Ciekawość świata czy szaleństwo? Podróże do najbardziej niebezpiecznych zakątków świata
Egzotyczne wyspy, kurorty, popularne na świecie metropolie i perły przyrody – to miejsca, które od zawsze cieszą się wielką popularnością wśród wczasowiczów. Ale coraz częściej planujemy też wakacje do miejsc, które kiedyś postrzegane były jako mało atrakcyjne. Podróżowanie do nich uznawane jest często za formę turystyki ekstremalnej.
30.01.2020 | aktual.: 01.02.2020 20:21
Turyści przekraczają kolejne granice, dzielą się swoimi wrażeniami i motywują do podejmowania podobnych wyzwań ludzi z całego świata. Podróżujący vlogerzy, blogerzy i działający za pośrednictwem mediów społecznościowych influencerzy wraz z dynamicznym rozwojem internetu zyskali duży wpływ na całą turystykę. Ciesząc się dużą niezależnością, często mogą sobie pozwolić na dużo więcej niż dziennikarze pracujący dla największych branżowych wydawnictw, a ich wybory dotyczące kolejnych odwiedzanych miejsc nie zawsze są oczywiste.
To, na co eksperci zwracają uwagę, to rosnąca wśród blogerów popularność kierunków powszechnie uznawanych za niebezpieczne. Ich pomysły stają się często inspiracją i przyczyniają się do wzrostu ruchu turystycznego w krajach ogarniętych wojną, charakteryzujących się niestabilną sytuacją polityczną czy władanych przez dyktatorów.
Świetlana przyszłość miejsc niedostępnych
Rosnąca popularność kierunków takich, jak: Korea Północna, Irak, Syria czy Afganistan sprawiła, że jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać też kolejne firmy specjalizujące się w organizowaniu wycieczek w te strony. Ich oferta to spore ułatwienie dla osób, które podejmują takie nieoczywiste podróżnicze wybory. Co ciekawe, z oferty takich biur korzystają także ci, którzy prowadzą vlogi i blogi podróżnicze.
Dzięki temu mogą oni w pełni skoncentrować się na redagowaniu swoich relacji, zamiast męczyć się przy niekiedy skomplikowanych przy takich wyjazdach formalnościach. A ich wpisy na blogach czy w mediach społecznościowych stają się szybko zachętą dla innych.
Osoby, którym znudziły się już egzotyczne wyspy, coraz chętniej korzystają z takich nietuzinkowych inspiracji influencerów. Wówczas mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej. Każdy kolejny rok to kolejne wzrosty popularności miejsc, które jeszcze niedawno mogły się kojarzyć ze wszystkim, ale z pewnością nie z turystyką. To także rosnące wpływy biur podróży, które w swojej ofercie mają takie niebezpieczne kierunki. Działająca w Wielkiej Brytanii firma Lupine Travel zaczynała w 2008 r. od organizacji wypraw do Korei Północnej.
Dziś w swoim portfelu ma już takie kierunki, jak: Irak, Iran, Erytrea, Afganistan, Czad, Somalia, Sudan, Libia czy Czarnobyl. Dewizą tej firmy jest ułatwienie turystom podróżowania do krajów, które jeszcze niedawno uchodziły za trudno dostępne. Biuro bierze na siebie nie tylko załatwienie wszystkich spraw urzędowych, ale przede wszystkim zaplanowanie przebiegu wyprawy.
Chodzi o zagwarantowanie turystom bezpieczeństwa i ograniczenie ryzyka do minimum. Tylko w ciągu ostatniego roku firma odnotowała 30-procentowy wzrost rezerwacji takich wypraw. Tymczasem specjaliści przekonują, że w najbliższym czasie liczba chętnych do wzięcia udziału w takich ekstremalnych wycieczkach będzie dalej szybko rosła.
Ministerialne ostrzeżenia przed podróżą do tych miejsc? Im są niestraszne
Przedstawiciele takich firm przyznają, że wśród osób, które korzystają z organizowanych przez nich wyjazdów, znajdują się ludzie w różnym wieku – zdarzają się mające kilkanaście miesięcy dzieci, jak i 90-letni seniorzy, którzy prawie wszystko już w życiu widzieli. W przypadku tych ostatnich podróż do takich egzotycznych zakątków świata jest szansą na przeżycie czegoś zupełnie nowego. Spora grupa klientów to także osoby, które za cel postawiły sobie dotarcie do każdego kraju świata.
Osób decydujących się na takie wojaże nie przerażają publikowane w rodzimych krajach ostrzeżenia czy listy miejsc niebezpiecznych. Pokusa przeżycia czegoś nowego, a także możliwość pochwalenia się w mediach społecznościowych odbyciem takiej wycieczki okazują się silniejsze. Są w końcu też tacy, dla których magnesem jest właśnie ta inna, niespokojna atmosfera panująca w danym kraju. To ludzie, którzy interesują się sytuacją geopolityczną na świecie.
- Bardzo popularny motyw wśród naszych klientów to próba dotarcia do każdego kraju na świecie. Mamy w naszej bazie już od 15 do 20 osób, którym ta sztuka się udała – tłumaczy cytowany przez "Daily Mail" James Finnerty z biura Lupine Travel. - Mamy też wielu takich, którzy dotarli do 150 albo ponad 100 krajów. Niektórzy są influencerami, więc mają np. milion obserwujących na Instagramie czy w serwisie YouTube. Niektórzy też ruszają na te wycieczki, bo chcą po prostu zdobyć ciekawe materiały.
Takich amatorów podróży do niebezpiecznych miejsc można znaleźć bez trudu pod każdą szerokością geograficzną. Relacje z takich obarczonych sporym ryzykiem wypraw z powodzeniem szukać można także na polskich blogach. Wycieczki takie często odbywają się wbrew zaleceniom polskiego MSZ. Na liście krajów, które resort odradza w czasie układania wakacyjnych planów, znajdują się np.: Korea Północna (ministerstwo odradza tam podróże, które nie są konieczne).
Polskie ministerstwo odradza też jakiekolwiek podróże (w tym nawet te odbywane w ważnych sprawach rodzinnych czy celach zawodowych) m.in.: do Syrii, Somalii, Jemenu, Libii, części prowincji w Iraku, Iranie, Demokratycznej Republice Konga, Czadzie czy sporej części Mjanmy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl