czasie wojny tunele wykorzystywano jako schrony. Gdy w październiku 1941 r. hitlerowska armia zbliżała się do Moskwy, wydano rozkaz wysadzenia podziemnych korytarzy. 16 października zamknięto wszystkie stacje i wstrzymano ruch pociągów. Na szczęście alarm odwołano i metro ocalało. Był to jedyny dzień w całej historii metra, w którym kolejka nie woziła ludzi.
Po II wojnie światowej władze Moskwy nie skąpiły pieniędzy na budowę kolejnych linii. W latach 50. XX w. wybudowano wszystkie stacje linii Kolcewaja. Później pajęczyna podziemnych korytarzy zaczęła obejmować coraz dalsze rejony miasta. Prace szły już znacznie wolniej, ale co kilkanaście miesięcy dodawano nowe odcinki torów. 30 sierpnia 2012 r. prezydent Rosji Władimir Putin osobiście otworzył stację Nowokosino i zapowiedział, że nie jest to ostatnie słowo w historii moskiewskiego metra.
Wycieczka podziemnymi korytarzami to chyba najtańszy sposób zwiedzania Moskwy. Za jedyne 28 rubli można cały dzień krążyć od stacji do stacji, podziwiając dzieła mistrzów wielbiących komunizm. “Można też znaleźć tu żonę” — dodaje z pełną powagą Borys Anatolijewicz. W 1977 r., zaraz po przyjeździe z Kazania, Borka nie miał jeszcze służbowego samochodu. Do pracy musiał więc dojeżdżać metrem. Mieszkał wtedy niedaleko Dworca Białoruskiego, na ulicy Bolszaja Gruzinskaja. Kilka ulic dalej zajmował małe mieszkanko jego kolega architekt. Umawiali się więc na stacji Biełorusskaja i razem jechali na Kreml. Czasami Borys przychodził za wcześnie. Siadywał więc na ławeczce między peronami i obserwował ludzi. “To było na początku grudnia. Moskwę zasypał śnieg” — wspomina Borys. Zobaczył wtedy drobną dziewczynę o długich czarnych włosach zjeżdżającą ruchomymi schodami. Im była bliżej, tym mocniej biło Borkowe serce. Włosy dziewczyny były oblepione płatkami śniegu. Śnieżynki spadały na jej długie rzęsy i razem z tuszem
spływały po policzkach. “Pamiętam, że czytała książkę. Nie zwracała uwagi na to, że wygląda jak małe straszydełko” — śmieje się Borys, wspominając tamten dzień . Sam nie wie, dlaczego podszedł do dziewczyny i podał jej wielką kraciastą chustkę do nosa. Ona wytarła mokre policzki, podziękowała i pozwoliła zaprosić się do kina. Tak Borys Anatolijewicz poznał swoją przyszłą żonę, Larysę. Była nauczycielką biologii w jednej z moskiewskich szkół. Urodziła Borce syna Ludwika i córeczkę Tamarę. Po ucieczce Borki na Zachód utrzymywała z nim telefoniczny i listowny kontakt. Na początku przychodzili do niej “smutni panowie” i namawiali, aby ściągnęła męża do Rosji. Zawsze odpowiadała, że “boi się o jego życie i nie zrobi tego”. Wreszcie dali jej spokój. Nadal pracowała w szkole. Nie awansowała, nie dostawała podwyżek i czekała z nadzieją, że kiedyś jej ukochany wróci. No i wrócił. Za pieniądze zaoszczędzone w Londynie Borys Anatolijewicz kupił dom pod Moskwą . Larysa zajęła się ogrodem, on malowaniem i sprzedażą
dzieł sztuki, a dzieci poszły na studia. “Wszystko zaczęło się na stacji Biełorusskaja” - powtarza wujek Borka.
Biełorusskaja to miejsce, w którym zaczyna się i kończy podróż linią Kolcewaja. Wagoniki jeżdżą wokół centrum Moskwy, łącząc pozostałe nitki metra w wielką pajęczą sieć. Kolcewaja została wybudowana we wczesnych latach 50. XX w. i dlatego odzwierciedla dominujący w radzieckiej architekturze trend “stalinowski empire”. Monumentalizm i przepych zostały wrzucone do jednego worka z wiejską tradycją. Dwanaście stacji, każda poświęcona jednemu tematowi, związanemu z uczuciami wielkiego narodu radzieckiego. Dla przykładu: stacja Park Kultury symbolizuje aktywny wypoczynek ludu pracującego, a Oktiabrskaja zwycięstwo Wielkiej Rewolucji Październikowej. Pawieleckaja sławi rzekę Wołgę - karmicielkę, natomiast witraże i rzeźby na stacji Nowosłobodskaja odnoszą się do kulturalnych osiągnięć radzieckich artystów. Borys Anatolijewicz słyszał kiedyś, że to polskie szkło. Mieli je zrabować Niemcy w czasie II wojny światowej, ale ich transport przejęła Armia Czerwona. Stacje Biełorusskaja i Kijewskaja przypominają o przyjaźni
z bratnimi narodami: białoruskim i ukraińskim.
Początkowo na każdej stacji moskiewskiego metra można było znaleźć elementy architektury sławiące wielkość Józefa Stalina. W latach 60. XX w. usunięto je. Jednak wciąż w moskiewskiej kolejce obecne są motywy odnoszące się do rewolucji bolszewickiej, wielkiej wojny ojczyźnianej czy podboju kosmosu. Najgłębiej położoną stacją moskiewskiego metra jest Park Pobiedy, czyli Park Zwycięstwa. Perony znajdują się 84 m pod poziomem ulic. Najpłycej, bo zaledwie 5 m pod ziemią, jest stacja Pieczatniki. Najdłuższy peron (282 m) ma stacja Worobiowy Gory.
Podziemnymi korytarzami jeździ osiem pociągów mających swoje nazwy. To m.in.: Krasnaja Strieła (Czerwona Strzała), 175 Let Żeleznym Dorogam Rossii (175 Lat Rosyjskich Kolei) i Rietropojezd (Pociąg Retro). Są również składy z ciekawymi projektami. W pociągu Czytająca Moskwa na ścianach wagoników rozmieszczone są fragmenty książek najznamienitszych pisarzy świata. Podobnie jest w wagonikach noszących wspólną nazwę Poezija w Mietro (Poezja w Metrze). Inna ciekawostka: gdy oddalamy się podziemną kolejką od centrum Moskwy, słyszymy komunikaty wypowiadane żeńskim głosem, ale gdy zmierzamy w kierunku centrum, stacje zapowiada głos męski.
Wujek Borka ma wszystkie te informacje w małym palcu. Jednak najbardziej lubi opowiadać o tajemnicach podziemnej kolejki, a tych jest niemało. Wrota czasu, przejścia w inny wymiar, spacerujące duchy — to tylko niektóre historie. Są jeszcze opowieści o wielkich zwierzętach czy robalach grasujących w ciemnych tunelach i o ukrytych skarbach. Każdą z tych historyjek potwierdzają świadkowie niezwykłych wydarzeń. W maju 1999 r. pasażerowie jadący linią Arbatsko Pokrowskaja na wysokości stacji Izmajłowskaja widzieli przez okna toczącą się bitwę. Obok pociągu galopowali rewolucjoniści i białogwardziści. Wybuchały szrapnele, a krew lała się strumieniami. Na linii Kolcewaja raz w miesiącu o północy pojawia się pociąg widmo. Trzeba pamiętać, aby do niego nie wsiadać, bo podróż może trwać wieczność. Podobno siedzą w nim więźniowie, których wykorzystywano do budowy metra. Tych, którzy padali z wycieńczenia, strażnicy zamurowywali w ścianach tuneli. Na stacji Krasnyje Worota ma się znajdować wejście do piekła.
Borys Anatolijewicz wspomina również opowieści o duchach spacerujących po peronach. Jest wśród nich dróżnik, który nawet po śmierci nie może rozstać się ze swoim miejscem pracy. Jest zakonnik o białej twarzy, który pokazuje się wtedy, gdy na miasto ma spaść jakieś nieszczęście. Świadkowie widzieli go w 2000 r., gdy w przejściu podziemnym na placu Puszkina bomba zabiła 13 osób i raniła 118. Miał też pokazać się w 2002 r., tuż przed zamachem terrorystycznym w teatrze na Dubrowce.
Jednak najpopularniejsze są historie z pogranicza prawdy i fikcji. Od dawna grupki zapaleńców poszukują tajemnych przejść do tak zwanego Metra 2. Chodzi o linie podziemnej kolejki służące do ewakuacji najważniejszych urzędów państwowych. Wujek Borka jest przekonany, że takowe rzeczywiście istnieją. Dokładnie nie pamięta, ale wydaje mu się, że dostrzegł ich schemat w tajnych dokumentach odnalezionych na Kremlu. Może to właśnie dlatego stracił posadę szefa prac konserwatorskich i musiał uciekać z radzieckiej Rosji? Jednym z badaczy tej tajemnicy jest przyjaciel Borki - Andriej Nowosilcow. Na co dzień szanowany fizyk moskiewskiego uniwersytetu, w wolnych chwilach penetrator podziemnych korytarzy i katakumb. Według niego pierwsze linie Metra 2 wybudowano w latach 60. XX w. Później sukcesywnie je przedłużano i rozbudowywano. “Najkrócej mówiąc: zaczynają się na Kremlu. Biegną w pobliżu siedzib sztabu generalnego, Federalnej Służby Bezpieczeństwa, dawnej KGB, i kończą się niedaleko rządowego lotniska Wnukowo 2” -
streszcza rezultaty poszukiwań Andrieja wujek Borka.
“Piękna na górze i tajemnicza pod ziemią, taka jest ta nasza Moskwa” - kończy swoją opowieść Borys Anatolijewicz. Wsiada na stacji Biełorusskaja do pociągu. Jedzie przez stacje Majakowskaja i Twierskaja do Teatralnej. Chce przed zachodem słońca zatrzasnąć drzwi samochodu zaparkowanego obok placu Czerwonego i wreszcie dotrzeć do domu otoczonego smukłymi świerkami.
| _ Maciej Jastrzębski - włocławianin, który całe swoje zawodowe życie związał z Polskim Radiem. Dziennikarską przygodę rozpoczął w 1988 roku od współpracy z radiową Trójką. Później był reporterem rozgłośni regionalnej w Bydgoszczy. Od wielu lat jest korespondentem zagranicznym Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia. Pracował w Mińsku na Białorusi, a obecnie mieszka w Moskwie i przekazuje najważniejsze informacje dotyczące wydarzeń w Rosji. Jest też specjalnym wysłannikiem Polskiego Radia do Gruzji. _ |
| --- |
pw/if