Holandia ma poważny problem. "Staje się narkopaństwem"
Królestwo Niderlandów słynie z liberalnej polityki wobec miękkich narkotyków. Przyczynia się to do zwiększonego handlu także innymi środkami odurzającymi. Policja alarmuje, że nie ma wystarczających funduszy, by walczyć z przestępstwami.
Holandia od wielu lat jest utożsamiana jako kraj otwarty i liberalny – również wobec karalnych w większości państw używek. Z tego też powodu przyciąga wielu turystów. Krytycy tego podejścia twierdzą, że przez to stała się głównym ośrodkiem handlu narkotykami. Według Europolu, połowa kokainy zażywanej w Europie przechodzi przez port w Rotterdamie.
Policja nie ma wystarczających środków, aby skutecznie walczyć z przestępczością
Związek zawodowy holenderskiej policji ostrzega, że ich kraj zaczyna przypominać "narkopaństwo", a funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nie mają wystarczających środków, by walczyć ze zorganizowanymi grupami przestępczymi.
Z raporcie przygotowanym przez związek napisano, że z "obecną kadrą oraz zasobami służby policjanci mogą zająć się tylko co dziewiątą grupą przestępczą". Odnotowano też przechodzenie drobnych przestępców do branży hotelarsko-gastronomicznej czy biur podróży. "Holandia spełnia wiele cech narkopaństwa, z gospodarką równoległą" – podkreślono w podsumowaniu.
Dokument oparto na informacjach od 400 oficerów służb bezpieczeństwa. W ocenie jego autorów, aby skutecznie zwalczać przestępczość narkotykową, potrzebnych jest 2 tys. nowych funkcjonariuszy. Informacja o problemach w policji została szeroko opisania w holenderskim dzienniku "De Telegraaf".
Zobacz też: Koniec dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie?
Władza ma problem z kontrolowaniem sytuacji
Burmistrz Amsterdamu, Kajsa Ollongren, oraz policja tego miasta alarmowały na początku 2018 r. o "wzroście przestępczości zorganizowanej" oraz o przejściu do bardziej niewidocznych form kryminalnych, które są poza kontrolą władz.
Według oficjalnych danych, przestępczość w Królestwie Niderlandów spada, jednak zarówno urzędnicy, jak i policja zdają sobie sprawę, że nie odzwierciedlają one rzeczywistej sytuacji. Wiele ofiar przestało zgłaszać incydenty. Raport wskazuje, że jedynie 20 proc. proc. czynów karalnych wobec osób "starszych i narażonych" jest zawiadamianych na komisariat.