Alarm bombowy na pokładzie samolotu Ryanair. Służby sprawdzały bagaże
W poniedziałek, 10 stycznia po godz. 22 ktoś zadzwonił do portu lotniczego w Modlinie i poinformował, że na pokładzie samolotu lecącego do Polski z Mediolanu jest bomba. Po wylądowaniu maszyny służby dokładnie ją przeszukały.
Samolot linii Ryanair wylądował w Modlinie chwilę po godz. 23. Po tym, jak opuścili go pasażerowie, służby rozpoczęły dokładną kontrolę. Warto podkreślić, że władze podwarszawskiego lotniska zareagowały szybko i sprawnie - powołano sztab kryzysowy, a na miejscu pojawiły się służby ratunkowe z kilku okolicznych powiatów.
"Mnóstwo służb, straży, karetek" - napisał na Twitterze dziennikarz Jakub Bujnik, który był na pokładzie samolotu lecącego z Bergamo.
Alarm bombowy w Modlinie. Pasażerowie czekali kilka godzin
Jak się okazuje, pasażerów nie poinformowano od razu o alarmującym telefonie, stało się to dopiero po lądowaniu. Choć podczas działy się rzeczy odbiegające od normy. "W trakcie lotu musieliśmy się przesiadać, załoga szukała czegoś. Po wylądowaniu informacja od kapitana, że było podejrzenie bomby" - czytamy we wpisie Jakuba Bujnika.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wszystkie bagaże wyjęto z samolotu i rozstawiono na płycie lotniska, a służby dokładnie sprawdziły, czy nie ma w nich żadnego ładunku wybuchowego - trwało to około dwóch godzin. Ostatecznie okazało się, że alarm na szczęście był fałszywy. Chwilę przed godz. 2 w nocy pasażerom oddano ich walizki i wypuszczono ich z lotniska.
Źródło: Twitter, Fly4free