Mroźna Rosja. Jakucja to miejsce wyłącznie dla twardzieli
W czasie, gdy u nas przy niskich temperaturach wiele osób zastanawia się, w jaki sposób dotrze do pracy, tam życie toczy się zwyczajnie. Bo -30 st. C nikogo tam nie przeraża. Witajcie w Jakucji – regionie, w którym odnotowano rekord najniższej temperatury dla miejsca stale zamieszkiwanego przez człowieka.
Wystarczy przegląd pogody z ostatnich dni, by przekonać się, że rozległa Jakucja, która jest największą na świecie jednostką podziału administracyjnego (jako niezależny kraj pod względem powierzchni mieściłaby się w pierwszej dziesiątce), to miejsce dla prawdziwych twardzieli. -41, -43, -37, -45 st. C – takie temperatury odnotowano w ostatnich dniach w 300-tysięcznej stolicy Republiki Sacha (oficjalna nazwa Jakucji). To wcale nie jest jeszcze tak źle, bo ubiegłej zimy w niektórych częściach Jakucji termometry pokazywały -59 st. C. Przy takich temperaturach życie na wielu poziomach zostaje wywrócone do góry nogami, ale tylko z punktu widzenia ludzi, którzy do takich mrozów nie przywykli. Dla tutejszych to wszystko jest normalnością.
Przy temperaturach, jakie panują zimą w Jakucji, jedzenie wielu potraw na zewnątrz staje się niemożliwe. Wszystko niemal natychmiast zamarza. Z mokrych ubrań można natomiast tworzyć rzeźby, bo wyniesione na zewnątrz natychmiast sztywnieją. Wilgoć na twarzy natychmiast zamienia się w cienką warstwę lodu, a na rzęsach osadza się szron. Panie z długimi, odsłoniętymi włosami wyglądają tu jak królowe lodu. Ostrożność muszą zachować ludzie korzystający z okularów, które w takich warunkach przymarzają do twarzy. To wszystko nie zraża jednak żyjących w tak ekstremalnych warunkach ludzi.
Niektórzy przy takich temperaturach zażywają kąpieli, twierdząc, że to... dobre dla zdrowia. Komunikacja miejska działa w tym czasie bez problemów – autobusy wyposażone są w podwójne oszklenie. Rozruch ich silników odbywa się często dzięki systemom ogrzewania, a na noc jednostki napędowe przykrywa się kocami. Targowiska też działają - nawet przy -50 st. C.
Dzieciakom taki mróz niestraszny
Ale nawet w Jakucji, gdzie ludzie są wyjątkowo twardzi i zahartowani, pod koniec 2020 r. miała miejsce sytuacja, która codziennością nie jest. W połowie grudnia, w ciągu dnia, termometry w Jakucku pokazały -48 st. C. W związku z tym zapadła decyzja o zamknięciu szkół (w Polsce zamknięcia szkół zdarzają się przy utrzymujących się przez kilka dni kilkunastu stopniach mrozu). Najmłodsi jednak ani myśleli o tym, by schronić się w domach, a postanowili wykorzystać ten czas na zabawę na świeżym powietrzu. W lokalnych mediach pojawiły się zdjęcia i nagrania dzieciaków szalejących na sankach.
Decyzja o zamknięciu szkół w Jakucku następuje wtedy, gdy spełnionych zostaje kilka warunków – przez dłuższy czas musi się utrzymywać temperatura z zakresu -42 do -50 st. C. Ale często występować muszą też inne czynniki, np. silny wiatr. Bywa też, że gdy kryteria te zostają spełnione, na przywilej zwolnienia z zajęć szkolnych liczyć mogą tylko najmłodsze dzieci.
Ale w czasie, gdy dzieciaki i młodzież z Jakucku mogą się już cieszyć z wolnego, w oddalonym o 700 km Ojmiakonie (termometry pokazały tu kiedyś -71,2 st. C) trzeba jeszcze zacisnąć zęby. Najmłodsze dzieci nie muszą przychodzić tam na lekcje dopiero przy -52 st. C, a starsze muszą zaczekać, aż słupki rtęci pokażą temperaturę o kolejne 4 st. niższą. Ale Ojmiakon wcale nie jest jeszcze najzimniejszym zamieszkanym miejscem na naszej planecie. Tytułem globalnej stolicy zimna "cieszy się" jakucki Tomtor (wieś zamieszkiwana przez ponad tysiąc osób, oddalona o 30 km od Ojmiakonu), gdzie w 2004 r. temperatura spadła do -72,2 st. C.
Do życia w takim miejscu można jednak przywyknąć. Mało tego, niektórzy przedstawiciele lokalnej społeczności nie wyobrażają sobie nawet życia w innej części świata. Ciekawej obserwacji dokonał na tym polu Alexis Pazoumian, fotograf i autor książki "Sacha". Jego dziadek opowiadał mu o podróżach do różnych ekstremalnych części Rosji, a on pewnego dnia postanowił na własnej skórze sprawdzić, jak żyje się w Jakucji. Wg niego, ludzie, którzy żyją w tym miejscu, wcale nie mają smutnego życia. Nie przejmują się aurą ani faktem, że zimą dnie są tu naprawdę krótkie. Potrafią tymczasem czerpać pełnymi garściami z tego, co mają.
- Większość Jakutów cieszy się z tego, że tu żyje. Kolejne pokolenia dostosowały się do tej codzienności. Gdy jest za zimno, szkoły odwołują zajęcia. Ale przez większość czasu ludzie spędzają czas poza domami – chodzą do kina, robią lodowiska, mają normalne życie. Przyzwyczaili się do tego. Niektórzy mówią, że nie zamieniliby tego na nic na świecie – powiedział Pazoumian cytowany przez "British Journal of Photography". - Gdybym miał podsumować to, co uderzyło mnie najbardziej, to powiedziałbym, że jest to ich pęd do życia i instynkt przetrwania, który wydaje się być zapomniany w naszych bezpiecznych i komfortowych miastach.
Trudna sytuacja zwierząt
Ale to, co dla mieszkających tam ludzi stało się normalnością, a dla turystów stanowi ciekawostkę, dla wielu mieszkających tam zwierząt oznacza dramat i nieustającą walkę o przetrwanie. Aktywiści zwracają uwagę, że zamarzające zwierzęta to w Jakucji chleb powszedni. Działacze walczący o los zwierząt regularnie interweniują w sprawach psów czy kotów, które egzystują w złych warunkach albo trafiły na ulicę. Często ratunek nadchodzi za późno. Wolontariusze zauważają, że mimo takich ekstremalnych okoliczności, nawet stolica Jakucji nie dysponuje odpowiednią infrastrukturą, by zapewnić schronienie czworonogom.
Ci, którzy w celach turystycznych przybywają do Jakucji z ciekawości, też oczywiście łatwo nie mają. Przybysze chcący zobaczyć na własne oczy, jak wygląda tam egzystencja, przyznają, że trudno opisać słowami panujące zimno. O szybkim oswojeniu się z takimi mrozami w czasie krótkiego pobytu nie ma nawet mowy. Zawilgocone części ubrań natychmiast zamarzają. Zdjęcie rękawiczek jest tu właściwie niemożliwe, bo ręce natychmiast kostnieją, a noszenie ich przez cały czas jest bardzo kłopotliwe dla zjawiających się tam turystów, którzy pragną wykonać pamiątkowe zdjęcia.
- Jak odczuwa się takie zimno? Choć noszenie rękawic nie jest komfortowe, trzeba je mieć przez cały czas, bo dojdzie do odmrożenia palców. To dlatego mogłem filmować tam jedynie w formie serii bardzo krótkich klipów – przyznaje w rozmowie dla "The Siberian Times" Siemion Simiczew, który przygotował materiał zdjęciowy przy temperaturze -51 st. C.
Mimo takich warunków, turystów w Jakucji nie brakuje. Wielu chce na własnej skórze sprawdzić, czym jest takie przenikliwe i powodujące ból zimno.
- Dla nas Europejczyków to coś całkowicie nowego. Nigdzie nie ma takich warunków poza tym miejscem. To jest jakieś ekstremum – podsumował turysta z Francji dla stacji Euronews.