Ksiądz "strzelał" do wiernych z pistoletu-zabawki. "Bałem się reakcji Watykanu"
Rzymskokatolicki ksiądz Timothy Pelc stał się sławny w mediach społecznościowych. To za sprawą zdjęć, na których widać, jak "celuje" do parafian z plastikowego pistoletu. "Chciałem w ten sposób zachować dystans społeczny".
Istnieje wiele sposobów na to, jak w czasie epidemii koronawirusa stosować się do zasad dotyczących higieny czy dystansu społecznego. Także duchowni musieli stanąć na wysokości zadania i poszukać rozwiązań mających na celu bezpieczne wykonywanie obowiązków w tych trudnych czasach.
Na nietypowy pomysł wpadł ojciec Timothy Pelc z parafii św. Ambrożego w amerykańskim mieście Detroit. Na zdjęciach widać, jak kierowcy podjeżdżają pod główne wejście do kościoła, a ksiądz – zaopatrzony w przyłbicę, maseczkę ochronną oraz lateksowe rękawiczki – "strzela" do parafian z plastikowego pistoletu. I choć sytuacja miała miejsce w Wielkanoc, zdjęcia dopiero w połowie maja zostały zauważone przez lokalnych mieszkańców. W ciągu kilku dni stały się viralem w sieci.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Bałem się, że dostanę reprymendę z Watykanu"
70-letni kapłan powiedział w rozmowie z portalem "BuzzFeed", że początkowo zaniepokoił się, że fotografie zaczęły krążyć w Internecie i powstało wiele memów, parodiujących nietypową metodę święcenia pokarmu w koszykach. Jednak niepotrzebnie się obawiał, ponieważ nie zrobił nic potępiającego czy niezgodnego z prawem kościelnym.
"Nasza parafia bardzo poważnie potraktowała epidemię koronawirusa, dlatego stosujemy się do wszystkich zaleceń rządu. Chcieliśmy też kontynuować tradycję wielkanocną, dlatego musieliśmy znaleźć najbardziej odpowiedni sposób, jak zrobić to w sposób bezpieczny" – wyjaśnił Pelc. Dodał, że polewanie wodą koszyczków za pomocą plastikowej broni wydawało się najwłaściwszą opcją. "Pasażerowie najczęściej trzymali je na kolanach, więc wyglądało to tak, jakbym właśnie do nich celował" - tłumaczył ksiądz.
Mieszkańcy stanu Michigan mają dość izolacji
W stanie Michigan zmarło już ok. 5 tys. osób z powodu zarażenia koronawirusem. Jednak mieszkańcy tego stanu, znużeni izolacją społeczną i poirytowani ze względu na zamknięte sklepy oraz restauracje, coraz częściej protestują na ulicach miast, w tym w Detroit czy w stolicy Michigan – Lansing. "Namawiam parafian, aby byli cierpliwi i nie poddawali się. Często powtarzają, że jeszcze nie chcą opuszczać swoich domostw" – powiedział ojciec Timothy.
Źródło: BuzzFeed
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl