Biorą "na chocki" młode dziewczyny. Straszą dzieci i zatrzymują auta
Wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego zwyczaj pożegnania starego roku przez Brodaczy kultywowany jest w Sławatyczach w woj. lubelskim. W nadbużańskiej wsi przez ostatnie trzy dni grudnia przebierańcy z długimi brodami i w barwnych strojach spacerują po ulicach, odwiedzają mieszkańców i składają życzenia.
Określenie Brodacze, które oznacza przebierańców paradujących po Sławatyczach w pow. bialskim, pochodzi od bardzo długich bród z lnianego włókna, które przebierańcy przyczepiają sobie do twarzy.
Brodacze - niezwykła tradycja
Symbolizują one długie życie, duże doświadczenie oraz bogactwo przeżyć, podobnie jak maska wykonana z pomarszczonej, starej skóry – z jaskrawym obrysem ust, oczu lub nosa. Interpretowana jest ona jako znak starości i starego roku.
Brodacze na głowach mają wysokie, spiczaste czapy, pokryte kolorowymi kwiatami z bibuły, przyozdobione pękiem różnobarwnych wstęg. Grzbiety okrywają długimi baranimi kożuchami z futrem na zewnątrz, co ma przynieść dostatek i bogactwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wójt Sławatycz Arkadiusz Misztal w rozmowie z PAP wyjaśnił, że przez trzy dni sławatyccy Brodacze żegnają stary rok "krzykiem, wrzaskiem, bieganiem, braniem dziewczyn na tzw. chocki". Podkreślił, że trudno określić dokładnie, jak dawna jest ta tradycja.
- Mamy zdjęcia jeszcze z okresu przedwojennego, które pokazują Brodaczy w niezmienionej praktycznie formie. Z pewnością zwyczaj ten ma przynajmniej kilkaset lat dlatego, że dziadkowie dziadków opowiadali, że już chodzili jako Brodacze – zaznacza wójt.
Najbardziej charakterystycznym elementem stroju – jak wskazał - są wysokie, kolorowe czapy przyozdobione kwiatami z bibuły, które tworzą w adwent żony, matki, siostry Brodaczy. Do kapelusza doczepione są kolorowe, powiewające na wietrze wstążki.
- Na twarzy Brodacze mają skórzaną, malowaną maskę z doczepioną brodą z włókna lnianego, ubrani są w odwrócone baraniną na zewnątrz kożuchy, a na nogach mają charakterystyczne słomianki. W Sylwestra słomianki są "komisyjnie palone" na rynku przez Brodaczy – w ten sposób kończą pożegnanie starego roku – opisuje wójt.
Brodacze biorą dziewczęta "na chocki"
W niedzielę 29 grudnia br. tak ubrani młodzi mężczyźni biegali po centrum miejscowości pokrzykując, zatrzymując samochody, strasząc dzieci i goniąc młode dziewczęta. "Biorą je na chocki" - czyli łapią i podrzucają do góry - co ma zapewnić dziewczynom szczęście i szybkie zamążpójście.
Podczas tradycyjnego konkursu na Brodacza Roku zaprezentowało się na rynku dziewięciu brodaczy, z których jury konkursu wyłoniło zwycięzcę. Został nim 18-letni Michał, który po raz trzeci brał udział w konkursie.
- Jestem zadowolony i dumny, że udało się zwyciężyć. Bardzo się starałem nad strojem, sam wykonałem kapelusz przyozdobiony kwiatami z bibuły, zrobiłem go w trzy weekendy. Ma około 90 cm wysokości i waży pewnie z pięć kilogramów. Myślę, że poziom rywalizacji był w tym roku wysoki. Chłopaki też się postarali, mieli ładne stroje i dobrze się zaprezentowali przed publicznością – powiedział Brodacz Roku.
Wśród tłumnie zgromadzonych mieszkańców byli również turyści, którzy specjalnie z tej okazji odwiedzili Sławatycze. Pani Elżbieta z córką przyjechały z Warszawy. - Jest to bardzo interesujące wydarzenie, najbardziej podobają się ubiory brodaczy, które są bardzo zróżnicowane. Również ich psikusy są ciekawe – porywają panny z samochodu, zatrzymują kierowców – powiedziała jedna z turystek.