Działo się w Szczecinie. Tłumy przybyły zobaczyć żaglowce

W dniach 2-5 sierpnia w Szczecinie odbył się finał regat The Tall Ships' Races. Nie brakowało rozrywek – i to nie tylko dla zapalonych miłośników żeglarstwa. W istnym gąszczu atrakcji każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Źródło zdjęć: © materiały partnera

06.08.2024 09:37

W tym roku The Tall Ships' Races, czyli międzynarodowy zlot żaglowców, z hukiem wrócił do Szczecina po siedmiu latach przerwy. Z tej okazji do miasta przypłynęło około 65 jednostek, w tym żaglowców klas A, B, C i D, choć nie tylko. Morze atrakcji czekało na gości zarówno na lądzie, jak i na wodzie.

Już pierwszego dnia, pomimo pochmurnej pogody, okolice Wałów Chrobrego i Łasztowni były pełne szczecinian i turystów, w tym tych z zagranicy. Drugiego dnia, gdy wyszło nieco więcej słońca, było ich jeszcze więcej. Co takiego przygotowali dla nich organizatorzy?

© materiały partnera

Atrakcje dla dzieci i dorosłych

Regatom towarzyszyło mnóstwo mniejszych atrakcji. Przy pomniku Adama Mickiewicza rozstawiono strefę dla dzieci, ze sceną, na której występowali animatorzy zabawiający młodą publikę przy akompaniamencie instrumentów. Druga strefa dla najmłodszych została ulokowana na placu im. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Pod gmachem Muzeum Narodowego i pod Wałami Chrobrego na gości czekał jarmark pełen stoisk oferujących rozmaite produkty. Pamiątki, rękodzieła, słodkie i słone przekąski – to wybrane z nich. Warto w tym miejscu nadmienić, że sprawne poruszanie się po obu stronach miasta umożliwiły przygotowane specjalnie na tę okazję dwa mosty pontonowe. Ten północny rozstawił 8. Batalion Saperów z Dziwnowa, natomiast południowy 5. Pułk Inżynieryjny ze Szczecina.

Najbardziej wymagający smakosze mieli do dyspozycji food trucki rozlokowane po obu stronach Odry, a w nich nie tylko typowe amerykańskie fast foody, ale również pierogi czy inne produkty garmażeryjne. Nie zabrakło także kilku stref dla piwoszy. Miłośnicy mocniejszych wrażeń chętnie zahaczali o wesołe miasteczko na Łasztowni, gdzie działały karuzele, kolejki górskie czy samochodziki.

[1/3] Źródło zdjęć: © materiały partnera

Ekwadorczycy zacumowali w Szczecinie

Oczywiście największą atrakcją były statki zacumowane po obu stronach Odry. W tym roku przypłynęli do nas m.in. Brytyjczycy, Niemcy, Szwedzi, Finowie, Holendrzy, Hiszpanie, Włosi, Brazylijczycy i Ekwadorczycy. Ci ostatni zdobyli serca szczecinian monumentalnym żaglowcem "Guayas".

Ekwadorczycy, podobnie jak członkowie innych załóg, chętnie wpuszczali turystów na statek, opowiadając im o pracy na otwartym morzu. Roztańczeni i rozśpiewani Latynosi zaskarbili sobie sympatię Polaków, którzy chętnie pozowali z nimi do zdjęć i kupowali od nich ekwadorskie produkty – czekolady, kapelusze kowbojskie czy ręcznie plecione ozdoby utrzymane w indiańskim stylu.

- Oni są niesamowici. Najchętniej popłynęlibyśmy z nimi – żartowała roześmiana młodzież, obserwując, jak Ekwadorczycy wygłupiają się do dancehallowej muzyki puszczanej ze smartfonów. - Naszym przydałoby się wziąć przykład i nabrać takiego luzu – wtórował mężczyzna w średnim wieku.

W szybkim tempie media społecznościowe okrążył filmik z Ekwadorczykami śpiewającymi hit Darii Zawiałow, Dawida Podsiadło i Vito Bambino – "I Ciebie też, bardzo". Pomimo różnicy językowej Latynosi świetnie sobie poradzili, a film z ich "wykonem" udostępnił na Facebooku prezydent miasta, Piotr Krzystek. "Jestem pod wrażeniem", "Byłam, słyszałam! Świetnie im to wyszło!", "Cudownie. Wczoraj się popłakałam, coś pięknego. A żaglowiec przepiękny" – oceniali internauci.

Okręty wojenne i wiele innych

Na podobne zainteresowanie zasłużył trzymasztowy polski żaglowiec "Dar Młodzieży", dostępny do zwiedzania przy budynku Morskiego Centrum Nauki im. prof. Jerzego Stelmacha. Nie sposób było też przejść obojętnie obok okrętów Marynarki Wojennej.

Marynarze z H-13 "Przemko", w tym sam kapitan okrętu, podeszli do tematu z pasją. Oprowadzali po jednostce, streszczali jej techniczne możliwości i tłumaczyli, do czego służy znajdujący się na niej sprzęt. Chętni mogli nawet zasiąść na samym fotelu kapitana. "Przemko", jak można się było dowiedzieć, służy nie tylko do holowania innych jednostek morskich, ale jest również wykorzystywany do akcji ratowniczych i gaszenia pożarów. Zasięg jego gaśnic to aż 120 metrów!

© materiały partnera
© materiały partnera

Jeszcze okazalszy niż H-13 "Przemko" był okręt transportowo-minowy ORP "Poznań", również dostępny dla zwiedzających. Zainteresowanie tą jednostką było tak duże, że aby się do niej dostać, należało stać w długiej kolejce, sięgającej kilkudziesięciu osób. Nierzadko ma się jednak okazję zobaczyć z bliska zestawy rakietowo-artyleryjskie czy wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych, więc bez wątpienia warto było poświęcić kwadrans (lub nieco dłużej) na możliwość wejścia. Sam pokład zapierał dech w piersiach. "Poznań" jest w stanie pomieścić ładunek o wielkości aż dziewięciu pojazdów bojowych, z których każdy może ważyć 45 ton.

Najwytrwalsi w odwiedzaniu kolejnych łajb byli zbieracze pieczątek. Niektórzy prosili marynarzy, aby umieszczali je w specjalnie do tego przeznaczonych albumach. Jeszcze inni – jak np. grupa młodych szczecinianek – robili je sobie na rękach. - Świetna jakość tuszu – można było usłyszeć w żartach.

Śmiałkowie wolni od choroby morskiej mogli zapisywać się na rejsy oferowane przez część załóg. Żeby wziąć w nich udział, trzeba się było się wykazać sporą dozą cierpliwości. Liczba chętnych na taką podróż przeszła najśmielsze oczekiwania.

Dobra zabawa przy akompaniamencie muzyki

Muzyki na tegorocznym finale The Tall Ships' Races było tak wiele, że chyba każdy musiał znaleźć coś, co trafiło w akurat jego gusta. W piątek ruszył VII Festiwal Orkiestr Dętych Szczecin 2024 o Puchar Prezydenta Miasta Szczecina. Do rywalizacji stanęło aż osiem grup. "Ochy i achy" wzbudziły piękne wykonania muzyków, a także ich kolorowe, czerwone i niebieskie stroje. Równie barwnie było na sobotniej paradzie załóg, gdzie po raz kolejny show skradli przybysze z Ameryki Południowej, obfotografowani przez gapiów z każdej możliwej strony.

Na Łasztowni rozstawiono scenę przeznaczoną dla lokalnych artystów. Druga scena znalazła się przy Bulwarze Gdyńskim. Na niej było pod dostatkiem twórców muzyki szantowej, folkowej czy poezji śpiewanej.

[1/5] Źródło zdjęć: © materiały partnera

Największe gwiazdy wystąpiły na trzeciej scenie – przy ul. Jana z Kolna. A trzeba przyznać, że topowych artystów nie brakowało. Organizatorzy zaprosili do Szczecina m.in. Sylwię Grzeszczak, Krzysztofa Zalewskiego, Mery Spolsky, Lanberry, Tribbsa, Darię Marx. Wstęp na wszystkie koncerty był bezpłatny. Frekwencja niezmiennie dopisywała, a Szczecin stał się w tych dniach głównym celem podróży melomanów z całego wybrzeża. - Przyjechaliśmy aż ze Słupska. Byliśmy kilka lat temu i następnym razem też nas nie zabraknie – zapewniali fani ciężkich brzmień, których do przyjazdu skłonił przede wszystkim występu zespołu Organek. Rockmani zagrali w piątek u boku Chóru Politechniki Morskiej.

Czekamy na następną imprezę

Nie ma wątpliwości co do tego, że The Tall Ships' Races były największym szczecińskim wydarzeniem plenerowym tego lata. Zresztą nie tylko największym, ale także tym, które sprawiło najwięcej przyjemności, o czym świadczyły wszechobecne uśmiechy. Nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną szczecińską edycję imprezy, nawet jakby miała się odbyć za kolejne siedem lat!

Zobacz także