"Drugiej rewolucji nie będzie". Polka o życiu na Kubie
Przez wiele lat pracowała jako kierownik produkcji w znanej stacji telewizyjnej. Dziś Agnieszka Niemczewska żyje na dwa domy – w Polsce i na Kubie. Zaczęło się niewinnie: od urlopu, który wszystko zmienił.
W 2009 r. Agnieszka pierwszy raz poleciała na Kubę i od tamtej pory nic już nie było takie samo. Może dlatego, że trafiła na Adama Kwaśnego, świetnego przewodnika, który nie tylko pokazał jej najpiękniejsze zakątki, ale też zmusił do samodzielnego myślenia. Pół roku później Niemczewska wróciła na wyspę w wyniku zbiegu okoliczności: znajomi Adama wycofali się z zaplanowanego wyjazdu, dlatego mężczyzna szukał kogoś, kto w zamian za opłacony bilet pomógłby w podróży jego żonie z małym dzieckiem. Kuba wciągała Agnieszkę coraz bardziej. Zapisała się na trzymiesięczny kurs hiszpańskiego na uniwersytecie w Hawanie. – Tamte wyjazdy były jak uderzenie obuchem w głowę – mówi. – Zrozumiałam, że przez całe życie goniłam za czymś, czego nie potrzebowałam, a to, co naprawdę ważne, jest w innym miejscu.
Czyli na Kubie.
Kubańska szkoła gotowania
Jadąc na Kubę na wczasy all inclusive, prawdopodobnie wrócisz przejedzony, ale nie poznasz prawdziwego smaku wyspy. Bo ten smak nie bierze się z nadmiaru, ale z niedostatku. Poza luksusowymi hotelami dostęp do produktów spożywczych jest bardzo ograniczony. Sklepy dla Kubańczyków są słabo zaopatrzone, ludzie radzą sobie, samodzielnie uprawiając i sprzedając warzywa i owoce, popularne jest też jedzenie na wynos z ulicznych straganów.
Podczas pierwszego dłuższego pobytu na Kubie Agnieszka zamieszkała u kubańskiej rodziny. Płaciła niski czynsz, ale jak każdy inny domownik miała swoje obowiązki. Należało do nich gotowanie. Ale na Kubie, chcąc ugotować ryż, nie wrzucasz na wrzątek woreczków z supermarketu. Idziesz do sklepu, ustawiasz się w długiej kolejce, kupujesz nieoczyszczony ryż na wagę, przynosisz go do domu niczym zdobycz, a potem wysypujesz na tackę i mozolnie przebierasz ziarenka. – Posiłek okupiony takim wysiłkiem smakuje zupełnie inaczej – wyjaśnia Agnieszka.
Zobacz też: Zima pod palmami. Najtańsze kierunki na sezon 2017/2018
Mit biednej wyspy
Powszechnym mitem na temat Kuby jest to, jak biedni i uciemiężeni przez komunistyczny reżim są jej mieszkańcy. Agnieszka zrozumiała, że jest inaczej. – To my chcemy wierzyć, że Kubańczycy są nieszczęśliwi – tłumaczy. – Nie zadajemy sobie trudu, żeby sprawdzić, jak jest w rzeczywistości.
Prawdziwy dramat rozgrywał się na wyspie przed rewolucją. Za czasów Batisty na Kubie, szczególnie na prowincji, panowała ogromna bieda, ludzie umierali z głodu, panował 97-procentowy analfabetyzm. Interesy robiła mafia, a pieniądze trafiały wyłącznie do Hawany. Teraz ludzie żyją skromnie, ale godnie. Korzystają z darmowej służby zdrowia, edukacji, wyżywienia w szkołach. A to, że nie mają możliwości wyjazdu za granicę, najczęściej nie jest efektem braku możliwości wyrobienia paszportu, ale wysokich cen biletów lotniczych.
La Compañía Cubana
Z każdym kolejnym wyjazdem Agnieszka czuła się z Kubą coraz bardziej związana. W 2013 r. razem z Adamem Kwaśnym założyła stowarzyszenie La Compañía Cubana, którego głównym celem jest zmiana stereotypowego obrazu Kuby, jaki znamy w Europie. Niemczewska i Kwaśny przekonali się, że kubańska kultura to znacznie więcej niż tylko komunizm, cygara i stare samochody. Ich misją stała się edukacja. Zaczęli prowadzić prezentacje, slajdowiska, wystawy fotograficzne. Ruszyli też z ofertą kameralnych wyjazdów na wyspę, z noclegami u kubańskich rodzin i posiłkami poza hotelowymi restauracjami. Bo, jak twierdzą, na Kubie najważniejsze są serdeczne więzi z ludźmi.
Color Cubano
Nicolas Guillen, kubański poeta, ukuł termin, który wszedł do powszechnego użycia: color cubano. Kubańczycy nie dzielą ludzi pod względem koloru skóry. Jeśli mieszkasz na Kubie, to znaczy, że jesteś swój. W czasach kolonialnych spotkały się tu różne narody, najczęściej nie z własnego wyboru. Współczesne kubańskie społeczeństwo to mieszanka plemion afrykańskich, indiańskich i azjatyckich; współistnienie różnych ras, kultur i religii jest wpisane w tożsamość wyspy od wieków.
– Wszyscy przywieźli tu ze sobą własnych bogów, lęki i marzenia – mówi Niemczewska. – Ludzie i ich bogowie musieli nauczyć się żyć obok siebie na małym skrawku lądu. Właśnie dlatego Kuba jest tak wyjątkowa.
Nowy sposób na życie
Po kilku wyjazdach na Kubę Agnieszka podjęła decyzję o odejściu z dobrej posady w TVN. Wcześniej wymyśliła na siebie nowy plan. Ukończyła kurs pilotów wycieczek i animatora wolnego czasu. Gromadziła i inwestowała oszczędności, co dało jej zabezpieczenie finansowe na czas zawodowych zmian. Obliczyła, ile musi zarabiać, żeby pokryć wszystkie swoje wydatki. Potem odeszła z pracy i zatrudniła się w centrum nurkowym.
Stowarzyszenie La Compañía Cubana na początku było jej zajęciem dodatkowym, z czasem całkowicie mu się poświęciła. Kuba kiedyś była miejscem, dokąd jeździła na wakacje, dziś prowadzi tu firmę, spotkała miłość i założyła nowy dom. – Coraz trudniej mi wracać do Polski – przyznaje Niemczewska. – Męczy mnie nasze tempo życia, to, że często widzimy tylko czubek własnego nosa. Na Kubie to wszystko nie ma znaczenia. Tu nie liczy się to, kim jesteś, ważne, jakim jesteś człowiekiem. Ja dzięki Kubańczykom stałam się dużo lepsza.
Drugiej rewolucji nie będzie
Sytuacja polityczna na Kubie się zmienia. Wszyscy radzą jechać na wyspę jak najszybciej, zanim ta się rozwinie i znikną stare samochody, zrujnowane kamienice. Ale zdaniem Polki drugiej rewolucji, choćby obyczajowej, na Kubie nie będzie. Bo Kubańczycy, wbrew temu, co nam się wydaje, wcale nie są zafascynowani stylem życia typowym dla zamożnych krajów. Nie chcą żyć w pośpiechu, skupieni na własnym bogactwie i karierze. Nie imponuje im też amerykańska czy europejska kultura. Głośny koncert Rolling Stonesów w Hawanie na mieszkańcach wyspy nie zrobił większego wrażenia. – Ta muzyka wydała im się dziwaczna, oni wolą swoje rytmy – relacjonuje Agnieszka. – Zmiany są nieuchronne, jak wszędzie.
Ale Kubańczycy nie wybiegają myślą tak daleko, skupiają się na tym, co jest dzisiaj, tu i teraz.