Loretto. "Białe miasteczko" w sosnowej puszczy
Na obrzeżach Puszczy Kamienieckiej znajduje się niezwykłe "białe miasteczko". Architekturą i nazwą przywodzi na myśl Włochy. To Loretto. Jedyne w swoim rodzaju miejsce, składające się z zaledwie kilku zabudowań zatopionych wśród pachnących sosnowych lasów, łąk pełnych kwiatów, w zakolu rzeki Liwiec. Od włoskiego sanktuarium Loreto odróżnia je wszystko. Nawet jedno dodatkowe "t" w nazwie.
Są na świecie tacy ludzie, którym udaje się spełniać marzenia i realizować nawet najdziwniejsze wizje. Jak na przykład taką, żeby na odludziu, w sosnowej puszczy na Mazowszu stworzyć kopię włoskiego sanktuarium znad Adriatyku. Jak się okazuje – jest to możliwe, choć wymaga nie lada determinacji i samozaparcia. Tak właśnie powstało polskie Loretto – odpowiednik włoskiego miasta słynącego z kultu Maryi.
Co takiego ma w sobie włoskie Loreto, że ksiądz, Ignacy Kłopotowski, postanowił sklonować je w Polsce?
Włoski pierwowzór
Na malowniczym wzgórzu Prodo nad Morzem Adriatyckim posadowione jest miasto, a w nim ogromna bazylika, we wnętrzu której kryje się niewielki domek. Podobno jest to autentyczny dom Maryi, w którym dorastała ona, przyjęła zwiastowanie, a później wychowywała małego Jezusa.
Dom ten został przewieziony z Nazaretu do Włoch przez rodzinę kupiecką De Angelis, która chciała w ten sposób uchronić go przed zniszczeniem przez Turków w 1291 r. Czy tak było w rzeczywistości – trudno powiedzieć, choć badania archeologiczne w dużej mierze to potwierdzają. Prawdą natomiast jest, że do włoskiego Loreto ciągną co roku tłumy pielgrzymów. Nad wejściem wita ich napis "Tu słowo stało się ciałem".
Od Zenówki do Loretto
Ale wróćmy do lat 20. ubiegłego wieku i do marzenia księdza Ignacego, aby stworzyć w Polsce Loreto. Ksiądz Kłopotowski, który był proboszczem w jednej z warszawskich parafii w 1928 roku kupił duży, stary majątek ziemski o nazwie Zenówka, a zaraz potem drugi majątek - Osówka. Sprowadził do nich siostry zakonne ze zgromadzenia loretanek (Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej, które wcześniej sam założył). I zmienił nazwę z Zenówki na Loretto. Dla odróżnienia od włoskiego miasta dokładając dodatkowe "t" w środku. Ale wcale nie miał pomysłu, żeby budować tu wielkie sanktuarium, jak we Włoszech. Skupił się raczej na duchowym wymiarze tego miejsca.
Plan był taki, aby prowadzić na uboczu Warszawy działania dobroczynne i stworzyć warunki do odpoczynku dla najbiedniejszych dzieci z warszawskiej Pragi oraz dla ciężko pracujących w drukarni sióstr zakonnych. Już w pierwszym roku odbyły się tu kolonie dla dzieci, a kilka tygodni później schronienie znalazła grupa bezdomnych starszych ludzi.
Siostry zakonne – choć miały odpoczywać – ciężko pracowały, aby podupadły majątek utrzymywać w dobrym stanie, a nawet ten stan znacząco poprawiać. Z czasem na ich terenie powstała kaplica, a do majątku coraz liczniej zaczęli przybywać pielgrzymi. Polskie Loretto stało się ważnym miejscem kultu Maryi. Otrzymało też w darze kopię włoskiej figury Matki Boskiej Loretańskiej.
Niestety – ksiądz Kłopotowski nie doczekał tych dni. Zmarł nagle na zawał serca zaledwie kilka lat po założeniu Loretto. Choć pierwotnie został pochowany na warszawskich Powązkach, jego ciało ostatecznie trafiło na teren sanktuarium, gdzie spoczywa w grobowcu na lokalnym cmentarzu.
Biały kamień, włoski styl i brak zasięgu
Tymczasem dzieło jego życia rozrasta się i pięknieje z każdym rokiem. Od dwóch lat nie jest to już tylko zespół domów i kaplica. W 2019 roku ukończono bowiem budowę kościoła wraz z towarzyszącymi mu obiektami. Architektonicznie wyraźnie nawiązują do stylu zabudowy z rejonów południowej Europy. Biały kamień i charakterystyczne geometryczne kształty odcinają się na tle gęstego sosnowego lasu, tworząc w tej puszczy jakby kawałek innego świata.
Obecnie Loretto ma status sanktuarium. Każdego dnia można tu spotkać pielgrzymów, uczestników rekolekcji i dni skupienia, ludzi szukających wyciszenia, a także krzątające się pomiędzy zabudowaniami zakonnice oraz ich podopiecznych – ludzi starych i schorowanych. Wszystko zatopione jest w ciszy. Nikt się tu nie spieszy, nie podnosi głosu. Nie warto szukać tu zasięgu telefonicznego czy internetowego. Pojawia się co jakiś czas, ale nie ma sensu na niego liczyć.
Odwiedzający Loretto mogą natomiast przenocować w jednym z dwóch domów pielgrzyma, posilić się w jadalni, a jeśli przyjeżdżają tylko na chwilę - odwiedzić kawiarnię, w której sprzedawane są jedyne w swoim rodzaju, pyszne ciasta pieczone przez siostry loretanki.
Gorąco polecam – nie tylko osobom wierzącym, ale także wszystkim, którzy szukają spokoju i wyciszenia.
Loretto - jak dotrzeć?
Loretto znajduje się przy drodze nr 62 ok. 60 km, na północny wschód od Warszawy. Z trasy S8 w kierunku Białegostoku na wysokości Wyszkowa trzeba skręcić w prawo w drogę 62 w stronę Łochowa i w Pustych Łąkach odbić w lewo na Loretto. Zobaczycie wśród drzew sporych rozmiarów parking.
Do miejscowości Puste Łąki dojeżdżają również autobusy. Stamtąd już trzeba dotrzeć do celu piechotą – to około półgodzinny spacer przez las.