Koronawirus. Dramatyczna sytuacja lotnisk. Tak źle nigdy nie było
Zazwyczaj oblegane przez tłumy, w ostatnich miesiącach zamieniły się w prawdziwe pustynie. Porty lotnicze mają za sobą jeden z najgorszych okresów w historii. I choć sytuacja powoli wraca do normy, to odrabianie strat może potrwać.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że każdego kolejnego roku większość portów lotniczych na świecie śrubowała rekordy. Ale fala ta została niedawno przerwana, a o dwucyfrowych wzrostach można na razie zapomnieć. Przedstawiciele wielu lotnisk już dawno spisali tegoroczny sezon na straty. Niezależnie od tempa, w jakim przewoźnicy będą wznawiać połączenia, a pasażerowie będą wracać do latania, ten rok będzie czasem gigantycznych spadków. I wcale nie trzeba czekać na oficjalne dane do grudnia czy stycznia, by się o tym przekonać.
Wystarczy rzut oka na liczby, które niektóre porty lotnicze zdecydowały się opublikować już teraz.
Ruszyły loty międzynarodowe z Polski. Byliśmy na lotnisku w Gdańsku
Lotniska liczą straty
Wszyscy dziś wierzą w rychłą poprawę sytuacji na rynku lotniczym. Ale ostatnie miesiące zostaną zapamiętane na zawsze. Całkowicie "uziemieni" zostali rozkochani w lataniu Amerykanie. Przytaczane przez media dane są pod tym względem druzgocące.
W ostatnich miesiącach na tamtejszych lotniskach padło wiele niechlubnych rekordów. 14 kwietnia Amerykańska Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu (TSA) poinformowała o przeprowadzeniu 87 tys. 354 kontroli bezpieczeństwa wśród osób, które ruszały w drogę z tamtejszych portów lotniczych. To bardzo mało.
By przekonać się, jak dramatycznie niska jest ta liczba, wystarczy się cofnąć o ok. półtora miesiąca, bo 1 marca br., jeszcze przed wybuchem pandemii, podobnych kontroli przeprowadzono 2,28 mln.
W porównaniu z tym samym dniem rok temu (14 kwietnia 2019 r.), spadek wyniósł zaś aż 96 proc.!
Równie źle było w Kanadzie. Przedstawiciele lotniska w Vancouver, którzy zdecydowali się podzielić garścią statystyk, poinformowali, że przez cały kwiecień z ich usług skorzystało 68 tys. pasażerów, podczas gdy rok wcześniej było ich ponad milion.
To wszystko sprawiło, że nastąpiły chwilowe przetasowania w zestawieniu największych portów lotniczych świata. W tym rankingu prym od lat wiedzie port lotniczy Atlanta – Hartsfield-Jackson (w 2019 r. obsłużył on 110 mln pasażerów). Z uwagi na zamieszanie wywołane przez pandemię w maju zwolnił on chwilowo pozycję lidera na rzecz chińskiego lotniska Chengdu-Shuangliu, które w rocznych podsumowaniach zajmowało odległe pozycje. Sztuka ta udała się, choć liczba operacji lotniczych wyniosła w tym chińskim porcie tylko 70 proc. stanu z tego samego okresu roku ubiegłego.
Lotniska w dobie koronawirusa - Europa
Równie drastycznie przedstawiają się dane z europejskich lotnisk. Z gigantycznym kryzysem przyszło się zmierzyć Wielkiej Brytanii – jednemu z potentatów, gdy chodzi o rynek lotniczy Starego Kontynentu. Wraz ze zwiększeniem obostrzeń na Wyspach, ruch na tamtejszym niebie niemal zamarł. W połowie kwietnia BBC poinformowało, że nie odbywa się dziewięć na dziesięć lotów obsługiwanych z tamtejszych portów.
Skalę kryzysu widać doskonale po największym w Europie porcie lotniczym i drugim na świecie pod względem obsługi ruchu międzynarodowego – londyńskim Heathrow. Rocznie obsługuje 80 mln pasażerów, każdego roku odnotowując stabilne wzrosty i od dekady nieprzerwanie śrubując rekordy. Ten rok będzie oczywiście inny. Tylko w I kw. 2020 r. odnotowano tam wynoszący 18,3 proc. spadek (do 14,6 mln pasażerów), a przypomnijmy, że restrykcje, które uderzyły w transport lotniczy zaczęto wprowadzać dopiero pod koniec I kw.
Kwietniowe straty okazały się znacznie bardziej dotkliwe, a ubytek liczby osób korzystających z lotniska sięgnął już 97 proc. Przedstawiciele portu nie podali dokładnych liczb. Poinformowali jedynie, że w kwietniu przez lotnisko przewinęło się ok. 200 tys. pasażerów (w kwietniu ub. r. było ich prawie 7 mln!). Dramatyczną sytuację jeszcze lepiej zobrazowały statystyki dzienne. Dla porównania, w 2019 r., średnia liczba pasażerów, którzy każdego dnia korzystali z Heathrow, wynosiła 219 tys. 458, czyli więcej niż przez cały kwiecień tego roku. Tak wielki odpływ pasażerów natychmiast odbił się na wynikach finansowych lotniska.
Oczywiście w innych europejskich metropoliach w ostatnich miesiącach wcale nie było lepiej. W porcie lotniczym Frankfurt, czyli na największym lotnisku w Niemczech i jednym z największych w Europie (70 mln pasażerów w 2019 r.), obsłużono w kwietniu 188 tys. pasażerów w porównaniu do 6 mln w kwietniu 2019 r. (spadek o 96,9 proc.).
Przerwany łańcuch polskich rekordów
Kryzys koronawirusowy mocno uderzył też w porty lotnicze w Polsce.
– W związku z wprowadzeniem zakazu lotów w marcu utraciliśmy ok. 68 proc., a w kwietniu ok. 97 proc. planowanych przychodów ze sprzedaży usług lotniskowych. Podobnie kształtowały się przychody ze sprzedaży paliw lotniczych. W marcu straciliśmy ok. 67 proc., a w kwietniu ok. 89 proc. planowanych przychodów – mówił dla "Wyborczej" Marcin Kołacz, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka.
Ucierpiały zarówno małe, jak i duże porty. Lotnisko Chopina w Warszawie, będące prymusem w naszej części Europy, obsłużyło w 2019 r. prawie 19 mln pasażerów, notując wynoszący ponad 6 proc. wzrost. W tym roku, pod względem liczby pasażerów, stołeczne lotnisko "cofnie się" w czasie o lata. Statystyki są bezlitosne. W maju br. obsłużono tam 6 tys. pasażerów (spadek o 99,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego), a od początku roku zaledwie 2,8 mln pasażerów. To wartość zbliżona do tego, co słynne Okęcie potrafiło osiągnąć w rekordowych miesiącach swojego funkcjonowania.
Loty międzynarodowe
Co dalej? O tym, jak bardzo uda się zmniejszyć rozmiary katastrofy, zdecydują teraz linie lotnicze oraz pasażerowie - ci pierwsi, stopniowo przywracając siatkę połączeń, a podróżni, kupując bilety.
I wydaje się, że na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Operatorzy chwalą się reaktywacją kolejnych tras oraz uruchamianiem nowych serwisów, a pasażerów na lotniskach przybywa. Odbicie od dna dobrze widać po statystykach publikowanych przez serwis FlightRadar. W czerwcu br. liczba wykonanych lotów komercyjnych była już "tylko" o 62 proc. mniejsza niż w czerwcu ub. r. W porównaniu z majem br. liczba lotów wykonanych w ramach operacji komercyjnych wzrosła zaś o 32 proc. Pozostaje mieć nadzieję, że odbudowa rynku lotniczego będzie przebiegać sprawnie, a sytuacja, z jaką muszą mierzyć się branża oraz podróżni z całego świata, będzie wkrótce tylko przykrym wspomnieniem.