Kopernik w Olsztynie. Leczył się pokrzywami, a na parapecie stawiał miski z rtęcią
Spacerując po Olsztynie dowiecie się kilku rzeczy, których zapewne nie wiedzieliście dotąd o Mikołaju Koperniku. Usłyszycie, że chorował na kolkę nerkową i miał ciekawy sposób, żeby się z niej leczyć, dowiecie się, dlaczego ustawiał na parapetach zamku miski z rtęcią, dlaczego jako jedyny w miał tam swój własny wychodek, no i czym była słynna tablica astronomiczna – jedyny na świecie autentyczny przyrząd pomiarowy astronoma, który przetrwał do naszych czasów.
Choć Mikołaj Kopernik spędził w Olsztynie zaledwie pięć lat swojego 70-letniego życia, mieszkańcy Olsztyna uważają go za swojego, wszelkie ślady po nim otaczają staranną opieką i traktują z należytym szacunkiem. W stolicy Warmii jest ich bardzo wiele, ale na pierwsze miejsce, jeśli chodzi o wartość historyczną i naukową wysuwa się jedyne na świecie zachowane do naszych czasów narzędzie wykonane rękoma wielkiego astronoma, czyli tablica astronomiczna.
Jedyna na świecie
Unikatowy zabytek zachował się na ścianie krużganku zamku Kapituły Warmińskiej, nad wejściem do komnaty Mikołaja Kopernika. Tablica ma szerokość 7,05 m i wysokość 1,4 m. Gdy na nią patrzymy, widzimy poukładane w pewnym porządku ukośne oraz poziome linie. Jedna z nich jest niebieska i wyznacza dzień równonocy wiosennej. Nie będziemy tu próbowali opisać i zrozumieć skomplikowanego cyklu obserwacji wielkiego naukowca, wystarczy, jeśli wyjaśnimy, że astronom, aby rozrysować swą wielką tablicę, na jednym z okien krużganku ustawiał naczynie z rtęcią, które było dla niego poziomym zwierciadłem. Rtęć odbijała promienie słoneczne i w ten sposób "tworzyła" słynne linie tablicy astronomicznej. Wszystkie te linie miały kształt eliptyczny, a tylko jedna (zaznaczona kolorem niebieskim) była linią prostą. I to ona właśnie pokazywała moment równonocy wiosennej.
Należy tu dodać, że metoda badawcza, którą stosował Kopernik, czyli metoda codziennych obserwacji i zapisywania pomiarów, była w tamtych czasach bardzo nowatorska.
W pokoju wielkiego administratora
Gdy stoimy na krużganku olsztyńskiego zamku, już sam fakt, że te właśnie linie na ścianie rysował Mikołaj Kopernik budzą zaciekawienie. Kiedy przejdziemy do sąsiedniego pomieszczenia, to uczucie, że obcujemy z czymś autentycznym i wielkim jeszcze się wzmocni.
Sąsiednia komnata jest bowiem pomieszczeniem, w którym na co dzień rezydował Kopernik, jako administrator zamku Kapituły Warmińskiej. Stoi tam jego biurko, rozstawione są różne przyrządy.
Warta uważnego obejrzenia jest urządzona w pomieszczeniu wystawa przedmiotów związanych z wybitnym astronomem i ekonomistą. Można tu zobaczyć kopie jego dzieł i odręcznych notatek, w tym jedno z pierwszych wydań "De revolutionibus orbium caelestium" (O obrotach sfer niebieskich), rękopis traktatu o monecie (gdzie sformułował słynne prawo, mówiące, że gorszy pieniądz zawsze wypiera z obiegu lepszy pieniądz) czy listy do Zygmunta Starego, w których astronom prosił króla o zbrojną pomoc w odparciu najazdu krzyżackiego.
Kopernik jako administrator zamku odpowiadał bowiem za obronę przed krzyżackimi najeźdźcami, czemu z resztą sprostał w roku 1521, odpierając dwukrotnie ich atak.
Własny wychodek
Kopernik w Olsztynie, pełniąc funkcję administratora, miał mnóstwo obowiązków i trzeba zdawać sobie sprawę, że wcale nie obserwacje nieba były na co dzień jego podstawową pracą. Odpowiadał on za lokalne sądownictwo, pobierał podatki, zarządzał podległymi kapitule warmińskiej ziemiami. O tym, jak ważną był personą w zamku, świadczy fakt, że jako jedna z dwóch osób w tym budynku, posiadał swoją własną toaletę. Do wychodka Kopernika można zajrzeć osobiście, zwiedzając zamek - prowadzą tam strome schodki na końcu jego komnaty i jest to jedno z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejsc na terenie historycznej budowli.
Trzeba wiedzieć, że w XVI w. własny wychodek stanowił naprawdę spory luksus. Zwykli mieszkańcy zamku korzystali z wiaderek, cebrzyków i innych nocników albo po prostu chodzili w okoliczne krzaki. Mikołaj Kopernik wchodził zaś po kilku schodkach do niewielkiego pomieszczenia z małym okienkiem, w którym mógł w spokoju załatwiać swoje potrzeby i jednocześnie obserwować okolicę oraz niebo. Toaleta Kopernika widoczna jest z zewnątrz – stanowi jakby zawieszony 15 m nad ziemią wykusz w północnej ścianie zamku.
Kolka nerkowa astronoma
A skoro już przy osobistych sprawach Mikołaja Kopernika jesteśmy, astronom przez lata chorował na nerki. Jego problemem była kolka nerkowa, czyli najogólniej rzecz ujmując - problemy z odpływem moczu. Z tego powodu toaleta w pobliżu komnaty była dla niego prawdziwym wybawieniem.
Kopernik poza wykształceniem prawniczym, pasją ekonomiczną i astronomiczną, był także medykiem. Przez przynajmniej dwa lata studiował medycynę, udzielał okazjonalnie porad lekarskich, a także pasjonował się ziołolecznictwem. Swoją własną przypadłość również starał się leczyć ziołami. Używał do tego celu rośliny, której na Warmii miał pod dostatkiem, a mianowicie pokrzywy.
Jego leczenie było chyba dosyć skuteczne, ponieważ jak podają źródła naukowe, nie zmarł z powodu choroby nerek, a jako przyczynę jego odejścia z tego świata w 1543 r. podaje się udar mózgu.
Żarcik naukowców a sprawa chleba z masłem
I na koniec jeszcze jedna ciekawostka. A właściwie żarcik dwóch naukowców z USA na temat Mikołaja Kopernika. Rozpowszechnili oni bowiem teorię, że prawdopodobnie to wielki astronom nakazał ludziom jedzenie chleba posmarowanego masłem. Wcześniej nikt tego nie robił. A było to tak. Kopernik, mieszkając w Olsztynie, prowadził badania nad przyczyną pewnej zarazy, która panowała w tym grodzie przede wszystkim wśród żołnierzy. Odkrył, że ma ona związek ze spożywaniem przez nich zanieczyszczonego chleba, który podczas dostaw prowiantu często lądował na ziemi i przez to miał kontakt z zarazkami i brudem. Aby wyeliminować spożywanie przez ludzi brudnego chleba, wpadł na pomysł, aby był on wcześniej smarowany masłem, przez co wszelki brud będzie od razu widoczny. Tak też się stało, a tajemnicza zaraza wkrótce ustąpiła.
Wiele osób powtarza do dziś tę olsztyńską ciekawostkę na temat Kopernika. Trzeba jednak wiedzieć, że była ona żartem dwóch młodych badaczy historii medycyny, którzy w roku 500. rocznicy urodzin Kopernika, aby zakpić trochę z patosu towarzyszącego hucznym obchodom urodzin astronoma, opublikowali taki właśnie żarcik w jednym z pism naukowych. Sęk w tym, że część osób dowcip ten potraktowała poważnie i opowieść o Koperniku każącym smarować chleb masłem w trosce o zdrowie żołnierzy, krąży od blisko 50 lat po świecie i ciągle ma się dobrze.