Łeba jak Las Vegas? Miasto stawia na niebanalne śluby
Las Vegas to światowa stolica ślubów. Szybkich, tanich, nietradycyjnych i łatwych do uzyskania. Urzędnicy z Łeby chcą pójść w ślady „miasta grzechu” w Nevadzie i kuszą przyszłych nowożeńców niestandardową ofertą. Mają nie tylko udzielać ślubów, ale również pomóc w ich organizacji!
08.05.2017 | aktual.: 09.05.2017 09:00
Urzędnik, który chce pomóc? Brzmi podejrzanie. Ale tym z Łeby stereotypy niestraszne. Mają pomysł i nie wahają się go użyć. – Jesteśmy otwarci na nieszablonowe pomysły. Ślub w plażowym namiocie, na jachcie czy kutrze rybackim – to zależy od wyobraźni nowożeńców. We wszystkim pomożemy, doradzimy, ułatwimy dopełnienie formalności – mówi Julia Tomicka, podinspektor ds. promocji i turystyki miasta. – Do każdego klienta chcemy podchodzić indywidualnie. Będziemy niemal wedding plannerami – rozpędza się kobieta. My aż w taką euforię byśmy raczej nie wpadali (no bo jeśli urzędnicy tak pokochają nową profesję, że postanowią się przebranżowić, to kto będzie pracował w urzędach miasta i innych bardzo przydatnych miejscach?), jednak pomysł na promocję Łeby doceniamy.
A pomysł jest taki, żeby było jak w Ameryce. A nawet lepiej. – Chcemy być drugim Las Vegas. Nie chodzi oczywiście o położenie, a o ilość udzielanych ślubów. Na naszym Wybrzeżu nie ma kurortu, który specjalizowałby się w organizacji ślubów i kompleksowej obsłudze nowożeńców. Zauważyliśmy niszę na polskim rynku ślubnym i chcemy ją wypełnić. Wzięliśmy przykład z naszego miasta partnerskiego, Szczyrku, który jest górską stolicą ślubów – wyjaśnia Tomicka.
Łeba w przygotowywanej właśnie ofercie ma zachęcić przyszłych nowożeńców do korzystania z możliwości zawierania ślubu pod chmurką. W pięknych okolicznościach przyrody polskiego Wybrzeża, pośród szeleszczących romantycznie wydm i targanych wiatrem fal, która to muzyka jest niczym najsłodszy balsam dla uszu zakochanych. Innymi słowy – tak, jak kiedyś oglądaliśmy to z zazdrością na amerykańskich ślubach, a od jakiegoś czasu (czyli marca 2015 r.) możemy doświadczyć na własnej skórze. I nawet nie musimy czekać do soboty! Plenerowe śluby w Łebie mogą odbywać w sezonie w każdy dzień tygodnia.
Co więcej, władze miasta zamierzają nie tylko udostępnić chętnym miejsca, w których mogliby powiedzieć sobie "tak". Mają jeszcze inne, wspaniałe niespodzianki. – Dla nowożeńców Łeba przygotowała trzy różne odcinki plaży. W szczycie sezonu rekomendowany będzie odcinek mniej uczęszczany – nie będzie tam tłumów turystów, a jedynie piękne widoki i łebski piasek. "Wynajem" takiej plaży na ceremonię jest bezpłatny, w cenie miejscowość oferuje też przygotowane specjalnie na tę okazję dekoracje – opowiada Tomicka. Ale na tym atrakcje się nie kończą! – Łeba ze swojej strony zapewnia także biały dywan przy zejściu na plażę. Dodatkowo ślubu chętnie udzieli burmistrz Łeby, który urzęduje od dwóch kadencji, a do tej pory jeszcze nie miał okazji prowadzić ceremonii zaślubin. Błogosławieństwa może też na życzenie udzielić sam książę Łeby, Zbyszko I, w asyście dam dworu.
Jakbyście jakimś cudem nie zwrócili uwagi na tę informację, to powtórzymy. Wszystko to ma być całkowicie za darmo. Bez opłat. Oczywiście nie wliczając opłat za gruchające nad głowami zakochanych gołębie, fajerwerki straszące wszystkie okoliczne psy czy białe kucyki recytujące wiersze (fantazja nowożeńców nie zna granic, a niektóre koncepcje są takie piękne). Nie wliczając również opłaty za przybycie urzędnika na miejsce zdarzenia. A ta przyjemność kosztuje 1 tys. zł (jeśli ceremonia odbywa się w USC, cena drastycznie spada – do 86 zł).
Czyli jak w Ameryce, ale trochę inaczej. Bo w Las Vegas (nie bez kozery nazywanym także światową stolicą rozpusty) udzielenie ślubu nawet w najbardziej szalonym miejscu kosztuje 60 dol. (ok. 230 zł). Czyli trochę mniej niż 1 tys. zł, które trzeba zapłacić za wyruszenie urzędnika z Urzędu Stanu Cywilnego na plażę . A szkoda, bo przecież urzędnik też na tym korzysta – zamiast patrzeć, jak lato ucieka mu przez place przez szyby swego gabinetu, może zanurzyć nogi w piasku, wystawić głowę do słońca, wypatrzeć gdzieś w oddali pluskającą się fokę. No chyba, że pada. Wtedy wysoka cena jest zrozumiała.
Chociaż nie do końca, bo i na taką okoliczność Łeba znalazła rozwiązanie: – Szukamy miejsc na wydmach, gdzie mniej wieje, a widoki są równie piękne. Nie mamy oczywiście wpływu na warunki atmosferyczne, ale w razie niepogody Łeba bezpłatnie zaoferuje małżonkom specjalne namioty – zapewnia podinspektor ds. promocji i turystyki miasta.
Na wysoki koszt udzielenia ślubu w plenerze urzędnicy z Łeby też zresztą mają odpowiedź. Magnesem na nowożeńców mają być lokalne ośrodki, które w cenie wesela, od poniedziałku do czwartku zapewnią bezpłatne noclegi dla gości. Jakie to ośrodki? Na razie nie wiadomo, bo trwa kompletowanie oferty. A ponieważ sezon już rusza, prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku akcja wystartuje z całą siłą. Czy inicjatywa wypali? Trzymamy kciuki, bo jak wykazał sondaż z 2015 r. zlecony przez MSWiA, co trzeci Polak marzy o ślubie na łonie natury. A plaża znalazła się na pierwszym miejscu wśród najczęściej wymienianych miejsc do powiedzenia "tak" pod chmurką.