Na lotnisku coś biegało pod nogami pasażerów. "Myślałam, że mi się przywidziało"
Gdy czekając na przesiadkę na lotnisku, zobaczyłam mysz, myślałam, że mi się przywidziało. Ale to nie były zwidy. Maleńki gryzoń po kilku minutach znowu wyskoczył z dziury w obudowie ławki i przebiegł pod nogami pasażerów. - Mamo, mysz! - krzyknęła po polsku przerażona dziewczynka. A ja, zamiast uciekać, wszystko nagrałam.
Port lotniczy we Frankfurcie to największe lotnisko w Niemczech. Obsługuje ponad 60 mln pasażerów rocznie, z setkami połączeń międzynarodowych i krajowych. To także popularne lotnisko przesiadkowe i właśnie z tego powodu się na nim znalazłam.
Coś biegało pod nogami
Po wyjściu z samolotu przycupnęłam w okolicy tablicy informacyjnej w oczekiwaniu na informację o bramce do mojego kolejnego lotu. Nie była to nudna przesiadka. Nie zdążyłam się dobrze usadowić, gdy nagle zobaczyłam, że coś przebiegło pod nogami jednego z pasażerów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zyskuje coraz większe grono fanów. "Wspaniałe samopoczucie"
Najpierw myślałam, że mi się przywidziało, ale gdy nagle dziecko krzyknęło, że widzi mysz, to byłam pewna, że nie mam zwidów. Kilka osób aż podskoczyło ze swoich siedzeń i krzyknęło. Kobiety piszczały. Inni niewzruszeni ze słuchawkami w uszach nie mieli pojęcia, co się dzieje... pod ich nogami. Ja zaczęłam nagrywać myszkę, która wyskakiwała z dziury w obudowie ławki. Czasem tą samą stroną, innym razem nagle pojawiała się kilka metrów dalej.
Mimo prośby pasażerów, nikt z obsługi nie zareagował, by ją przegonić lub złapać. Brakowało tylko kota. I choć takiego widziałam na lotnisku w Marakeszu, to nie pomyślałam, że mógłby się przydać.
5 tys. łapek na myszy
O problemie z myszami na lotnisku we Frankfurcie pisaliśmy dokładnie rok temu. Okazuje się, że niewiele się zmieniło. Wówczas rzecznik lotniska Stefanie Wagner zapewniała, że lotnisko jest świadome problemu. - Fakt, że obecnie obserwuje się więcej myszy, wynika również z pory roku. W środku jest ciepło, więc gryzonie chronią się przed zimnem w terminalu - dodała.
Jak biuro prasowe tłumaczy się teraz? - Zasadniczo myszy nie są problemem dla lotniska. W końcu port we Frankfurcie jest małym miastem, do którego i z którego średnio dziennie przylatuje i odlatuje ok. 190 tys. pasażerów. Supermarkety, centra handlowe, budynki przemysłowe i większe stacje kolejowe również miewają na swoich terenach populację myszy - tłumaczy Christian Engel z biura prasowego lotniska we Frankfurcie.
- Podchodzimy do tego problemu bardzo poważnie: na przykład mamy w użyciu ok. 5000 pudełek z przynętą i pułapek zatrzaskowych. Jesteśmy również w bliskim kontakcie z koncesjonariuszami i współpracujemy z profesjonalnymi firmami zajmującymi się dezynsekcją. Zwiększyliśmy również liczbę naszych pracowników.
Jak podkreśla, każdy ma wpływ na obecność myszy na lotnisku. - Pasażerowie, goście i pracownicy również mogą się przyczynić, ponieważ gryzonie przyciąga pożywienie. Kluczowe jest, aby śmieci i jedzenie nie były pozostawiane na zewnątrz i aby odpady były wyrzucane do licznych koszy na śmieci - dodaje Engel w rozmowie z WP.
Rzeczniczka prasowa gdańskiego lotniska Agnieszka Michajłow przyznaje z kolei, że na terenie tego portu lotniczego dwa razy w roku profilaktycznie przeprowadza się deratyzację we wszystkich budynkach. - Dodatkowo w pomieszczeniach ze śmietnikami robimy dezynsekcję i dezynfekcję. Jeśli to konieczne, na bieżąco zlecamy wykonanie dodatkowych deratyzacji - informuje Agnieszka Michajłow.