Nie tylko opóźniony lot czy zgubiona walizka. Koszmar, który może zepsuć każdy wyjazd
Urlop, kilka tygodni wypoczynku, a do tego wymarzony wyjazd. Czy coś może pójść nie tak? Czasami wystarczy niewiele, aby zaplanowany wyjazd zamienił się w prawdziwy horror.
Wakacje utożsamiane są z relaksem i przyjemnością. Prawdą jest jednak, że w ich trakcie nie można niczego wykluczyć. Czasami nie wystarczy nawet najbardziej precyzyjnie napisany scenariusz – niektórych rzeczy nie da się po prostu zaplanować albo przewidzieć. Na mnóstwo z nich nie mamy żadnego wpływu. Lista koszmarów, które mogą zmącić nasz spokój jest długa.
W ramach badań przeprowadzonych przez brytyjski ośrodek badania opinii publicznej OnePoll, poświęconych doświadczeniom, jakie mogą stać się naszym udziałem w czasie podróży, zapytano nie tylko o to, co najbardziej napawa nas lękiem, gdy ruszamy w podróż. 2 tys. osób spytano też o osobiste doświadczenia. W ten sposób powstała lista prawdziwych koszmarów, których nikt nie chciałby przeżyć na własnej skórze. Trzeba przyznać, że niektóre z przytoczonych przykładów to wyższa szkoła abstrakcji.
Śmierć w przestworzach
Jedna z wymienionych sytuacji, która przytrafiła się osobie biorącej udział w badaniu, faktycznie podnosi ciśnienie – to zgon na pokładzie samolotu. Jeden z ankietowanych przyznał, że w trakcie jego lotu umarł pasażer. Sytuacja, w której ktoś siedzący gdzieś obok nagle wydaje ostatnie tchnienie, jest makabryczna. I choć prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest statystycznie znikome, to do podobnych sytuacji dochodzi każdego roku. Przymusowe lądowania samolotów, spowodowane śmiercią pasażera w trakcie lotu, mają miejsce systematycznie także na polskich lotniskach.
W 2014 r. w Gdańsku wylądował samolot z Helsinek, choć jego portem docelowym był Frankfurt. Na pokładzie samolotu zmarł pasażer z amerykańskim obywatelstwem. Pasażerowie zaniepokoili się stanem mężczyzny, gdy przez dłuższy czas nie wykazywał on żadnych odruchów. Obawy załogi niestety się potwierdziły. Po wylądowaniu w Trójmieście lekarz stwierdził zgon nieszczęśnika. Podobna sytuacja miała miejsce w maju br. na największym polskim lotnisku. W Warszawie wylądował wtedy samolot lecący ze Szwecji do Turcji. Wszystko z powodu zgonu 58-letniego pasażera.
We wrześniu br. do podobnego zdarzenia doszło w czasie lotu z Manchesteru na Ibizę. W trakcie lotu jeden z pasażerów zaczął narzekać na duszności. Jego stan pogarszał się z minuty na minutę. I choć załoga zareagowała błyskawicznie, decydując się na awaryjne lądowanie, po posadzeniu maszyny na lotnisku w Tuluzie okazało się, że na ratunek jest już za późno.
Taka śmierć nieznajomego współpasażera, choć teoretycznie nie powinna mieć wpływu na wakacyjne plany, poza oczywistym opóźnieniem lotu, u wielu osób wywołuje traumę – i to nie tylko na czas wakacji, ale czasami na całe życie. Większość linii lotniczych ma opracowane procedury postępowania w takich sytuacjach. Ważna informacja – pasażerowie siedzący obok zmarłej osoby nie są pozostawiani sami sobie, nie siedzą też obok niej do końca lotu, jak głoszą niektóre miejskie legendy. Nieboszczyka najczęściej przykrywa się kocem, a miejsce sąsiadujące pozostawia się wolne. Istotne jest również to, że pracownicy linii nigdy na własną rękę nie mogą stwierdzić zgonu w trakcie lotu. Może to zrobić dopiero lekarz. Mówi się w związku z tym, że – przynajmniej od strony proceduralnej – śmierć w trakcie lotu nie jest możliwa.
Gdy ktoś lub coś dybie na nasze życie i zdrowie
Podczas lotu może się zdarzyć, że nie tylko będziemy świadkami czyjejś śmierci. Bywa też tak, że ktoś zaczai się na nasze życie. Jedna z osób biorących udział w badaniu przyznała, że w czasie podróży nagle zaczął ją dusić jeden ze współpasażerów. Robił to tak mocno, że omal nie doszło do tragedii. Olbrzymi pech spotkał też innego z badanych, który przyznał, że wyjeżdżając na wakacje i będąc już o krok od upragnionego celu, złamał nogę. Sposób, w jaki to zrobił, był jednak kuriozalny – chwilę wcześniej jego stopa zaplątała się w pasek od walizki.
Zaraz się rozbijemy. A nie, to jednak pomyłka
Inna z osób przyznała, że największym koszmarem, jaki zdarzyło się jej przeżyć w czasie podróży, był lot samolotem przelatującym przez strefę intensywnych burz. W pewnym momencie sytuacja była już tak zła, że załoga samolotu nakazała pasażerom przygotować się na uderzenie i przybrać odpowiednią pozycję. Podobne zdarzenia wiążą się z ryzykiem poważnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Pół biedy, kiedy podniesiony alarm jest uzasadniony. Czasami bywa jednak i tak, że pasażerowie ostrzegani są przed niebezpieczeństwem, którego nie ma. Tak było w trakcie jednego z lotów pomiędzy Londynem a Hongkongiem, gdy piloci omyłkowo odtworzyli komunikat o konieczności lądowania na morzu. Choć nie było żadnego zagrożenia, a samolot znajdował się w bezpiecznej pozycji, podróżni modlili się albo żegnali się z życiem. Za "niedogodności" pasażerowie zostali... przeproszeni.
Traumatyczne wspomnienia zostały zresztą zdominowane przez historie mające związek z bezpieczeństwem. Jeden z pasażerów przyznał, że jego najgorsze doświadczenie dotyczy lotu, podczas którego piloci kilkukrotnie wykonywali procedurę awaryjnego lądowania. Dopiero trzecie było skuteczne, dzięki czemu pasażer może dziś opowiadać o swojej "przygodzie". Inny z podróżnych najgorzej wspomina lot, podczas którego samolot, zbliżając się do lotniska docelowego, został uderzony przez piorun. Piloci przerwali procedurę podejścia i zdecydowali się skierować na inne, odległe lotnisko.
Niestety, na tym lista potencjalnych koszmarów się nie kończy. Jedna z zaprezentowanych sytuacji, które miały poważny wpływ na przebieg podróży, dotyczyła dziecka. I wcale nie chodzi o to, że jakiś mały berbeć zakłócał spokój pozostałych pasażerów poprzez głośny krzyk. Ankietowany przyznał, że
W rzeczywistości nie jest jednak tak źle
Na szczęście wymienione wyżej sytuacje, biorąc pod uwagę liczbę osób, które każdego dnia przemieszczają się po świecie, stanowią właściwie margines. Zazwyczaj pojawiające się podczas podróży niedogodności mają bardziej "przyziemny" charakter. Najczęstsze odpowiedzi dotyczące najgorszych podróżniczych doświadczeń dotyczyły: opóźnień lotów, problemów z bagażem czy anulowania lotu. Mało tego, wielu ankietowanych jako poważny zgrzyt w podróży potraktowało sytuację, gdy... przydzielone im miejsce na pokładzie samolotu nie było zgodne z ich oczekiwaniami.
Badani przyznali, że najbardziej stresującą częścią podróży jest dla nich zazwyczaj poruszanie się po lotnisku i kontrola bezpieczeństwa. Przerażają nas też przesiadki i konieczność długiego oczekiwania na kolejne połączenie, mające nas doprowadzić do celu. W ten sposób odpowiedziało aż 23 proc. badanych. Aby ograniczyć poziom nerwów i uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, podróżni podejmują rozmaite kroki. 60 proc. osób biorących udział w ankiecie przyznało, że pojawia się na lotnisku z dużym wyprzedzeniem, 55 proc. drukuje wszystkie e-maile i potwierdzenia, które mają związek z zaplanowaną wyprawą, a aż 39 proc. osób zdradziło, że wielokrotnie sprawdzają zgodność wszystkich danych, a nawet po kilka razy dzwonią do hoteli, linii lotniczych czy operatorów celem sprawdzenia, czy wszystkie rezerwacje na pewno się powiodły – poinformował "New York Post".
Jak pokazały badania przeprowadzone przez ośrodek OnePoll, co czwarta osoba już podczas planowania wyjazdu albo w trakcie samej podróży obawia się, że pojawią się jakieś komplikacje albo coś pójdzie niezgodnie z planem. 35 proc. ankietowanych wyznało zaś, że podczas ich podróży miały miejsce rzeczy, które można by określić mianem prawdziwego koszmaru. Z drugiej strony, aż 59 proc. osób przyznało, że zazwyczaj na lękach i czarnowidztwie poprzedzającym podróż się kończy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl