Urlop po sezonie. Gdzie wygrzać się pod palmą bez testu, a gdzie trzeba go mieć?
Sezon turystyczny w cieniu pandemii rządzi się własnymi prawami. Niektóre kierunki wypadły przez COVID-19, inne cieszą się większą popularnością. Ale hit pozostaje niezmienny od lat. - Przynajmniej do końca tego roku zdecydowanie pierwszym i najczęstszym wyborem Polaków będzie Egipt - mówi Klaudyna Fudala z Wakacje.pl. - To kierunek stabilny pogodowo, cenowo i właściwie "hot" zimy od wielu lat. Pandemia nie strąci Egiptu z jesienno-zimowego podium.
Tegoroczny sezon turystyczny należy do najdziwniejszych w historii. Lato rozpoczęło się późno – dla większości kierunków w połowie lipca, ponieważ w czerwcu loty do Polski jeszcze były zawieszone. W sierpniu i wrześniu sytuacja była w miarę stabilna, ale po sezonie znów zaczynają się problemy.
Rosnąca liczba zachorowań w wielu krajach sprawia, że oferta biur podróży zmienia się z tygodnia na tydzień. Wielu Polaków zrezygnowało w tym roku z zagranicznego urlopu, ale część nie boi się podróżować w dobie pandemii i korzysta z niskich cen w biurach po sezonie.
Ponad 1000 zł dopłaty za parę i dawka stresu
Kierunkiem ukochanym przez Polaków zarówno w sezonie letnim, jak i jesienią jest Grecja. Tak było i w tym roku. W zeszłym tygodniu jednak Ambasada Grecji w Polsce poinformowała, że od 3 października pasażerowie lecący z Polski do Grecji muszą okazać negatywny wynik testu molekularnego (PCR) dla COVID-19, wykonany nie później niż 72 godziny przed przylotem do Grecji.
Koszt takiego testu to ok. 550 zł, więc para musiałaby do wakacji dorzucić 1100 zł oraz najeść się stresu w oczekiwaniu na wynik. Na reakcję biur podróży nie trzeba było długo czekać, już tego samego dnia wiele wycieczek zostało odwołanych, a klientom przedstawiono alternatywne propozycje.
Negatywny wynik testu muszą też przedstawić Polacy chcący wypocząć na Cyprze. Władze cypryjskie dzielą państwa na dwie kategorie – A i B, a skład obu grup jest na bieżąco modyfikowany w oparciu o kryteria stopnia zagrożenia epidemicznego.
Polska od 14 sierpnia należy do kategorii B, co oznacza, że osoby podróżujące z kraju nad Wisłą zobowiązane są do przedstawienia przed wejściem na pokład samolotu negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa (PCR), wykonanego nie wcześniej niż 72 godziny przez podróżą. Podobnie jak w przypadku Grecji – na własny koszt.
Test konieczny, ale płacą za niego biura podróży
Ciut inaczej sprawę rozwiązał Egipt, który jesienią i zimą od lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem Polaków. Kraj otworzył swoją przestrzeń powietrzną i część miejsc turystycznych już 1 lipca, ale czarterowe loty z Polski wróciły dopiero w połowie sierpnia.
Fani Egiptu nie nacieszyli się długo sytuacją, bo już pod koniec miesiąca egipski premier Mustafa Madbuli poinformował, że od września wszystkie osoby przybywające do Egiptu będą miały obowiązek przedstawiania negatywnego wyniku testu na COVID-19, wykonanego nie wcześniej niż 72 godziny przed podróżą.
Ostatecznie rozporządzenie zostało zmienione i dla podróżujących do kurortów: Hurghada, Marsa Alam, Szarm El-Szejk lub Taba, nie posiadających odpowiedniego certyfikatu potwierdzającego negatywny wynik testu na koronawirusa, dopuszczono wykonanie testu PCR na egipskim lotnisku.
Koszt testu jest dużo niższy niż w Polsce – 30 dolarów (114 zł), więc biura podróży ochoczo podchwyciły temat i większość z nich oferuje testy bezpłatnie dla turystów w cenie wczasów. Z obowiązku poddania się testom są zwolnione dzieci do szóstego roku życia.
- Wygląda na to, że przynajmniej do końca tego roku zdecydowanie pierwszym i najczęstszym wyborem Polaków będzie Egipt - mówi w rozmowie z WP Klaudyna Fudala z portalu Wakacje.pl. - Już teraz obserwujemy zwiększone zainteresowanie tym kierunkiem w stosunku do pozostałych, mimo że wymagany jest test na obecność koronawirusa. Biura podróży zdecydowały, że pokryją ten koszt, a dodatkowo to kierunek stabilny pogodowo, cenowo i właściwie "hot" zimy od wielu lat. Już widać, że pandemia nie strąci Egiptu z jesienno-zimowego podium.
Wczasy pod palmą bez testu
Jeśli jednak kogoś stresują testy, nawet gdy są one w cenie wycieczki, to wciąż jest inny wybór na jesienny urlop.
Kierunek numer jeden na jesień to w tym momencie Turcja. Wysokie temperatury (cały przyszły tydzień 30 st. C), nagrzane morze, piękne plaże i świetne obiekty z lubianą przez Polaków ofertą all inclusive kuszą wielu turystów, którzy chcą przedłużyć sobie lato. Na dodatek Turcja po sezonie to wyjątkowo niskie ceny. Tygodniowe wczasy all inclusive z przelotem wykupimy już za 1350 zł za osobę.
Tureckie granice są otwarte dla cudzoziemców od 1 czerwca, a po przylocie pasażerowie poddawani są na lotnisku jedynie pomiarom temperatury. W przypadku wystąpienia objawów chorobowych kierowani są natychmiast na konsultację do punktu medycznego. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca osobom przybywającym do Turcji wcześniejsze wykupienie ubezpieczenia medycznego obejmującego koszty leczenia COVID-19.
Równie tanio i bardzo ciepło (27-28 st. C w tym tygodniu) jest w Tunezji. Tygodniowe wczasy all inclusive z przelotem także rozpoczynają się od 1300 zł za osobę.
10 sierpnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o zniesieniu wymogu wykonania testów PCR wobec osób, które podróżują do Tunezji w zorganizowanych grupach wysyłanych przez biura podróży (w ramach wycieczek z zapewnionym przelotem, zakwaterowaniem i transferem lotnisko-hotel-lotnisko).
Lubianym przez Polaków jesiennym kierunkiem są też Wyspy Kanaryjskie. Mimo dużej liczby zachorowań w Hiszpanii kierunek ten odnotowuje wzrost zainteresowania w biurach podróży. Przypomnijmy, że kraj trafił we wrześniu na listę państw, do których nie można było polecieć z Polski. Od 29 września loty są znowu możliwe.
Tydzień na Teneryfie w listopadzie (bez wyżywienia) można spędzić od 939 zł, a ze śniadaniami od 1200 zł.
Ten sezon bliżej domu?
Klaudyna Fudala zauważa jednak, że w sezonie jesienno-zimowym Polacy chętnie wybierają też bliższe kierunki.
- Nastawiamy się na większe zainteresowanie jesienno-zimowymi wyjazdami do małych obiektów noclegowych w Polsce i u naszych południowych sąsiadów, z widokiem na góry albo blisko stoku narciarskiego - dodaje. - Właśnie taką ofertę już poszerzamy w Wakacje.pl na najbliższe miesiące i cieszy się ona większym zainteresowaniem niż rok temu. Własny samochód, ciepłe ubrania zamiast stroju kąpielowego i odpoczniemy tej zimy nieco inaczej i bliżej.