Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu. Niesamowita podróż w czasie
W Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu można poczuć klimat miejscowości znajdujących się na terenie dawnej Galicji. Jest to możliwe dzięki rekonstrukcji fragmentu zabudowy małomiasteczkowej. Jakie produkty sprzedawano w sklepiku kolonialnym? Które fryzury cieszyły się największą popularnością? Co wchodziło w skład wyposażenia starego gabinetu dentystycznego? Na te i inne pytania otrzymamy odpowiedzi podczas zwiedzania kilkunastu budynków otaczających niewielki plac.
Miasteczko Galicyjskie to oddział Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Ale z pewnością nie przypomina ono typowych muzeów, w których wszystkie eksponaty chroni szklana szyba, a tablice informacyjne zawierają pełno zawiłych pojęć. Choć nie jest oryginalnym miasteczkiem, lecz rekonstrukcją domów i punktów usługowych odwzorowanych na podstawie starych zdjęć i materiałów archiwalnych, to zdecydowanie można poczuć tam klimat minionych wieków.
Niezastąpione są opowieści przewodników – pasjonatów odpowiadających za poszczególne części ekspozycji. W jej skład wchodzi łącznie 20 obiektów. Do wielu z nich można wejść.
Sklepik kolonialny, w którym można znaleźć prawie wszystko
Dużo frajdy młodszym i starszym turystom sprawia wizyta w bogato wyposażonym sklepiku kolonialnym. Stanowi on kopię budynku z Zakliczyna.
W dawnych czasach nie było ścisłego podziału sklepów ze względu na oferowany w nich asortyment. Nic więc dziwnego, że w owym sklepiku zobaczymy tzw. mydło i powidło. Kolorowe cukierki obok środków czystości czy kawa bez towarzystwa ciastek to norma.
Mali wczasowicze prawdopodobnie po raz pierwszy wypróbują sklepową wagę, na której nie pojawi się automatyczny wyświetlacz, lecz trzeba będzie pobawić się z odważnikami. Starsi natomiast z sentymentem obejrzą: dawne opakowania po produktach takich marek jak Dr. Oetker czy Lipton, wielką maszynkę do mielenia kawy, a także kasę fiskalną z mnóstwem zdobień.
Poczta galicyjska, czyli nieodłączny element komunikacji
Choć obecnie nie zrobimy zakupów we wspomnianym sklepie kolonialnym, to możemy to nadrobić na pobliskiej poczcie. Chętni mogą zaopatrzyć się w różnego rodzaju pocztówki, stare banknoty, mapy, ręcznie wykonywane pamiątki i inne drobiazgi. Ale to nie sprawunki są tam najważniejsze. Warto odejść od lady i przejść się po całym pomieszczeniu.
Przy ścianie stoi budka telefoniczna z "minipodsłuchem" oraz biurko stanowiące miejsce pracy osoby zajmującej się pisaniem listów na zlecenie. Trzeba bowiem pamiętać, że analfabetów wtedy nie brakowało, a listy były przecież podstawowym sposobem komunikacji na odległość. Na klientów poczty czujnie spogląda z powieszonego portretu cesarz Franciszek Józef I.
Salon fryzjerski nie dla wszystkich
Po załatwieniu niezbędnych spraw w sklepie i na poczcie, pora na wizytę w salonie fryzjerskim. Niestety, w dawnych czasach nie każdy mógł sobie na nią pozwolić. Brak dostępu do bieżącej wody czy prądu przyczyniał się do horrendalnych cen. Najbardziej zamożna klientela ówczesnej Galicji decydowała się na rozmaite fryzury, a o wielu z nich powiedzielibyśmy dzisiaj, że były co najmniej nieco dziwne. Ale o gustach się ponoć nie dyskutuje. Moda bywa zmienna, choć równie często powraca. Zresztą współcześnie wiele osób także decyduje się na dość kontrowersyjne ozdoby.
Podczas zwiedzania tutejszego salonu fryzjerskiego można nie tylko obejrzeć rysunki niecodziennych fryzur, ale również dowiedzieć się o metodach obsługiwania "lokówki" czy ręcznej maszynki do włosów. Przy odrobinie szczęścia poznamy też przepis na naturalną zmianę ich koloru dzięki sekretnym barwnikom z roślin.
Atelier fotograficzne, czyli zdjęcie u profesjonalisty
Gdy nowa fryzurka w końcu gotowa, czas uwiecznić efekt na zdjęciach u zawodowego fotografa. Na środku atelier fotograficznego stoi ogromny aparat studyjny, którego obsługa na pierwszy rzut oka nie wygląda na łatwą. Chętni mogą spojrzeć przez jego obiektyw lub usiąść na wygodnym siedzeniu, na specjalnie przygotowanym tle.
Dla miłośników eksponatów zgromadzono: stare rekwizyty, stroje, zabytkowe aparaty w różnych rozmiarach oraz liczne fotografie ozdabiające ściany i gabloty.
Gabinet dentystyczny jako miejsce grozy
Na koniec pozostaje wizyta w mniej przyjemnym, ale równie ciekawym miejscu, czyli gabinecie dentystycznym. Można tam obejrzeć dawne wyposażenie – fotel oraz rozmaite przyrządy. Już na sam ich widok bywa, że niektórym turystom robi się niedobrze. Choć dzisiejsze znieczulenia są dla wielu osób bolesne, to w żadnym stopniu nie da się tego porównać do bólu pacjentów sprzed 100 czy 200 lat, którzy o łagodniejszej formie zabiegów mogli jedynie pomarzyć.
Odwiedziny zrekonstruowanego, starego gabinetu dentystycznego pozwalają docenić postęp medycyny.
Na odwiedzających czekają ponadto m.in. stary ratusz, warsztat zegarmistrza, karczma, pracownie rzemieślnicze, apteka z drogerią, pracownia garncarza, remiza strażacka i wiele innych obiektów.
Miasteczko Galicyjskie - praktyczne informacje
Bilet normalny na około godzinne zwiedzanie wnętrz budynków na terenie Miasteczka Galicyjskiego na obrzeżach Nowego Sącza kosztuje 16 zł, a ulgowy 12 zł. W środy wstęp na wewnętrzne wystawy jest bezpłatny. Sam spacer po klimatycznym miasteczku, bez wchodzenia do środka, jest darmowy codziennie.
Miasteczko Galicyjskie jest czynne od 1 maja do 15 października od wtorku do niedzieli w godzinach 10 – 18, a od 16 października do 30 kwietnia od środy do niedzieli w godzinach 9 – 16.