Bory Tucholskie. Wielkie straty po gradobiciu. "Najważniejsze wyjąć telefon"
Na profilu Nadleśnictwa Osie na Facebooku pojawił się post, w którym leśnicy pokazali i opisali straty spowodowane przed gradobicie. Nie omieszkali także upomnieć gapiów, którzy zamiast pomóc, wybrali się na spacer z piwem w ręku. "Ludzie zachowują się nieodpowiedzialnie" - czytamy w opublikowanym poście.
Jak informują na swoim profilu na Facebooku leśnicy z Nadleśnictwa Osie, do gwałtownego zjawiska atmosferycznego w Borach Tucholskich doszło wczoraj, kiedy kończyli już pracę. Zamiast wracać do domu, pracownicy nadleśnictwa przy pomocy mieszkańców, strażaków i ochotników, ruszyli udrażniać drogi po silnym gradobiciu.
Nadleśnictwo Osie - gapie tylko przeszkadzają leśnikom
Takie akcje nigdy nie należą do łatwych, a dodatkowo nie ułatwia tego tłum gapiów, który zamiast pomóc, jedynie przeszkadza leśnikom i strażakom w wykonywaniu ich pracy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Ludzie zachowują się nieodpowiedzialnie. Najważniejsze wyjąć telefon i nagrywać, wchodząc pod same koła maszyn i pod zawieszone drzewa w poszukiwaniu sensacji. Nawet panie z piwkiem w ręku się na spacer wybrały" - czytamy w opublikowanym poście.
Nadleśnictwo Osie - straty są znaczące
W wyniku nawałnicy i opadów gradu zniszczeniu uległy m.in. wiaty i miejsce ogniskowe na Zatokach. Ucierpiały również drzewostany leśnictwa Osie, Nowa Rzeka, Stara Huta oraz Rynków. Dokładne straty będzie można oszacować dopiero po udrożnieniu dróg.
"Natura się buntuje"; "Każdy żywioł ma swoją moc" - czytamy w komentarzach pod postem. "Przyroda odpłaca się pięknym za nadobne"; "Coś strasznego" - komentują internauci.