Gigantyczna beczka, kaplica pełna trumien i widoki, które zapierają dech w piersiach. Oto Mikulov
Mikulov to nie sztandarowa atrakcja Czech. Położone gdzieś w miejscu, gdzie kończą się Czechy i Morawy, miasteczko nie przyciąga rzesz turystów. Polacy, którzy jeżdżą samochodami do Chorwacji czy zimą na narty do Włoch albo Austrii, czasami wybierają obrzeża Mikulova na nocleg. To ostatnia miejscowość przed czesko-austriacką granicą, więc wiadomo - jest taniej. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się zboczyć z trasy i zatrzyma się na dzień lub dwa, na pewno nie pożałuje. Na stosunkowo niedużej powierzchni nagromadzonych jest tyle atrakcji, że starczyłoby dla kilu miasteczek.
Sercem Mikulova jest niewielki ryneczek. Naszą uwagę zwraca natychmiast nietypowy budynek - jakby mały kościółek lub wielka brama. W rzeczywistości jest to grobowiec rodzinny Dietrichsteinów. Byli oni bardzo możnym rodem austriackim, baronami cesarstwa, którzy na główną siedzibę wybrali właśnie morawskie miasteczko i zrobili z niego "perełkę". Mieli też swoje potężne posiadłości na Śląsku i Opolszczyźnie, m.in. w Wodzisławiu i Prószkowie.
Mroczne i piękne
Dietrichsteinska hrobka (bo tak po czesku nazywa się mikulovski zabytek) to dawny kościół św. Anny przebudowany z czasem na kaplicę grobową. Wewnątrz można zobaczyć bogato zdobione trumny członków rodu z XVII, XVIII i XIX wieku, ustawione wśród elegancko rzeźbionych sarkofagów. Miejsce mroczne, ale i piękne.
Rynek mikulovski sprawia wrażenie, jakby dopiero co został odnowiony. Wszystko jest tu zadbane, świeżo odmalowane i "na swoim miejscu". Jest więc kamienna fontanna, kolorowe, niewielkie kamieniczki oraz zwracająca uwagę kamienica U rycerzy - renesansowy budynek bogato malowany scenami z Biblii oraz scenkami z życia dawnych wojów.
Wielki zamek na wzgórzu
Opuszczamy powoli rynek i kierujemy się w stronę górującego nad Mikulovem zamku. Jest to budowla warowna, której początki sięgają wieku XI, jednak - jak wszystko w tym mieście - swój imponujący wygląd zyskała w wieku XVI, gdy miasto przejął ród Dietrichsteinów. Na oglądanie zamku należałoby zarezerwować sobie przynajmniej dwie, trzy godziny, ponieważ ogromna większość tutejszych pomieszczeń jest udostępniona do zwiedzania - są tu i ekspozycje typowo historyczne na temat regionu (w tym wystawa o śladach Rzymian i Germanów na terenach czeskich), i pamiątki po rodzie Dietrichsteinów, i wspaniała biblioteka (jakimś cudem ocalała z wojennego pożaru), a także kolekcja przedmiotów kultu religijnego.
Dopełnienie całości stanowi bogata ekspozycja winiarstwa, pokazująca historię uprawy winorośli, narzędzia winiarskie, a także zwyczaje i tradycje związane z tą gałęzią rolnictwa oraz przetwórstwa. Niewątpliwie najważniejszym eksponatem jest gigantyczna beczka na wino, wykonana z drewna dębowego, z żelaznymi obręczami. Ma blisko 400 lat i mieściła ponoć 100 tys. litrów wina! Dziś nie jest już napełniana, jednak niezmiennie cieszy oko turystów i mieszkańców miasteczka.
Czytaj też: Czeski "wulkan", który ciągle dymi
Święty pagórek
Kolejnym punktem na mapie Mikulova jest Święty pagórek (po czesku Svatý kopeček), na którym zaaranżowana została droga krzyżowa. Na szczycie stoją cztery kaplice, a wśród nich największa - św. Sebastiana.
Wspinaczka na "kopeczek" nie jest może czasochłonna, ale wchodząc na górę, można się porządnie zmęczyć, ponieważ podejście jest dosyć strome. Kiedy już dotrzemy na szczyt, problem ze złapaniem tchu jest gwarantowany - jeśli nie ze zmęczenia, to z powodu zapierającego dech w piersiach widoku, jaki roztacza się z góry. Całe miasteczko u stóp, a wokół niekończące się winnice, które przenoszą nasze skojarzenia w strony położone znacznie dalej, na południe Europy…
Atrakcje Mikulova można wymieniać jeszcze długo. Wspomnę tylko o szlaku pamiątek po społeczności żydowskiej, która zamieszkiwała ten teren, z piękną, niedawno odnowioną synagogą na czele, starym żydowskim cmentarzem oraz łaźnią. A także o kilku kościołach, z których każdy jest w innym stylu i pochodzi z innego okresu.
Jaskinia jak dno morza
Niewątpliwą atrakcją miasta jest też jaskinia "Na Turoldzie". O jej niezwykłości stanowi fakt, że jest ona de facto wielkim lejem, którego środek jest jak wymarłe jurajskie morze - pełno tam szczątków różnych gatunków jeżowców, amonitów, małż, a nawet lekko przerażających rybich zębów… W jaskini żyją też nietoperze - aż siedem gatunków! Dzięki połączeniu jaskini "Na Turoldzie" z sąsiednią Lisią Norą (jaskinią odkrytą dopiero w 2002 roku), powstał podziemny, kręty szlak o długości 2,5 km. Jednym z jego najciekawszych miejsc jest Jeziorna Kopuła - część jaskini, gdzie znajduje się jeziorko z wodą o szmaragdowym zabarwieniu.
Czeskie przysmaki i winobranie
Na koniec wycieczki do Mikulova polecam spacer wąskimi uliczkami miasteczka, gdzie pełno jest maleńkich kafejek i restauracyjek - skosztowanie czeskich przysmaków w małych cukierenkach należy potraktować jak obowiązek turysty wobec lokalnych rzemieślników. A na koniec pyszny obiad w którejś z mikulovskich restauracji. Jeśli wiecie czym jest czeski řízek - zapewniam was, że lepszego niż w Mikulovie nigdzie nie znajdziecie.
Wszystkim, których ciekawi proces powstawania wina, zachęcam do odwiedzenia Mikulova jesienią. W końcu miasto leży na Morawach, a Morawy dumne są ze swoich win.
Okoliczne winnice chętnie przyjmują turystów, a na zamku odbywa się jesienią wielkie święto wina. Mikulovskie winobranie co roku organizowane jest we wrześniu.