Największy błąd podczas spotkania z jeżem. "Dostawaliśmy 2-kilogramowe potwory"
Wiele osób, chcąc pomóc jeżom, czyni im nieświadomie krzywdę, np. tucząc je przez zimę w domu i wypuszczając wiosną na wolność. - To tak jakby 150-kilogramowego mężczyznę średniego wzrostu wypuścić do lasu, dać mu dzidę i powiedzieć, że ma teraz polować - mówi nam Oktawian Szwed z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Jeżurkowo".
Jeże są gatunkiem hibernującym. W sen zimowy zapadają z reguły w listopadzie, a pierwsze budzą się z niego na początku marca. Aby przetrwać ten okres, muszą zgromadzić odpowiednie zasoby energetyczne, które umożliwią im hibernację. W stanie snu zimowego zmienia się cała ich fizjologia. Zwalnia oddech, tętno, a temperatura ciała spada do ok. 4-5 st. C.
- Jeże potrzebują wówczas zapasów tłuszczu, który zbierają przez całą jesień. Muszą przede wszystkim przybrać na wadze. Najbardziej potrzebujące o tej porze roku są młode osobniki z późniejszych miotów, które przed zapadnięciem w sen zimowy powinny ważyć ok. 700 g - mówi nam Oktawian Szwed, prezes fundacji Primum, prowadzącej Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Jeżurkowo". - Jeż, który nie uzyska przed hibernacją odpowiedniej wagi, prawdopodobnie nie wybudzi się wiosną albo obudzi się zbyt wcześnie. A jeśli obudzi się w styczniu lub lutym, to wiadomo, co go czeka. Prawdopodobnie nie dożyje wiosny - tłumaczy.
Jeże jedzą mięso, a nie warzywa czy owoce
Wiele osób usiłuje za wszelką cenę pomóc jeżom przed zimą. Niestety, często robi się to nieumiejętnie. Zamiast pomóc, można tym zwierzętom zaszkodzić. W mediach społecznościowych utarło się fałszywe przekonanie o tym, że małe jeże nie przeżyją. Dlatego osobniki z późnych miotów bywają wyłapywane przez ludzi jeszcze przed końcem lata.
- Powinniśmy pomagać tylko zwierzętom, które ewidentnie potrzebują pomocy. Do ośrodków powinny trafiać więc tylko ranne, chore lub osłabione osobniki. A ludzie niestety często przynoszą zdrowe jeże. Młodym, zbyt małym jeżom powinniśmy pomagać w październiku i listopadzie, a nie na początku września - opowiada prezes fundacji Primum.
Jeże są drapieżnikami, głównie owadożercami. A to oznacza, że nie powinniśmy ich karmić owocami czy warzywami. Tak się jednak błędnie przyjęło i dlatego często można spotkać się z wizerunkiem jeża niosącego na grzbiecie np. jabłka.
- Codziennie odbieramy telefony od ludzi, którzy znajdują jeże i zabierają je, często zupełnie bez potrzeby. Biorą jeża do domu, bo uważają, że potrzebuje pomocy. Dają mu jabłko i sałatę i dzwonią, aby powiedzieć, że jeż jest chory, bo nie chce jeść - mówi Szwed.
Młode, rosnące zwierzęta najkorzystniej jest natomiast karmić karmą dla kociąt, która zawiera wszystko, co jeżowi jest potrzebne w odpowiednich proporcjach.
- Ludzie często karmią jeże wyłącznie larwami karmowymi, które zawierają zdecydowanie za dużo fosforu. Przez to zwierzęta mają odwapnione kości. Mieliśmy takie przypadki. Niektóre przywożone do nas jeże nie były nawet w stanie się przez to samodzielnie poruszać - dodaje prezes fundacji Primum.
Jeże nie powinny spędzać zimy w niczyim domu
Innym, często popełnianym błędem jest zabieranie jeży do domu na czas zimy. Stan zwierząt trzymanych w niewoli bardzo często się pogarsza. Trzymanie jeża przez całą zimę w temperaturze pokojowej powoduje, że nie zapadnie on w sen zimowy.
- Ludzie tego w ogóle nie rozumieją. Mieliśmy takie sytuacje, że zwierzęta, które spędziły całą zimę w czyimś domu, przybrały ogromnie na wadze. Niektórzy wyhodowali 2-kilogramowe potwory, które były całkowicie niewydolne środowiskowo. To tak jakby 150-kilogramowego mężczyznę średniego wzrostu wypuścić do lasu, dać mu dzidę i powiedzieć, że ma teraz polować - tłumaczy Oktawian Szwed.
Należy pamiętać, że jeże to nie są psy ani koty, tylko dziko żyjący gatunek chroniony. Dlatego powinniśmy zachowywać się wobec nich rozsądnie. Jeśli nie mamy pewności, co zrobić, lepiej skontaktować się z ośrodkiem pomocy dzikim zwierzętom.
Chcesz pomóc? Zostaw materiały do budowy "domku"
W sieci panuje również moda na stwarzanie dzikim zwierzętom warunków do bezpiecznego bytowania w naszych ogrodach. Ludzie często zamawiają z internetu np. domki dla jeży, które nie są dla nich odpowiednie i zamiast pomóc, mogą zaszkodzić.
- Teren przypadający na jednego jeża w naturze to ok. 5 ha. Więc nawet jeśli któryś z nich odwiedza nasz ogród, to wcale nie oznacza, że w nim mieszka. Ale jeśli już go dokarmiamy, możemy również spróbować pomóc mu stworzyć miejsce do zahibernowania. Może je zaakceptuje - mówi nam właściciel "Jeżurkowa".
Najważniejsze jest pozostawienie materiałów: liści i suchych traw. Dlatego nie grabmy ich jesienią. A skoro już grabimy, to zostawiajmy do wiosny w postaci stert. Tworzenie gotowych miejsc do hibernowania stało się modne w ostatnim czasie. Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach:
- Po pierwsze, gatunek ma kilkanaście milionów lat i obywał się bez domków, więc może zamiast je stawiać, lepiej stworzyć naturalne miejsce do hibernowania dla jeża (np. w zadaszonej drewutni można zostawić liście i sianko, które jeż wykorzysta). Po drugie, jeśli już zdecydujemy się na domek, to powinien on być odpowiedniej wielkości, bo gniazdo hibernacyjne jeża może mieć do pół metra średnicy. Domki, które ludzie kupują w internecie, bywają 2-3 razy za małe. Najlepiej zbudować taki domek samemu - podsumowuje Szwed.